poniedziałek, 16 listopada 2015

Front robót

Indor do oskubania

Indianka zawsze z wyprzedzeniem planuje sobie zakres prac i obowiązków do zrealizowania danego dnia. Potem w trakcie wykonywania zakres prac modyfikuje - zależnie od potrzeby.

Na dziś przede wszystkim zaplanowane skubanie ptaka, patroszenie i konserwacja. Zejdzie przy tym sporo czasu.

Trzeba też wysprzątać i urządzić wędzarnię.

Wcześniej zaś wydoić kozy i nakarmić oraz napoić zwierzęta.
Przynieść wody ze źródła do domu. Wlać do kotłów. Przygotować naczynia i sprzęt do skubania i patroszenia.
Napalić w piecu. Nagrzać gorącej wody do sparzenia piór.
Te wszystkie czynności zajmują czas i zużywają siły.
Do samego źródła jest ze 100 metrów. Trzeba tam kilka razy zajść z wiadrami, napełnić je, przynieść ciężary na górę do domu.
Ziemia mokra, błotnista - nie ułatwia zadania. Utrudnia poruszanie się.

Musi zdążyć ze skubaniem i patroszeniem przed zmrokiem, gdyż skończyły się świece.

Trzeba też przyrządzić i upiec pierwszego indyka i upiec chleb i bułki.

Drobiu dzisiaj nie wypuści, gdyż lis może zaatakować i w dzień, a ona nie będzie miała czasu go pilnować.

A tu Indianka znalazła kilka wskazówek jak konserwować mięso:

http://mojjadalnyogrod.blogspot.com

Wędliny dojrzewające
Jako, że Pan Mąż zwleka z przebudową wędzarni, wzięłam się za wędliny dojrzewające.
Ich wyrób, początkowo przerażający, okazuje się bardzo prosty, wymaga tylko czasu, cierpliwości i trochę miejsca. Trzeba uważać na pleśń, biała jest ok, przecieramy lub szorujemy z niej mięso, wycinamy kawałki mięsa tylko wtedy gdy jest jej za dużo, gorsza natomiast jest zielona czy żółta, oprócz głębokiego wycięcia miejsce należy przemyć spirytusem czy kwasem.

Mięso zasalamy, przyprawiamy, trzymamy tydzień w lodówce, przewracając je i odlewając płyn. Po tym czasie mięso umieszczamy w damskiej pończosze (tak, tak) sznurując ciasno i wieszamy w suchym, chłodnym, przewiewnym miejscu. U mnie to strych o tej porze roku. Po tym czasie mięso trzymamy w warunkach chłodniczych, kilka miesięcy, ciągle monitorując jego stan. 
Zajmuje to kupę czasu, ale mówię Wam, warto!

Wędlina dojrzewająca z wędzoną papryką

Dziś ładny kawałek mięsa, z nie za dużą ilością tłuszczu poszedł do obróbki. Osuszony, natarty grubo solą (kupuję tylko tą niejodowaną, kłodawską), zasypany jakby panierką z grubo zmielonej wędzonej papryki. Trafił do lodówki, będzie raz dziennie obracany, odlewane będą soki, które z niego wypłyną. Po tygodniu w pończochę i na strych. Proste, pyszne, bez zbędnych zabiegów. Trzeba tylko zaglądać, czy nie pojawia się pleśń, ale przy odpowiednim zasoleniu to nie problem.

Indianka

5 komentarzy:

  1. Indi, polecam Ci raczej forum wędliny domowe. Masz drób, ja robiłam wieprzowinę i wołowinę na dojrzewające, a one różnią się obróbką.

    Drób robiłam tylko w słoiki, nie wędziłam (mielone lub drobno pokrojone, doprawione i w słoiki, trzy razy pasteryzowane w odstępie 24-godzinnym). Chociaż parzone i wędzone udka i pierś mogły by być dobre.
    Pomyśl o zakupie szynkowaru, na takie okazje jest niezastąpiony-mięso obrane z kości i doprawione wrzucasz do szynkowaru, dociskasz taką sprężyną i zamykasz. Parzysz w gorącej wodzie długo, w zależności od rodzaju mięsa, nie gotujesz.

    Jak masz jakieś pytania to czekam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Chyba też wsadzę w słoiki tego upolowanego indyka.
    Pakujesz do słoików surowe mięso doprawione czy ugotowane wpierw?
    Mirabelu, jak pasteryzujesz słoiki z drobiem? Jak długo i w jakiej temperaturze?

    Co się robi z sokami które puszcza mięso podczas konserwacji solą?
    Nadaje się do czegoś?

    Szynkowar pożyteczna rzecz :-) Na pewno mi się przyda.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś więcej o tyndalizacji? :-) Ciekawe słowo swoją drogą :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najprościej:
    mięso, natarte wczesniej solą i majerankiem(lub dowolną przyprawą) albo pieczesz w piekarniku na blasze podlane wodą albo wrzucasz do gotującego się wywaru z warzyw, z listków laurowym, zielem itd. Gdy jest podpieczone (podgotowane) ale nie zupełnie gotowe, wyjmujesz, studzisz, wyjmujesz grubsze kości. Poporcjowane wkładasz w słoiki (najwygodniejsze i najtrwalsze są te grube, bez przewężenia ale mogą być każde), zalewasz płynem który został w naczyniu, tak by mięso było zakryte, ale od góry były ok.3 cm wolnej przestrzeni. Pasteryzujesz trzy razy po godzinie (godzinę słoiki muszą być w co najmniej prawie wrzącej wodzie), co 24godziny (raz na dobę).
    Słoiki muszą być dokładnie wyczyszczone, zakrętki szczelne i bez żadnej rdzy itp. Mięso mimo wszystko łatwo się psuje, nie jestem żadnym specjalistą i opisałam Ci jak ja to robiłam przed szybkowarem, poszukaj w Internecie też porad specjalistów, m.in. na forum które Ci polecałam. Przy każdej oznace psucia się mięsa, brzydkim zapachu, itp po prostu je wyrzuć, zatrucie takim jest bardzo groźne.

    Chodzi Ci o ten płyn który puszcza surowe mięso po zasoleniu? Jeśli tak, to wylewam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyndalizacja, to trzykrotna pasteryzacja w 24godzinnych odstępach. Są różne szkoły o temperaturze, ja gotowałam w stu stopniach. Po dobrej godzinie gotować, zostawić w tej wodzie do ostygnięcia. W międzyczasie ( te 24godz odstępu) trzymaj je w temperaturze pokojowej. Trwałość, przy szczelnych, dobrych zakrętkach to pół roku. Pamiętaj, przy każdej oznace zepsucia, niezassanym wieczku lepiej wyrzucić niż naprawde ciężko zatruć. Tyndalizacja, odpowiednio przeprowadzona, to klucz do sukcesu.
    I Broń Boże peklosoli czy saletry tam nie pakuj, to zbrodnia na smaku! Zwykła niejodowana sól bez antyzbrylacza jest najlepsza.
    Jeśli coś jest niejasne, pytaj. I nie słuchaj przypadkowych rad bo to zazwyczaj brednie, stare książki kucharskie (takie z przedwojnia najlepiej) są najwartościowsze przy tego typu mięsnych przetworach.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!