poniedziałek, 18 lutego 2013

Zamach na rolników polskich

Zgodnie z poronionymi, wysoce negatywnymi i szkodliwymi przepisami wprowadzanymi do naszego kraju - wolno w Polsce handlować i sprzedawać nasiona GMO - legalnie i bez kar. Natomiast tym, którzy te nasiona kupią i wysieją - grożą kary grzywny (!), jako że w naszym kraju nie wolno uprawiać roślin GMO.
Z tych przepisów widać jasno, że w naszym kraju są chronione interesy obcych korporacji takich jak Monsanto, którym wolno w Polsce handlować i zarabiać na swoich nasionach całkowicie legalnie, mimo, że wyhodowane z tych nasion rośliny są szkodliwe dla zdrowia Polaków. W naszej ojczyźnie realizowane są interesy obcych korporacji i jest to robione kosztem polskich obywateli, przede wszystkim kosztem rolników, ale i także konsumentów polskich.
 
Z tych samych przepisów widać, czyje interesy są całkowicie pomijane i lekceważone - interesy polskich rolników i konsumentów. To polski rolnik, który świadomie lub nieświadomie posieje nasiona GMO - będzie prześladowany i karany - nie sprzedawca nasion GMO. Sprowadzanie nasion GMO z zagranicy nadal będzie legalne, jak i ich stosowanie w skarmianiu zwierząt, za pośrednictwem których choroby wywołane przez GMO będą przenoszone na ludzi.
Nadal statki z Ameryki Północnej i Południowej będą zawijały do Polski, gdzie produkty GMO będą rozładowywane i rozwożone tirami po całej Polsce ze szkodą dla polskich konsumentów, którzy będą karmieni tym syfem, a także ze szkodą dla polskich rolników producentów zdrowych zbóż wolnych od GMO, które nie mają szans w konkurencji z tańszymi, dotowanymi przez swoje rządy uprawami GMO z Ameryki Północnej i Południowej.
Stosowanie cen dumpignowych, czyli zaniżonych - to stary numer mający na celu eliminację konkurencji. Jeśli pszenica w Polsce kosztuje 1000zl za tonę, a
z Ameryki przyjedzie do nas dotowana przez amerykański rząd i dzięki temu tańsza o np. 300zł na tonie czyli dajmy na to tona w pszenicy GMO w cenie 700zł - to wiadomo, że wszyscy potrzebujący zboża - kupią to zboże GMO. I tak się dzieje od lat.  Przypływają statki pełne produktów GMO. Tiry rozwożą je do magazynów i sklepów rolnych oraz wytwórni pasz, gdzie wytwórnie pasz robią z nich gotowe mieszanki dla drobiu, świń, królików i bydła. Te mieszanki zawierające GMO są następnie sprzedawane drobnym rolnikom oraz dużym hodowcom kur niosek, kurczaków mięsnych, świń, a także bydła.
Skutek jest taki, że każdy kurczak sprzedawany w polskich marketach, to kurczak zawierający GMO. Nigdy to nie jest podane na opakowaniu.
Taki kurczak, nie tylko że jest szkodliwy, bo przy dłuższym spożywaniu tego typu żywności możemy dostać raka, bezpłodności a w najlepszym razie alergii - to jego walory smakowe jak i użytkowe są niższe, od zdrowych polskich kurczaków hodowanych metodami naturalnymi, bez udziału karmy GMO.
Taki kurczak smakuje mniej, a po usmażeniu lub upieczeniu znacząco się kurczy. I nikt nie bije na alarm! Żaden Sanepid czy laboratorium specjalistyczne nie bada wpływu żywności GMO na zdrowie człowieka, mimo, że na Zachodzie już udowodniono, że żywność GMO jest szkodliwa i do jakich schorzeń prowadzi.
Zwiększta także śmiertelność wśród  niemowląt.
 
Co robi minister zdrowia? Jak zareagował na zagrożenia zdrowia i życia obywateli naszego kraju? Nijak.
Co robi minister rolnictwa? Jak zareagował na zagrożenie interesów naszych rolników oraz bioróżnorodności naszej przyrody i zdrowia naszych zwierząt hodowlanych? Nijak.
Co robi minister ochrony środowiska? Jak zareagował na zagrożenie bioróżnorodności naszej fauny i flory? Nijak.
Czy za nierobienie nic dostali w sumie ponad pół miliona premii? Polski podatnik płaci im za nic nierobienie w żywotnych sprawach dotyczących naszych obywateli i naszego kraju???

"Już 8 krajów Unii Europejskiej wprowadziło zakaz upraw GMO na swoich polach (Niemcy, Francja, Włochy, Węgry, Grecja, Luksemburg, Austria, Bułgaria). W UE uprawy GMO stanowią tylko 0,2% wszystkich upraw. Konsumenci w UE, podobnie jak Polacy, nie chcą kupować żywności modyfikowanej genetycznie.
Od 28 stycznia 2013 roku będą w sprzedaży nasiona skażone biologicznie – GMO. Nasiona (GMO) są patentowane, to oznacza, że są własnością korporacji. To również może oznaczać narastające co roku dodatkowe opłaty oraz uzależnienie od korporacji. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej nie zabronił korporacjom sprzedaży nasion GMO! Od stycznia 2013 roku na rolniku ciąży całkowita odpowiedzialność za wysiew GMO. "
 
Dodam, że nie ma obowiązku na etykietach podawania, że dane nasiona to nasiona GMO. Więc rolnik lub ogrodnik może w dobrej wierze kupić nasiona GMO i je uprawiać nieświadom tego, co ma na polu i czym to grozi jemu i konsumentom jego produktów rolnych. Także nasiona GMO będą się krzyżować z lokalnymi nasionami i skażać uprawy macierzyste. Za skażenie uprawy nasionami GMO nasze prawo nie przewiduje żadnych kar dla korporacji Monsanto. Natomiast jeśli Monsanto znajdzie na polu rolnika swoje rośliny pochodzące z zapylenia z sąsiedniego pola sąsiada - to ten, u którego znajdą te samosieje będzie prześladowany sądowo i doprowadzany do ruiny lub w najlepszym razie szantażowany i zmuszany do podpisywania wieloletnich umów na zakup nasion od Monsanto - tak jak to się dzieje za granicą.
 
Teraz nawiedzone grupy wegan zaczną prześladować polskich rolników, podczas gdy szkodliwe korporacje Monsanto będą kosić kasę za swoje nasiona, a weganami będą się posługiwać jak psami tropiącymi, wykorzystywanymi do wyłapywania rolników, którzy uprawiają rośliny GMO świadomie lub nie, a nie płacą za to haraczu dla korporacji z racji ich użytkowania. Zapowiada się niezły cyrk.
 
Rząd polski powinien bezwzględnie wprowadzić zakaz sprowadzania do Polski oraz handlu nasionami GMO w Polsce, a także użytkowania zbóż i innych roślin GMO do karmienia ludzi lub zwierząt gospodarskich, które następnie służą do karmienia ludzi (jaja, mleko, mięso). Rząd polski powinien wprowadzić zakaz sprowadzania do Polski produktów spożywczych zawierających GMO (tutaj to Unia zacznie protestować i się sprzeciwiać, bo większość Zachodnioeuropejskiej produkcji opiera się na tanich dodatkach zawierających GMO czyli soi pod różnymi postaciami).
 
Jeśli nawet produkcja upraw zawierających GMO w Europie jest niewielka - to wszyscy musimy mieć świadomość, że wszystkie wytwórnie żywności masowej korzystają z tanich dodatków typu soja GMO, skrobia z ziemniaków GMO itp. sprowadzanych z Ameryki. Na żadnym opakowaniu artykułu spożywczego nie znajdziesz informacji, że składniki użyte do wyrobu danego produktu zawierają GMO. Przy obecnej produkcji soi GMO wynoszącej niemal 90 procent światowej produkcji soi - można spokojnie założyć, że każda soja użyta do produkcji żywności, to soja GMO.
 
Sporadyczne napisy na niektórych opakowaniach np. zawierających kotlety sojowe z napisem "wolne od GMO" - nie przekonują mnie, bo nikt w Polsce, żaden uprawniony urząd czy instytucja, żaden Sanepid czy jakiekolwie laboratorium - nie bada tych produktów i nie sprawdza, w jaki sposób zostały wyprodukowane i co tak na prawdę zawierają oraz przede wszystkim jak wpływają te papki na nasze zdrowie. Nie jesteśmy jako konsumenci chronieni przed zalewem szkodliwej żywności.
 
Polski konsument jest chroniony wyłącznie przed polskim rolnikiem - wytwórcą polskiej, zdrowej, czystej i wolnej od GMO żywności!
Polskiego rolnika kontroluje się wzdłuż i wszerz nawet po kilka razy do roku na zgodność jego produkcji z durnymi, abstrakcyjnymi przepisami Unii Europejskiej i zabrania mu się praktyczne wyrobu i sprzedaży polskiej, zdrowej, prawdziwej żywności czystej i wolnej od chemii i GMO,
 
Chodzi o to, by rolnik robił za parobka, który cały rok tyra w błocie i gnoju, by wyhodować piękne, zdrowe zwierzęta, które następnie zostaną zakupione przez ubojnie, rzeźnie i masarnie po zaniżonych cenach skupu, tak, by to właśnie ubojnie, rzeźnie i masarnie zarabiały krocie na przerobie tego mięsa, a nie producent tego wspaniałego wyrobu czyli rolnik polski.
 
Rolnik polski za swój trud, ciężką pracę, ryzyko inwestycji, za swoje koszty produkcji - dostaje marny ochłap w postaci np. 3,50zł za kilogram kurczaka, lub 4zł/kg wieprzowiny podczas gdy ten sam kurczak w sklepie kosztuje 8 lub 9 złotych, a wieprzowina 15zł. Widać z tego jasno, kto tu na kim żeruje.
 
Przepisy są tak ustawione, by chronić interesy ubojni, rzeźni i masarni kosztem rolnika. Bo gdyby rolnik miał wybór - to by swojego zwierzaka ubij na miejscu, nakręciłby domowych kiełbas, pysznych, aromatycznych i sprzedałby je wprost do klienta z pominięciem pośrednika. I to rolnik by dostał należny mu zarobek adekwatny do nakładu pracy, czasu i kosztów poniesionych w procesie hodowli zwierząt gospodarskich.
 
Wtedy rzeźnie spuściłyby z tonu i przestałyby zaniżać ceny skupu żywca, co robią obecnie działając na szkodę rolników, którzy oddają im swoje najlepsze sztuki zwierząt za pół darmo i przy minimalnym zarobku nie adekwatnym do ogromu poniesionych kosztów, pracy i wyrzeczeń. Bywa i tak, że oddają zwierzęta po cenie skupu niższej niż realne koszty produkcji.
 
To pośrednicy robią forsę na żywności, a nie rolnicy. To oni narzucają kilkuset procentowe marże, takie, że ten sam kilogram mięsa, za który płacą rolnikowi np. 4zł/kg - w sklepie ten sam kilogram kosztuje 20 lub 25zł. Widać z tego jasno, kto tutaj żeruje na rolnikach i na konsumentach jednocześnie, zgarniając forsę za friko. Zarabiając na marży krocie.
 
Toleruje się, by fabryki żywności w Polsce i w innych krajach Europy do mięsa dodawały soi GMO w ogromnym procencie jak też i chemicznych spulchniaczy, barwinków, konserwantów, a nawet papieru toaletowego, oraz toleruje się wwóz do Polski szkodliwej zachodniej żywności zawierającej GMO.
 
Wszystko to jest tolerowane - te wszystkie patologie są tolerowane. Traci na tym polski rolnik i polski konsument. Polski konsument dostaje wyrób mięsopodobny w cenie mięsa, nafaszerowany chemią i produktami GMO, gdzie udział mięsa w produkcie jest ledwo 20 procent, a reszta to chemiczna i genetycznie zmutowana papka szkodliwa dla zdrowia ludzi i zwierząt.
 
Z racji szkodliwości tych organizmów GMO, także inne zwierzęta domowe oraz zwierzęta dzikie nie mogą być tym syfem karmione, bo prowadzi on do chorób i degeneracji zwierzyny.
 
Pora, by ludzie się wzięli za nasze władze, które do takiego stanu patologii w naszym kraju doprowadziły. Pora tych panów co sobie w dobie rosnącej nędzy, bezrobocia i bezdomności przyznają po 36.000 i 39.000 zł premii (za co???) wysadzić z siodła i posłać do pośredniaka. Niech spróbują zapracować uczciwie na chleb w polskiej, szarej rzeczywistości. Premie przyznaje się, za szczególne osiągnięcia, za pozytywy w pracy zawodowej. Ci panowie nic dobrego dla nas nie zrobili, a wręcz przeciwnie - szkodzą nam z uporem maniaka przez swoje poronione pomysły ustawodawcze oraz przez brak reakcji wtedy, gdy jest ona konieczna.
 
To wstyd, żeby przy tak fatalnej sytuacji ekonomicznej, zdrowotnej, demograficznej i każdej innej naszego kraju- ci panowie, którzy są za tę sytuację odpowiedzialni - przyznawali sobie premie!!!
 
To trzeba nie mieć wstydu i przyzwoitości za grosz, aby taką forsę sobie przyznawać i brać, podczas gdy naród cierpi i popada w coraz większą nędzę!!!
 
Za te pieniądze, co sobie przyznali - można było kupić kilka hektarów ziemi rolniczej w Zachodniopomorskim i przekazać ją dla polskich młodych bezrobotnych i bezdomnych rodzin, które tam mogłyby sobie uprawiać ziemię  pod warzywa i zapewnić sobie wyżywienie oraz postawić sobie lepianki zamiast gnieździć się z rodzicami w ciasnych klitkach lub emigrować na Zachód by u Niemców kible sprzątać.
 
Podają, że w Polsce bezrobocie wynosi 14 procent. Wśród miejscowych Polaków, którzy nie wyjechali za chlebem. Gdyby doliczyć tych, którzy musieli wyjechać na Zachód by robić za parobków u obcych narodów - to by się okazało, że u nas bezrobobie wynosi 60 procent.
 
Przy tak fatalnej kondycji Polski przyznawanie sobie kosztem narodu ponad pół miliona złotych premii dla członków rządu - to nie tylko wstyd, ale wręcz czyn karygodny i wielce ohydny, świadczący o  nieliczeniu się z sytuacją narodu i jego uczuciami oraz świadczący o pogardzie jaką ma się dla tego narodu, z podatków którego ci panowie żyją jak pączki w maśle.
 
Proponuję: na taczki i wywieźć tych panów za Ural. Pora na zmiany. Potrzebujemy nowy, porządny rząd.
 
 
 
 
 
 
 
 

1 komentarz:

  1. No i co z tego, że sobie ponarzekamy? Co z tego, że widzimy, że jest źle? Jajco!
    Trzeba wreszcie zacząć działać!
    Na początek zwrócić się do wszystkich wokół krewnych i znajomych, a ci niech zrobią to samo, i wymóc, by zaczęli naciskać na swoich posłów (z góry wiadomo, którym to POwisa - a może i tych też?) aby posłowie zaczęli działać na rzecz rolników, a co za tym idzie na rzecz naszego bytu i zdrowia. Gdyby poseł, jeden z drugim został zalany żądaniem liberalizacji przepisów ubojowych i handlowych na rzecz hodowców, to szybko przekonalibyśmy się kto ma nas w rewersie, a kto robi karierę dla siebie. Jeszcze przed kolejnymi wyborami wiedzielibyśmy na kogo NIE głosować. A panowie w garniturach powinni być w tej kwestii jak najszybciej uświadomieni. Toż rolników w Polsce jest bardzo dużo - i co, nie chcą o swoje zadbać?
    Nie zawadziłby też jakiś list otwarty do rządu w tej sprawie. Toż nie przepisy unijne nam brużdżą tylko nasi kacykowie.
    W każdym razie należy przygotować gotowy list z petycją do posłów i rozesłać go po świecie z instrukcją jak i gdzie ma być dostarczony.
    Tyle na początek.
    Jak długo będziemy narzekać w rozproszeniu, zamiast działać w zjednoczeniu, tak długo będziemy traktowaniu jak "banda rozproszonych bydląt".
    Jeżeli ludzie jeszcze nie widzą, że na każdym kroku rozbija się jedność narodu, to pora by to zobaczyli.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!