poniedziałek, 2 listopada 2015

Mmmdddliiii...


O jakżesz Indiankę mdli po tych apetycznie wyglądających, smacznych lecz niestety toksycznych ścinkach.
Więcej nie kupi tego syfu. Nawet koty bez entuzjazmu jadły plasterki. Normalnie na zdrową, świeżą ekologiczną mysz przyniesioną im przez matkę (kocią matkę :)) rzucają się z pożądliwym warkiem. Tymczasem ścinki konsumowały ostrożnie i z wolna.

Co gorsza po kurczaku z marketu też Indiance robi się niedobrze.

Trzeba będzie zabrać się za swoją zwierzynę. Zacznie od kury lub indyka. Coś zdrowego trzeba jeść. Nie ma sensu truć się supermarketowym ścinkiem skurwysynkiem czy wykarmionym paszą GMO kurczakiem z dodatkiem roundupu i genami szczura ;)

Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!