wtorek, 5 lipca 2016

Dylemat Indianki

Indianka pomaga Kamykowi już dwa lata, chociaż to on miał pomagać jej.
Przez dwa lata znajomości w tym pół roku wspólnego mieszkania, nie ogrodził jej ogrodu, ani nie naciął opału na zimę. W kwietniu, gdy była chora i potrzebowała pomocy, wprawdzie wpadł, ale tylko na dwa dni i wyjechał, gdy nadal była chora. Nie naciął słupków na nowy płot. Nie pomógł założyć ogrodu. Nie naprawił kultywatora.

W maju z farmy podlaskiej, gdzie pracował, pojechał do Kętrzyna i chlał tam miesiąc. Przyjechał do niej pijany. Pogoniła go. Wtedy zdarzył się wypadek samochodowy. Ranny przyczołgał się na farmę następnego dnia rano. Gdy po kilku dniach doszedł jako tako do siebie, pojechał na rozprawę do Kętrzyna. Na rozprawę nie poszedł, bo zaspał. Przez kolejne tygodnie chlał w Kętrzynie, aż mało nie zachlał się na śmierć. Serce uszkodził. Wylądował w szpitalu. Dzwonił i mówił, że kocha i tęskni, ale chlał dalej dzień w dzień.

Gdy ona zachorowała w czerwcu, zwalił się jej na głowę w trzech pijanych muszkieterów i urządzili sobie libację pod jej domem. Gdy wezwała policję, wdarł się do jej domu na strych i tam zwalił się na materac jak wór.
Gdy przyjechała policja - spał jak zabity. Gliniarzom nie chciało się go znosić i zostawili intruza w domu Indianki.

Następnego dnia wytrzeźwiał i opiekował się nią przez kilka dni, gdy była chora i słaba. Pomógł ostrzyc owce. Po kilku dniach znów zaczął na niej żerować i do niej pyskować. Wyprosiła go z domu.
Nie chciał opuścić jej domu. Gdy zamknęła za nim drzwi, walił pięściami w okna na parterze i wybił okno na strychu. Wygrażał jej i rzucał kamieniami w nią i jej okna.

Wezwała policję. W sumie czterokrotnie musiała wzywać, bo uciekał i chował się, gdy policja przyjeżdżała, po to by wrócić i dalej atakować.

Gdy go za czwartym razem zwinęli, myślała, że wreszcie będzie miała spokój.
Przykuśtykał następnego dnia pokiereszowany.

Siedzi w stajni, bo do domu na noc nie ma wstępu.
Kazała mu jechać z jej farmy, ale on ani myśli stąd jechać.
Wziął się do zaległej roboty, ale śpi do południa, a dopiero po południu cokolwiek robi przez godzinę lub dwie. Do tego jest opryskliwy. Wygraża i się odgraża.

Wytłumaczyła mu, że nie chce, by on tu siedział. Że nie chce jego pomocy.
Za późno na ogród. Nie chce na farmie agresywnego, żarłocznego bandyty bez kasy.

Poprosiła, by opuścił jej Rancho dobrowolnie. Ona nie chce wzywać na niego policji, ale też nie chce, by on tu był. To już koniec uciążliwej znajomości.
Ona nie ma czym go karmić. Nie pomógł założyć jej ogrodu, gdy go o to prosiła. A teraz jest za późno na uprawę warzyw.

Co z tego, że wziął się teraz za robotę, gdy jest już za późno?
Pomagać prawnie też jej się mu już nie chce. On do tego doprowadził.
Jeśli ona mu teraz znowu nie pomoże, on pójdzie na dno.
Jeśli ona mu znowu pomoże - to dalej on będzie ją terroryzował i żerował na niej.

Ma dylemat, co robić, bo zaczął się starać. Mogła by mu jeszcze dużo pomóc. Potrafi to. Ale ona ma dosyć jego terroru.
Zatem zmusi się by patrzeć, jak on ginie. To nie podobne do niej, ale musi się powstrzymać od pomagania jemu, dla jej własnego bezpieczeństwa i dobra.

Indianka


12 komentarzy:

  1. Indiana co tu się zastanawiać, nad czym? Pogoń tego alkoholika raz na zawsze. To jakiś koszmar z tego co opisujesz. Agresywny, leniwy do tego brudny i zaniedbany degenerat.

    OdpowiedzUsuń
  2. najwyższa pora.
    jak ktoś napisał - do następnego razu.
    skoro po dotychczasowych numerach nie odcięłaś się od kamyka, to i teraz tego nie zrobisz. choć potrafię to zrozumieć, "samotność to taka wielka trwoga".
    za to niebywałe jest to, że mając nieograniczoną mnogość ziemi, słomy, kompostu, kurzeniaka i końskiego obornika - lat Ci nie starczyło na założenie ogrodu dla jednej osoby.

    tym niemniej trzymam kciuki.
    ABC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ABC, tu nie chodzi o samotność i twogę. Jestem na to doskonale uodporniona, wszak lata całe mieszkam tu sama.
      Mnie jego towarzystwo nie jest do niczego potrzebne.
      Generalnie on mnie nudzi. Wolę być sama niż znosić jego humory odtrąconego, urażonego samca. Nie znasz jego sytuacji. Ja tak. Miałam już tego nie robić, ale znów mu dzisiaj pomogłam, ze względu na jego stan zdrowia i z uwagi na to, że jestem wyczulona na niesprawiedliwość społeczną. Jemu zrobiono krzywdę i ja nie potrafię przejść obok tego obojętnie.

      Usuń
  3. Indianko, niepotrzebne te rozważania. Ty jemu nie pomożesz, tylko on może się zmienić, jeśli tego zapragnie. Ale się nie zmieni, bo to wymaga wysiłku, a najłatwiej jest żerować na kimś i mieć jeden cel - upić się. Teraz się niby stara, ale to takie staranie na pokaz żeby przedłużyć sobie pobyt u Ciebie. Nie daj się nabrać, przecież wiesz co będzie dalej. Ten człowiek jest na dnie i jeśli nadal mu będziesz pomagać, zabierze Cię tam ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po długim namyśle i rozmowie z urzędnikami i funkcjonariuszami, od których zależy jego los, postanowiłam go chronić przed skutkami bezlitosnego, nieludzkiego Matrixa. Do końca miesiąca stoleruję go na moim Rancho, o ile nie będzie fikał. Ma wstawać o 8.oo i pomagać mi, inaczej nie dostanie żryć. W domu oczywiście nie będzie nocował, po tym, jak mojemu ukochanemu
      murowanemu domkowi zrobił kuku w okno :)

      Usuń
  4. ABC, to nie chodzi o lata i ilości, tylko czas i środki.
    Ja mam 11 hektarów pastwisk na których hoduję około 100 sztuk zwierząt.
    Uwierz mi, hodowla kilku różnych gatunków zwierząt, jest to masa roboty jak na jedną osobę, także śmiało możesz mi wybaczyć brak ogrodu w tym roku :)
    Dodam, że ogród by i tak był, gdyby się ogrodzonko nie rozpadło.
    Niestety, rozpadło się, zabrakło pomocnej ręki w odpowiednim momencie i typowego ogrodu nie ma, ale zbieram plony ziół z łąk, sieję byliny i co się da w donicach i będę przesadzać do ogrodu, jak tylko Kamyk zrobi ogrodzenie (o ile zrobi).
    Poza tym mam swojskie jaja, mleko i swoją śliczną wełnę :)
    To i tak sporo dobra, jak na jednego chorowitego pracusia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieto, przecież on i tak pójdzie na dno, z tobą czy bez ciebie. Różnica w tym, czy pozwolisz by cię za sobą ciągnął na to dno. nie chcesz wzywać policji bo co, bo jest niewinny? Rozbija ci dom, grozi, gania z pięściami i narzędziami. Rozbija samochody, ma ciągły konflikt z prawem. Za darmo go policja nie pokiereszowała. Policja to nie Indianka, na opór i agresję reaguje agresją. Taka praca. Inaczej policjanci żyliby najczęściej do pierwszej interwencji. Sądy, urzędy, sąsiedzi, policja, oni wszyscy będą cię potem kojarzyć z recydywistą. Gwarantuję ci że takich jak on to pół każdego zakładu karnego. Biednych niewinnych i pokrzywdzonych przez los króliczków, które popadły w problemy bo nie było obok kochających ludzi. To bajka. Dla tych którzy się nabiorą i robią potem za jelenie dla wygody swojego oprawcy. A jego metody w światku recydywy są znane od dziesięcioleci. Teraz nawet ktoś w zwykłym, ludzkim odruchu chciałby ci pomóc, to sobie daruje by nie napatoczył mu się wiecznie schlany "niewinny i bezbronny" wybijający szyby kryminalista. Przemyśl co jest dla ciebie lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do końca lipca może w stajni pomieszkać, o ile nie będzie fikał.
    Teraz zaczął się starać i jest spokojny.
    On ma operację mieć pod koniec lipca.
    On mnie na dno nie pociągnie, bo ja jestem za mądra na to by pić.
    Jestem naturalistką,żyję w zgodzie z naturą, piję zioła, a nie wódkę. Nie lubię ani wódki ani piwa. Nie palę i nie ćpam. Unikam też kawy i dopalaczy. On nie jest w stanie zmienić mojego stylu życia.

    Co do policji... Oni się mszczą za nasze skargi na nadużycia władzy przez niektórych z funkcjonariuszy. On był spokojny i skuty kajdankami, gdy mu wlali w czterech. To jest przestępstwo i świńskie zachowanie nie licujące z powagą munduru.

    OdpowiedzUsuń
  7. Policję tak samo jak zwykłych obywateli obowiązuje przestrzeganie prawa. Jeśli policjant łamie prawo, musi być sądzony jak każdy inny obywatel. Bez taryfy ulgowej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Indianko, nie przekonałaś mnie, i nie przekonasz. zresztą ja Ciebie wcale nie rozliczam, Twoje decyzje - Twoje życie. Tyle, że sama narzekasz na brak prowiantu, a ogród to podstawa w samowystarczalności. poza wszystkim nie masz w zwyczaju słuchać niczyich rad ani przyjmować do wiadomości jakichkolwiek faktów, które nie zgadzają się z Twoją, jedynie prawdziwą, wizją świata.
    ten sam czas, który poświęcasz na sianie i sadzenie w donicach - na ogrodzie przyniósłby 10-krotnie większe plony/efekty. podobnie kasa wydana na siatkę. słupków i innych elementów na ogrodzenie 10 x 10 m z pewnością masz mnóstwo.
    to tylko kwestia priorytetów.
    a Ty oczywiście będziesz miała na to wszystko odpowiedź, wyjaśnienie, coś tam. i nie przyjmiesz do wiadomości, że dla każdego człowieka ze wsi brak ogrodu warzywnego przy takim możliwościach - to fakt niepojęty.
    że nie wspomnę, iż jako osoba wielce zaznajomiona z problemami zdrowotnymi musisz mieć świadomość, że nadmiar białka zwierzęcego jako podstawy wyżywienia, przy braku warzyw i owoców bardzo szkodzi. i żadne zioła na to nie pomogą.
    i tak dalej, i tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  9. komentarz o ogrodzie autorstwa "ABC"
    ABC

    ps. a Kamyk może i na żadne dno Cię nie zaciągnie, bo się nie dasz. za to może Cię któregoś dnia zatłuc lub skrzywdzić. i już.

    OdpowiedzUsuń
  10. "poza wszystkim nie masz w zwyczaju słuchać niczyich rad ani przyjmować do wiadomości jakichkolwiek faktów, które nie zgadzają się z Twoją, jedynie prawdziwą, wizją świata."

    To nadinterpretacja. Ja owszem słucham rad mądrych i trafionych.
    Innych nie słucham :)))

    "ten sam czas, który poświęcasz na sianie i sadzenie w donicach - na ogrodzie przyniósłby 10-krotnie większe plony/efekty."

    Pod warunkiem, że bym miała ogrodzony i skopany ogród, a do tego daaaleko :))) Tu mamy przykład twojej rady mądrej, ale nie trafionej :)

    "podobnie kasa wydana na siatkę. słupków i innych elementów na ogrodzenie 10 x 10 m z pewnością masz mnóstwo. 
    to tylko kwestia priorytetów. 
    a Ty oczywiście będziesz miała na to wszystko odpowiedź, wyjaśnienie, coś tam."

    Nie "coś tam", tylko czas szybko biegnie i zanim zbuduję ogrodzenie i skopię działkę, minie pół miesiąca i będzie po ptokach. Wolę sadzonkować warzywa i zioła. Podrosną w doniczkach pod moim czujnym okiem i gdy tylko ogród zyska ogrodzono, wysadzę je do ogrodu. Jaki problem? :)

    "i nie przyjmiesz do wiadomości, że dla każdego człowieka ze wsi brak ogrodu warzywnego przy takim możliwościach - to fakt niepojęty."

    Nie przyjmę, bo to nieprawda. Wielu wieśniaków nie zadaje sobie trudu tworzenia ogrodu. Nie mają na to czasu ni ochoty. Kupują gotowe warzywa w sklepach. Do tej grupy należą gospodarze, co mają duże specjalistyczne farmy, np. farmy bydła mlecznego, oraz rozmaici zasiłkowicze i renciści wiejscy.
    Pierwszym nie opłaca się poświęcać czas na ogród, a drugim się nie chce.

    "że nie wspomnę, iż jako osoba wielce zaznajomiona z problemami zdrowotnymi musisz mieć świadomość, że nadmiar białka zwierzęcego jako podstawy wyżywienia, przy braku warzyw i owoców bardzo szkodzi. i żadne zioła na to nie pomogą."

    Spoko. Zbieram zioła i czasami kupuję warzywa, lub wymienia jaja na warzywa. Jestem w fazie przejściowej.
    Nie możesz pomawiać mnie o to, że nie próbowałam i nie próbuję uruchomić ogrodu w zeszłym i tym roku. Robię co mogę. Tylko ślepy kret by moich starań nie zauważył. Gdyby nie liczna zwierzyna, ogrodzenie nie byłoby konieczne i ogród bym w tym roku założyła bez ogrodzenia.

    Weź jeszcze inny czynnik pod uwagę, który całkowicie pominęłaś.
    Mianowicie na wsiach z reguły ludzie mieszkają całymi wielopokoleniowymi rodzinami. Ludzie w wieku produkcyjnym zajmują się rolą i hodowlą i z tego żyją. W ogródkach grzebią ich podstarzały rodzice, dla przyjemności i zabicia czasu i oczywiście swojskiego jadła. Dzieci pomagają w domu i na gospodarkach. Są to dodatkowe ręce do pracy. Jest wielu mieszkańców takiego gospodarstwa i jest podział ról. Nikt na wsi nie robi wszystkiego sam, tak jak ja, ale ludzie współpracują kolektywnie, rodzinnie.
    Ja nie mam rodziny. Jestem sama. Mam ograniczone siły i możliwości.
    Tego nie wzięłaś zupełnie pod uwagę :) Shame on you, shame! :)))
    Stąd twoja analiza ma braki. Uzupełnij ją o te brakujące elementy i wtedy zrozumiesz, czemu ogrodu obecnie nie ma i że jest to rzecz jak najbardziej pojęta :)

    Ps. Dawniej, gdy nie miałam zwierząt, miałam tu ogród warzywny :)
    Zdziwiooona? :))) Nawet nie musiałam grodzić :)))

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!