Indiance szczęśliwie wykluły się indyczęta.
Na 13 jaj wykluło się 10 żywych piskląt.
Pierwsze jajo jak to zwykle jest było niezalężone.
Z dwóch jaj dwa pisklęta prawie się wykluły, ale podczas klucia padły. Szkoda :(
Tak bywa...
Teraz walka o odchowanie tych piskląt co żyją. Dostały siekane jajko i powoli zaczynają dziobać i pić.
Rodzice ich śledzą młode przez okno gabineciku gdzie maluchy zostały tymczasowo umieszczone. Indor i indyczka nawołują pisklęta przez okno reagując na ich popiskiwania.
Na dworze słonecznie, ale za chłodno na spacer maluchów.
Muszą poczekać na cieplejsze dnie. Póki co, grzeją się w nagrzanym słońcem gabinecie i skubią paszę: drobnosiekane: jajko, krwawnik, pokrzywę, kaszę jęczmienną i śrutę owsiano-pszenną z dodatkiem mielonej kukurydzy.
Najchętniej wydziobują jajeczko i krwawnik.
Na noc wracają pod opiekuńcze skrzydła mamy indycy, która za nimi bardzo tęskni. Obok indyczki przytulony czarny kurczak - najmniejszy i najmłodszy z zakupionych na ryneczku. Widać mu jeszcze samemu za zimno, więc wtula się w indyczkę chowając się za nią.
Nie oddzielaj pisklaków od matki !!!!! bo ci padną wszystkie,matka je odchowa,nauczy życia, ogrzeje, obroni jak trzeba......
OdpowiedzUsuń