Indianka głowiła się, czy z tych zamarzniętych dyń da się jeszcze coś zrobić. Odkryła, że da się. Rozmroziła 3 niewielkie dyńki, umyła, rozkroiła, wydłubała nasiona, dynie pokroiła, obrała skorupę, która łatwo odchodzi teraz jak z jajka i pokroiła na kostkę. Będzie leczo. Będzie dużo lecza. Na strychu jeszcze kilkanaście dyń zamrożonych czeka na obróbkę. Trzeba kupić słoiki i porobić zapasy, póki jest minusowa temperatura, bo jak przyjedzie wiosna, to się to wszystko zmarnuje. I tak dużo się zmarnowało. W piwnicy wiele dyń zgniło, te co były pokrojone w zamrażarce - też zgniły, bo zamrażarki się popsuły.
Szkoda, bo Indianka się narobiła, narobiła tych mrożonek całe mnóstwo.
Wniosek? Trzeba się zaopatrzyć w dużą ilość słoików i wszystko w nie pakować. Zima to dobry czas na robienie przetworów bo i tak w piecu trzeba palić, więc można smażyć leczo i sosy dyniowe.
Indianka utknęła dziś w kuchni, mimo swoich planów ogarnięcia stajni, koziarni i paszarni. Stare przysłowie mówi - to co masz zrobić dzisiaj, zrób wczoraj. Całe szczęście Indianka największą robotę wykonała wczoraj, dzisiaj nie ma takiej potrzeby, więc może popracować nad dyńkami. Pod wieczór czyli już niebawem pójdzie i zgarnie rozgrzebane przez zwierzęta siano i zaniesie do stajni na noc do żłobów.
Czy z przemrożonych nasion dyni urosną jeszcze warzywa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!