sobota, 4 maja 2013

Do głąbów i hien internetowych

Tłumaczę jak Abel krowie: wszelkie oferty mojego gospodarstwa powielane przez rożne stare i nowe portale agroturystyczne i turystyczne są nieaktualne, przeterminowane, nieważne. Do większości tych stron nie mam dostępu i możliwości wykasowania tych przestarzałych ofert, przeto nie odpowiadam za ich treść. Nie stanowią one oferty w świetle przepisów prawa.

Jedyną aktualną treść dotyczącą mojego gospodarstwa można znaleźć na tym blogu, na bieżąco. Ewentualne oferty dane kiedyś tam są nieważne i proszę się na nie nie powoływać.

Zwłaszcza stare np. 8 letnie lub 6 letnie ogłoszenia – są dawno nieważne :)))

Zawierają one często przestarzałe dane i stare zdjęcia.

Są tam podawane linki do nieistniejących już stron firmowych gospodarstwa, są nieaktualne emaile, których już nie używam. Jest też nieaktualna nazwa gospodarstwa pt: “Izabelin”. Tą nazwą nie posługuję się od lat!

Wiele z tych ofert jest powielane i kopiowane przez nowe portale bez mojej wiedzy i zgody. Wiele z tych ofert nie ja redaguję, a robi to pracownik danego portalu za co nie odpowiadam.

Wyjaśnię, że część tych stron powstało w czasach, gdy przez moment tam zawarta oferta była dostępna, lub była w trakcie realizacji i planów.

Gdybym obecnie dała ogłoszenie, że wynajmę pokój, to w tym ogłoszeniu będzie zawarta aktualna oferta i nie należy wyszukiwać w Internecie innych, starych ogłoszeń mojego gospodarstwa, bo tamte są już nieważne i nie mają zastosowania przy ewentualnej współczesnej ofercie. Jeśli kiedyś oferowałam “banana” a teraz oferuję “jabłko” to znaczy, że teraz dostaniesz “jabłko” a nie “banana” więc nie strugaj durnia i nie domagaj się “banana”. Poniał?

Jednak, ponieważ spotkałam się z nieuczciwością paru osób, które odpowiedziały na moje współczesne ogłoszenia i mimo, że były przeze mnie jasno uświadomione w piśmie i w mowie o warunkach mieszkalnych mojego domu przed ich przyjazdem, a mimo to przyjechały i dopiero po wyjeździe wyszukały w Internecie stare, nieaktualne ogłoszenia i powołując się na nie fałszywie mnie pomawiają o rzekome oszustwo – w związku z tym nikomu nie będę udostępniać mojego domu i pokoi. Ewentualnie grzecznościowo można się rozbić namiotem lub postawić swój kamper, o ile na to wyrażę zgodę.

Mówiąc prosto: są osoby, które odpowiedziały dajmy na to na ogłoszenie:

“Dam jabłko” i faktycznie te jabłko dostały, a po wyjeździe żądają “banana” i maja pretensje, że nie było “banana”, “ananasa” i “arbuza” :))) Bo nie miało być! :)

Skoro oferowałam “jabłko”, to nie oferuję “banana”. Zrozumiałe?

4 komentarze:

  1. Niestety wtornych i funkcjonalnych analfabetow nie brak :(

    A i cwaniakow tez nie sieja :((

    Co do jednego masz racje: jesli oferujesz "jablko" a ludzie nagle chca dostac innego "ananasa" czy "granata" to moga dostac Pana Zaglobowego "arbuza" :P

    Nie daj sie zlemu, Indianko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Falco, ludziska bywają fałszywe i cwane. Przed przyjazdem są szczegółowo informowani o stanie mojego domu i moich możliwościach, akceptują to, przyjeżdżają, korzystają, potem po wyjeździe strugają wariata, spędzają dnie całe na wyszukiwaniu zapomnianych, starych, nieaktualnych ogłoszeń w internecie i robią z siebie ofiary. A jak jeszcze te osoby opiszę obrazowo na moim blogu - to wówczas gul im skacze i donoszą, gdzie popadnie. Ale jak są tutaj to im się wydaje, że mogą się w moim domu i na mojej ziemi zachowywać jak chcą. Ja ich tak opisuję, jak się zachowują. A że się wielu zachowuje się idiotycznie - to sami się ośmieszają :D

    Ale mam nauczkę i teraz żadnego podstarzałego rozwodnika czy żonkosia na wylocie z domu nie wpuszczę na moje rancho. Tacy są najgorsi. Przez internet pieją peany na mój cześć i jacy to oni zachwyceni i jak bardzo by chcieli mi pomóc w tym co robię, a potem po przyjeździe na moje gospodarstwo, okazuje się, że to szczwane lisiury, które liczą na dupę i spokojną przystań na stare lata.

    Natomiast ja nie jestem zainteresowana. Ja potrzebuję młodego faceta, a nie starego zgrega, który będzie mi palcem pokazywał co jest do zrobienia i co powinnam zrobić. Ja wiem co tu jest do zrobienia i nie potrzebuję "zarządcy" tylko kogoś, kto mi praktycznie pomoże w moich planach: fizycznie, finansowo, duchowo, materialnie. Tak jak może.

    Mam piękne gospodarstwo, zniszczone przez wichury i deszcze siedlisko - i potrzeba tutaj inwestować czas, siły i pieniądze. Ja to robię na ile mogę, ale jest mało. Bym chciała poznać kogoś, kto mnie realnie wesprze, a nie będzie mędził co ja powinnam zrobić.

    Był tu taki, co mi radził, abym porzuciła zwierzęta i gospodarstwo w środku zimy i pojechała zarabiać na remont siedliska za granicę :) Niech mnie w dupę pocałuje! Ja takich doradców nie potrzebuję.

    Tu jest potrzebny młody, silny chłopak pełen energii i inwencji twórczej, a nie stary zgreg. Młody także, bo stare grzyby nie potrafią kochać - są wyrachowane i leniwe. Leniwe kanapowce. Ja potrzebuję kogoś, kto potrafi kochać i będzie mnie kochał całym sercem, tak jak ja potrafię kochać. Młodsi mężczyźni jeszcze są pełni ideałów i romantycznego nastawienia do życia i potrafią bezinteresownie kochać.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!