Indianka umyła lodówkę i przemeblowała ją tak, że zmieściło się w niej wiaderko z mlekiem kozim i 3 wytłaczanki na jaja. Jest jeszcze miejsce na kilka kolejnych wytłaczanek, a nawet na całe mnóstwo wytłaczanek w razie potrzeby.
Jest w pół do drugiej w nocy. Godzina duchów :)
Indianka się rusza, ale kojąca muzyka Roberty Flack bardzo jej w tym pomaga.
Bez niej chyba już by położyła się spać. Muzyka nabija rytm tak wolno, jak wolno bije zmęczone i senne serce Indianki więc nie koliduje z jej naturalnym rytmem i nie męczy jej. Po prostu koi. Indiance to pomaga pozostać na nogach mimo późnej pory - trochę śniętej, a trochę na jawie.
„The first time I saw your face” – Roberta Flack
No i przybył bardziej dynamiczny utwór Pink Floyd:
„Another brick in the wall”
Może przy jego akompaniamencie uda się Indiance doczyścić zamrażalnik ;)))
Ouu... cudownie... przybył ukochany utwór Indianki w wykonaniiu Alberty Flack :) Idzie czyścić ten zamrażalnik i wytrzeć go do sucha. A potem kąpiel! :)
„Killing me softly with his song” – Alberta Flack
A teraz.... wow... przy tym utworze to może nawet umierać :)
„Just a perfect day” – Lou Reed
'killing mi softly' czy to jakis zart?do tego pisalas gdzies ze uczylas angielskiego. 'mi' to fonetyczne 'me'
OdpowiedzUsuńSłuchaj małostkowa bźdźiągwo :))) Gdy pisałam ten tekst była ok. 3 w nocy - lub nad ranem jak wolisz.
OdpowiedzUsuńO tej godzinie, po całym dniu i nocy pracy - mam prawo mieć mózg wyłączony. Mam prawo> - mam prawo.
To o co piejesz nudny wiercibrzuchu? Skup się na przesłaniu posta (o ile potrafisz) a nie czepiasz się drobiazgów jak rzep psiego ogona.
Napisałam "me" fonetycznie - to napisałam.
Wielki błąd nie jest, bo tak się właśnie wymawia to słówko.Tyle w temacie. Chyba wiem kim jesteś więc nie będę publikowała twoich komentarzy bo skupiają się one WYŁĄCZNIE na wyszukiwaniu błędów. Masz wredny charakterek, a ja mam tutaj dużo pracy i nie mam siły i ochoty odpowiadać na takie małostkowe zaczepki małostkowych miernot takich jak ty.
Więc pozwól że cię wyproszę z mojego bloga.
Nie chcę tutaj widzieć więcej twoich nudnawych komentarzyków-przytyków. Żegnam bez żalu. zajmij się sobą i swoimi błędami. Na pewno robisz dużo większe.
Poza tym takie osoby jak ty, wprowadzają zamęt i nieporządek do mojego bloga - a mój blog to przedłużenie mojego życia. Nie mam zamiaru tutaj tolerować małostkowych, złośliwych zołz. Po co czytasz mojego bloga? Idź do kuchni, pozmywaj gary, posprzątaj w mieszkaniu - zajmij się czymś pożytecznym zamiast marnować czas na moim blogu i do tego drażnić mnie swoimi złośliwymi przytykami.
OdpowiedzUsuńNo, jak zawsze miła i sympatyczna Indianka. Duch w narodzie nie gaśnie! Za to kocham drobnopolaków. Twoja ulubiona kafeteria :)
OdpowiedzUsuńhahahaaha :)))
OdpowiedzUsuńOczywiście że jak zawsze miła i sympatyczna :)
Do tego szczera :) Tutaj obłudy nie znajdziesz :)
A jak będziesz mi palcem wiercić w brzuchu, to ci go odgryzę :D
Moja "ulubiona" kafeteria? Ta co mnie tak sympatycznie zablokowała za uwielbienie Napoleona? :D To wam, częściowo zawdzięczam powstanie tego blogu :) Nie znoszę jak mi jakieś ograniczone zołzy wycinają moje posty - a wy się tak "sympatycznie i miło" lubicie zabawiać na waszej kafeterii - banda hipokrytek :))
Ah, wy małostkowe, obłudne bźdźiągwy :)))))
Obłudne lukrowane pierdoły to sobie możecie puszczać tam, tutaj jest sama szczerość :)
Pozdrowienia dla "Babuszek" :))
Przez moment się fajnie z wami pisało :)
Do czasu, zanim hipokryzja wam oczu nie zalała :P
Piekne modre spokojne zycie . Czy mozna cie odwiedzic , popracowac za tzw "miske" Planuje stworzyc takie madre samowystarczalne gospodarstwo w mojej okolicy . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj :-)
UsuńOdwiedzić można, ale do miski zrzuta, bo mi tutaj organa ścigania na wiosnę zamknęły do pudła pomocną dłoń, a wypuściły skatowaną i chorą, więc warzyw niet. Mamy tu jeszcze ogród do założenia - utknęliśmy przy wymianie drzwi do stajni, gdyż konie poprzednie rozpieprzyły i trzeba było na gwałt nowe budować i wstawiać :-)