Niedziela była dusznym dniem. Zachmurzyło się. Było gorąco, duszno, ale nie padało. Potem trochę pokropiło – nieznacznie. Gdzie te wiadra obiecanej ulewy??? :)
Kogutek poszedł za Indianką nad rzeczkę i potem został tam. Na jego nieszczęście. Za długo tam zamarudził i dopadł go lis. Szkoda kogutka, bo był taki sympatyczny. Tak miło towarzyszył Indiance w jej pracach podwórkowych. Siadał u jej stóp lub na jej kolana.
Na podwórku leży kolejna kupka piórek, tym razem po kurce. Na środku podwórka coś ją dopadło. Trzeba koniecznie zbudować tę wolierę i puścić w niej prąd, a górą dać siatkę ochronną przeciw jastrzębiom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!