poniedziałek, 16 listopada 2015

Niechciejwa


Indiance nie chce się. Cały tydzień pracowała i w week-end też nie odpoczęła. Ma dość tego maratonu. Jest przemęczona.
Niestety nie może odpocząć, bo się mięso zmarnuje.
Korzystając z tego, że w piecu wygasł ogień, zajrzała do wędzarni i robi w niej porządki. Znalazła tam klatkę na ptaszki, ponton, tablicę reklamową, plandekę, karton z kartonikami, starą miednicę. Wszystko wywaliła. Marudnie jej idzie praca dziś. Jeszcze musi powalczyć z dziwnymi pajęczynami usztywnionymi przez sadzę i smołę oraz powycinać resztki sznurków po dawniej wieszanych tam na rusztach wędlinach.

Nowe haczyki już zawiesiła. Są tam jeszcze wolne ruszta na dużo więcej haczyków. Ze strychu przyniosła druty do wycięcia kolejnych haków na wędlinę. Powoli ogarnia wędzarnię.
Będzie to bardzo przydatne miejsce także do przechowywania żywności zimą. Tej wędzonej i solonej. Taka mała spiżarenka.

Tę wędzarnię zbudowali jej chłopscy poprzednicy, którzy z tego co słyszała, odżywiali się treściwie wieprzowiną i ziemniakami, a posiłki często zakrapiali samogonem własnej roboty.

Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!