wtorek, 31 grudnia 2013

Lider komuny psychopata Lenin

Czołowy lider komuny sowieckiej Lenin był krwiożerczym, pełnym nienawiści psychopatą o wytrzeszczonych z obłędu oczach.
Jednak nie taplał się osobiświe w morzu krwi, które generował w Rosji. Tchórzliwie siedział w bezpiecznym miejscu, daleko od Rosji i chętnych zgładzić oprawcę uciśnionych Rosjan. Ukrywał się w Szwajcarii, skąd słał prymitywne i pozbawione jakichkolwiek skrupułów rozkazy masowych mordów pod byle zmyślonym pretekstem.
 
Lenin nie wprowadził do Rosji komuny. On tak na prawdę pod haslami komuny wprowadził krwawy terror, który w Rosji trwa po dziś dzień, choć już w złagodzonej czasem i bardziej wyszukanej formie. Ten psychol odpowiedzialny za masowe rzezie w Rosji Sowieckiej - nienawidził Rosjan. Sam był kundlem - zlepkiem kilku narodowości. Jego matka, która miała na niego ogromny wpływ i od dziecka uczyła go pogardy dla Rosjan była z pochodzenia Niemką, a ojciec nie wiadomo kim. Lenin któremu Rosjanie postawili po śmierci 1800 pomników i we wszelkich publikacjach oficjalnych przestawiali jako dobrotliwego wujaszka z dziećmi i zwierzętami na kolanach - tak na prawdę był prymitywnym łajdakiem i sadystą, którego jedną ze stałych uciech stanowiło katowanie psa sąsiadów zawsze gdy wracał do domu. Ten wyniesiony przez Rosjan na piedestał oprawca, mieszkaniec postawionego mu mauzoleum - był kwintesencją zła - diabłem wcielonym. To od niego zaczęła się w Rosji czerwona zaraza zwana komuną, a która w rzeczy samej była krwawym terrorem.
To po nim schedę przejął kolejny krwawy oprawca Stalin, który po II Wojnie Światowej siłą wprowadził do Polski tę wschodnią zgniliznę i terror niszcząc polski naród i jego dorobek kulturalny i ekonomiczny.
 
"Anatolij Łatyszew to znany historyk, badacz leninizmu. Przez całe życie zajmuje się się biografią Lenina. Niedawno udało mu się uzyskać dokumenty tajnego komitetu Lenina oraz dokumenty z zamkniętych archiwów KGB.

— Panie Łatyszew, jak się Panu udało zgłębić tajniki tajnego komitetu Lenina?

— Miało to miejsce po wydarzeniach w sierpniu 1991 roku. Dostałem specjalną przepustkę, aby zaznajomić się z nieujawnionymi informacjami o Leninie. Władza chciała, aby odnaleźć przyczynę przewrotu w przeszłości. Od rana do nocy siedziałem w archiwach, a włosy stawały mi dęba. Przecież zawsze w Lenina wierzyłem, ale po przeczytaniu pierwszych trzydziestu dokumentów byłem po prostu wstrząśnięty.

— Czym dokładnie?

— Lenin, będąc w  Szwajcarii w 1905 roku, wzywał młodzież z Petersburga do oblewania kwasem policjantów w tłumie, do wylewania wrzątku na żołnierzy z górnych pięter, do wykorzystywania gwoździ w okaleczaniu koni, do zarzucania ulic granatami. W charakterze przewodniczącego radzieckiego rządu Lenin rozsyłał po kraju swoje nakazy. Do Niżnego Nowogrodu wysłał informację następującej treści: «Szerzyć masowy terror, rozstrzelać i wywieźć setki prostytutek, upijających się żołnierzy, byłych oficerów… Bez żadnego zastanawiania się». A jak się Panu podoba leninowski rozkaz do Saratowa: «Rozstrzelać spiskowców i podejrzanych, nikogo o nic się nie pytając i nie dopuszczając do idiotycznej papierkowej roboty»? 

— Mówi się, że Włodzimierz Ilicz Lenin wcale nie kochał rosyjskiego narodu?

— Rusofobia Lenina jest dzisiaj mało zgłębiana. To wszystko ma swoje korzenie w dzieciństwie. W jego rodzie nie było ani kropli rosyjskiej krwi. Matka była Niemką z domieszką szwedzkiej i żydowskiej krwi. Ojciec — na pół Kałmuk, na pół Czuwasz. Lenin wychowywał się w duchu niemieckiej dokładności i dyscypliny. Matka stale powtarzała mu «rosyjska obłomowszczyzna, ucz się od Niemców», «rosyjski dureń», «rosyjscy idioci ». Swoją drogą, w swoich listach Lenin mówił o narodzie rosyjskim tylko w upokarzającej formie. Pewnego razu radzieckiemu pełnomocnikowi w Szwajcarii wódz przykazał robić tak: «Rosyjskim durniom dajcie pracę: przysyłajcie tutaj wycinki, a nie całe przypadkowe numery (jak robili ci idioci dotychczas)». 

— Czy istnieją listy, w których Lenin pisał o niszczeniu rosyjskiego narodu?

— Pośród tych strasznych leninowskich dokumentów  szczególnie okrutnymi rozkazami były te o zniszczeniu rodaków. Na przykład «spalić Baku w całości, brać na tyły zakładników,  strzelać im w plecy, posyłać czerwonych straceńców w rejony, gdzie działali «zieloni», wieszać pod pretekstem «zielonych» (my potem na nich zwalimy winę) urzędników, bogaczy, popów, kułaków, ziemian. Wypłacać zabójcom po 100 tysięcy rubli…». Właśnie, pieniądze za «tajemniczo powieszonego» (pierwsze «Nagrody Lenina») były wyłącznymi premiami w kraju. A na Kaukaz Lenin okresowo wysyłał telegramy następującej treści: «Zarżniemy wszystkich». Pamięta Pan, jak Trocki i Swierdłow niszczyli rosyjskich Kozaków? Lenin wtedy zostawał na uboczu. Teraz został odnaleziony oficjalny telegram wodza do Frunzego w związku z «powszechnym niszczeniem Kozaków ». A ten słynny list Dzierżyńskiego do wodza z 19 grudnia 1919 r. o przebywających w niewoli około miliona Kozaków? Lenin wtedy wydał uchwałę: «Rozstrzelać wszystkich, co do jednego».

— Lenin mógł tak bez niczego wydawać rozkazy o rozstrzeliwaniu ludzi?

— Takie oto notatki Lenina udało mi się dostać: «Proponuję wszcząć dochodzenie i rozstrzelać za naiwność», «Rakowski żąda łodzi podwodnej. Musimy dać dwie, ale najpierw musimy wyznaczyć osobę odpowiedzialną, marynarza, na którego można liczyć i powiedzieć mu: zastrzelę, jeśli nie dostarczysz szybko», «Melniczańskiemu dać (na podstawie mojego podpisu) telegram, że wahanie się było hańbą, podobnie jak wstrzymanie się od rozstrzelania za niestawienie się». A to jeden z listów Lenina do Stalina: «Macie zagrozić rozstrzelaniem tego niechluja, który, kierując połączeniem, nie umie dać wam, towarzyszu, dobrego wzmacniacza i nie potrafi poprawnie skonfigurować połączenia telefonicznego ze mną». Lenin nalegał, by rozstrzeliwać za «niedbałość» i «niezręczność». Na przykład 11 sierpnia 1918 roku Lenin wysłał bolszewikom do Penzy taką wskazówkę: «Powiesić (koniecznie powiesić), żeby ludzie widzieli», co najmniej 100 zamożnych chłopów. Do wykonania egzekucji wybrać «ludzi odpornych». W końcu 1917 roku, kiedy Lenin stanął na czele rządu, nakazał rozstrzeliwać każdego dziesiątego pasożyta. I to w okresie masowego bezrobocia!

— Do prawosławia też miał negatywny stosunek?

— Wódz nienawidził i gromił wyłącznie rosyjską Cerkiew prawosławną. Na przykład w dzień Mikołaja Cudotwórcy, kiedy nie wolno było pracować, Lenin wydał rozkaz 25 grudnia 1919 roku: «Stać po stronie «Mikołaja» jest nierozsądnym wyjściem, trzeba zmobilizować do działania wszystkich czekistów, żeby rozstrzeliwali tych, którzy nie stawili się do pracy przez «Mikołaja» (to znaczy tych, którzy nie wypełnili czynu społecznego przy załadunku drzewa na wagony w dzień Mikołaja Cudotwórcy 19 grudnia)». W tym samym czasie Lenin w sposób bardzo lojalny odnosił się do katolicyzmu, buddyzmu, judaizmu, islamu, a nawet do sekciarzy. Na początku 1918 roku zamierzał zabronić wyznawanie prawosławia, zastąpiwszy go katolicyzmem.

— Jak walczył z prawosławiem?

— Na przykład w liście Lenina do Mołotowa i członków Biura Politycznego z 19 marca 1922 roku Włodzimierz Ilicz nalegał na potrzebę wykorzystania masowego głodu w kraju, żeby rabować cerkwie, rozstrzeliwując do tego jak można najwięcej «reakcyjnych duchownych». Mało kto wie o dokumencie Lenina z 1 maja 1919 r. № 13666/2, adresowanym do Dzierżyńskiego. Oto jego treść: «… trzeba koniecznie jak najszybciej skończyć z popami i religią. Popów należy aresztować jako kontrrewolucjonistów i sabotażystów, rozstrzeliwać bezlitośnie i wszędzie. Jak najwięcej. Cerkwie podlegają zamknięciu. Pomieszczenia świątyń opieczętowywać i zamieniać w magazyny».

— Panie Łatyszew, czy potwierdza się, że u Lenina dawały się zauważyć psychiczne odchylenia?

— Jego zachowanie było czymś więcej niż określenie „dziwne”. Lenin często wpadał w depresję, która mogła trwać tygodniami. Mógł nic nie robić, a potem nagle zawładnęło nim burzliwe działanie. O tym okresie pisała Krupska: «Wołodia wpadał we wściekłość…». Dodatkowo był zupełnie pozbawiony poczucia humoru.

— Mowa Lenina była wystarczająco grubiańska?

— Bierdiajew nazwał go geniuszem obelżywej mowy. Oto kilka wersów z listu Lenina do Stalina i Kamieniewa z 4 lutego 1922 roku: «Zawsze jest czas, aby wziąć gówno do grona ekspertów». Nie wolno jednak «promować śmieci i szumowin, nie pragnących przedstawiać sprawozdań… ». «Nauczcie te szelmy odpowiadać za czyny…». Na marginesach artykułów Róży Luksemburg wódz zapisywał uwagi typu «idiotka », «głupia ».

— Podobno Stalin organizował wytworne popijawy na Kremlu jeszcze za życia Lenina?

— Niejednokrotnie. W związku z czym Lenin często go wyzywał i ganił. Ale najczęściej Ilicz wymyślał Ordżonikidze. Pisał do niego: «Z kim dzisiaj piliście i spacerowaliście, towarzyszu? Skąd macie baby? Wasze zachowanie nie podoba mi się. Co więcej, bez przerwy narzeka na was Trocki». Ordżonikidze był takim birbantem! Stalin bardziej obojętnie odnosił się do kobiet. Lenin ganił Józefa Wissarionowicza za to, że dużo pije, na co Stalin odpowiadał: «Ja przecież jestem Gruzinem i bez wina nie mogę».

— A właśnie, czy Lenin lubił bankiety?

— W filmach fabularnych często pokazuje się, jak wódz pije herbatę z marchwi, bez cukru, acz z kawałkiem czarnego chleba. Niedawno odkryte dokumenty świadczą o obfitych i wspaniałych ucztach wodza; o tym, jak ogromną ilość czarnego i czerwonego kawioru, ryb w wykwintnej odsłonie i innych przysmaków regularnie dostarczały kremlowskiej nomenklaturze całe lata rządów Lenina. We wsi Zubałowo na polecenie Ilicza budowano eleganckie prywatne dacze, podczas gdy w kraju panowały najokrutniejsze warunki głodowe!

— Lenin lubił sobie wypić?

— Do rewolucji pił dużo. W latach emigracji bez piwa nawet nie zasiadł do stołu. Od 1921 roku przestał pić – przez chorobę. Od tej pory nie tykał się alkoholu.

— Czy to prawda, że Włodzimierz Ilicz lubił zwierzęta?

— Wątpliwe. Krupska w swoich zapiskach pisała tak: «…rozlegało się niepohamowane wycie psa. To Wołodia, wracając do domu, zawsze katował psa sąsiadów… ».

— Jak Pan myśli, czy Lenin kochał Krupską?

— Lenin nie kochał Krupskiej, cenił ją jako niezastąpionego pomocnika. Kiedy Włodzimierz Ilicz zachorował, zabronił wpuszczać do siebie Nadieżdę Konstantinowną. Ta zaś wiła się po podłodze i płakała histerycznie. Fakty te zostały opisane we wspomnieniach sióstr Lenina. Wielu znawców leninizmu twierdzi, że Krupska była dziewicą, zanim poznała Lenina. To nieprawda. Zanim poślubiła Lenina, Krupska była już mężatką.

— Dzisiaj, z pewnością, nie pozostało nic nieodkrytego w kwestii Lenina?

— Jest jeszcze wiele nieujawnionych rzeczy, ponieważ rosyjscy archiwiści po dziś dzień ukrywają pewne dane. Na przykład w 2000 roku wyszedł zbiór «W.I. Lenin. Nieznane dokumenty». W pewnych dokumentach były przytaczane notatki. Przed wydaniem tego zbioru nasze archiwa sprzedawały za granicę fałszowane dokumenty. Jeden amerykański sowietolog opowiadał, że, pozyskawszy od kierownika rosyjskich archiwów prace Lenina, które były mu potrzebne do książki, zapłacił wydawcom karę w wysokości czterech tysięcy dolarów dlatego, że rosyjscy archiwiści usunęli z leninowskich dokumentów pewne linijki.

źródło: midgard-info.ru
tłumaczenie: Anna Wilczyńska"
 

Rozbiegane myśli

Cóż – pora zebrać rozbiegane myśli w jedną, zwartą wiązkę i zobaczyć co z tego wyniknie. Sformułować konstruktywny plan. Na początek ekonomiczny plan. Jak zebrać myśli najłatwiej? Narysować na płachcie projekt.

Wpierw wypisać fizyczne i intelektualne elementy tego projektu. Spróbować znaleźć w reżimowym systemie kraju wolność i swobodę działania nie zagarniętą przez system i iść w tym kierunku. Rozwinąć tę wolność i swobodę.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Smutno

Indiance jest smutno... :(

 

niedziela, 29 grudnia 2013

Uświadomienie marnowania drogocennej uwagi i zaangażowania

Powoli do mnie dociera, że szkoda mojej drogocennej uwagi i zaangażowania na utarczki z rozmaitymi internetowymi głupkami, dupkami i flądrami. Właściwie już dotarło. Oni i tak pozostaną betonami, choćbym nie wiem co napisała. Betony tak mają, a zwłaszcza złośliwe betony. Są zatwardziałe w swojej głupocie i podłości. Takich lepiej nie ruszać. Niech lezą jak bezużyteczne głazy na polu uprawnym. Wystarczy je omijać. Mam zbyt wiele spraw do ogarnięcia, aby jeszcze wdawać się w rozmaite internetowe przepychanki i w ten sposób marnować mój potencjał, który winien być wykorzystany w sposób konstruktywny. Ma rację pewien mój znajomy - nie warto się odsłaniać, dzielić się z przypadkową hołotą swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami, planami, projektami oraz przemyśleniami. Lepiej to co się wie - zachować dla siebie i wykorzystać dla siebie.

Zatem od dzisiaj skupiam się na sobie i swoich projektach - bez rozgłosu :D. Dzięki braku nagłośnienia moich spraw i projektów - zawistnicy nie będą w stanie mi w nich przeszkadzać, ani ode mnie zrzynać i robić na moich pomysłach kasę. Dręczyć ich będzie niepewność. Co ona robi i jak robi? Czy jej się udało, czy nie? :D Czy jest się do czego przyczepić??? Dupki i flądry od dziś będą żyć w niepewności i niewiedzy :D Tymczasem Ja, krok po kroku zbuduję swój raj :) Tak wiele już zrobiłam - pora dokończyć i uwieńczyć dzieło, a następnie cieszyć się nim :)

Zauważyłam u wielu ludzi taką krwiożerczą przypadłość - mianowicie, gdy widzą oni, że jakaś osoba jest szarpana, przyglądają się temu z upodobaniem, a potem sami przyłączają do szarpania jakby znęceni zapachem krwi...

Well, wielu ludzi nie zasługuje aby mieć kontakt z drugim człowiekiem – nie tylko realnie, ale i wirtualnie. Natworzyło się całe stada pojebów internetowych czerpiących chorą satysfakcję z gnębienia innych. Aż się nie chce wierzyć, że to niby ludzie, niby istoty rozumne. Dają upust swym najgorszym cechom. Niektórym się wydaje, że w Internecie żadna moralność czy kultura nie obowiązuje... Cóż – jakie społeczeństwo – taki jego obraz w Internecie... Widać efekt pracy oświaty i edukacji - jaki motłoch wypuściła ze szkół przez ostatnie 20 lat.

„Ludzie z natury to potwory... nieświadome, głodne bestie które zabijają dla zabawy.” - W.

Chyba tacy właśnie są. Otwierając szeroko na świat okno mego bloga wpuszczam do mego domu takie stada zombistycznych bestii skłonnych karmić się czyimś cierpieniem....

Pora zamknąć okno, zamontować żaluzje oraz okiennice a także spuścić groźne psy... :)

Dla tych, co mają serce na właściwym miejscu – czasem tu coś napiszę – uchylę rąbka tajemnicy życia samotnej pustelnicy :)

piątek, 27 grudnia 2013

Wycisnąć adrenalinę

Indianka sprawami męczliwymi wymęczona. Aby odreagować stresy – udała się na dwór by popracować fizycznie i tym samym wycisnąć ze swoich mięśni tę adrenalinę która jej się nagromadziła w jej ciele podczas załatwiania stresujących spraw.

Przerzuciła sporo pieńków drewna z dworu do domu. Wykopała białe cegły z ziemi i zawiozła do stajni, gdzie zamiaruje nimi obłożyć tylne wyjście ze stajni.

Zaniosła siano koniom do stajni. Poprawiła na ile się dało ogrodzenie przy wjeździe zniszczone przez odśnieżarkę.

Pora coś zjeść i odpocząć.

Ogarnianie spraw pilnych i zaległych

Indianka dwoi się i troi, wścieka i miota próbując ogarnąć wszystkie swoje pilne i zaległe sprawy papierkowe i finansowe. W jeden dzień to jest NIEMOŻLIWE, ale dzięki swej determinacji i skrupulatności kilka spraw ogarnęła. To i tak dobry wynik jak na jeden dzień. Już jest znużona tymi sprawami. Musi odpocząć. Zająć się czym innym. Reszta zaległych spraw pewnie pochłonie jej cały weekend i nie wiadomo czy starczy na wszystko czasu. No, ale trzeba się zmobilizować i spróbować wszystko pozałatwiać sprawnie.

czwartek, 26 grudnia 2013

Indianka lepszym człowiekiem


Postanowiła, że do końca tego roku załatwi wszystkie niezałatwione i nierozwiązane sprawy w tym rozczesze swoje miękkie, jedwabiste włosy. Włosy wypadają garściami z niedożywienia. Brak Indiance mięsa. Powinna mieć włosy do pasa albo dłuższe – od lat ich nie ścinała, a włosy sięgają zaledwie do ramion.

Wykąpała się wreszcie wczoraj nagrzawszy sobie na piecu mnóstwo gorącej wody.
Umyła włosy, namaściła oleistą odżywką i rozczesała 3 niezniszczalne, sfilcowane dready. Nad jednym z nich trzeba będzie jeszcze popracować, bo bardzo mocno sfilcowany i trudny do ruszenia. Dziś ubrała się odświętnie na ile to możliwe na farmie, gdzie jest mnóstwo brudnej roboty na co dzień. 

Po kąpieli, rozczesaniu włosów i przebraniu się w czyste kolorowe ciuszki czuje się lepszym człowiekiem. Teraz pora ruszyć wszystkie zalegające, nie załatwione sprawy.  Musi zdążyć przed nowym rokiem.

Myśli Indianki wirują wokół nowych pomysłów i projektów. Najpierw musi oczyścić przestrzeń swego umysłu ze spraw, które ją męczą i jej przeszkadzają. Wtedy będzie mogła jej wspaniała kreatywność rozwinąć szerokie jak u orła białego skrzydła :)

W sieci rozmawia z przyjacielem z odległej krainy. To miłe, że troska się on o jej los i sprawy. Mądrze doradza. Ciekawie opowiada o rozwiązaniu problemów bezpieczeństwa drobiu jakie stosowane są w jego kraju. Odwiedził kiedyś Indiankę na jej farmie i pomógł naciąć jej drewna na zimę, więc zna jej gospodarstwo z pierwszej ręki. Sam ma dom i drób, który chowa za namową Indianki. Ma też duży ogród, który pomagają uprawiać wolontariusze i turyści. U niego jest klimat dużo łagodniejszy i cieplejszy niż u Indianki i plony są zadziwiające. U Indianki by mieć takie plony trzeba by zbudować szklarnie lub co najmniej foliaki. Także on nie kopie ręcznie swoich zagonów, ale daje do zaorania traktorem sąsiadowi – a to najcięższa robota w ogrodzie – zwłaszcza dużym ogrodzie. Sąsiad za darmo orze mu ogród – w zamian za wydzierżawienie części poletka. 
Wiosną i latem oraz jesienią - jego dom odwiedzają liczni wolontariusze/turyści, którzy w zamian za darmowy pobyt i jedzenie przykładają się do pracy w ogrodzie, a także przy remoncie domu przyjaciela. 

środa, 25 grudnia 2013

Putin lepszy od Komora o niebo i dwa piekła

Nie lubię Putina, bo nie mogę go lubić - to wróg Polaków współodpowiedzialny za mordy katyńskie, smoleńskie i wiele innych - jako oficer KGB i spadkobierca swoich krwawych poprzedników z NKWD s także to bezwzględny morderca swoich krajan - przynajmniej w przeszłości (zagazowany teatr w Moskwie i setki trupów Rosjan-widzów, doprowadzenie do utopienia żywcem marynarzy z rosyjskiego okrętu atomowego itp.), ale szanuję go nieco, za to co robi konstruktywnego ostatnio w swoim kraju, bo świadczy to o tym, że myśli perspektywicznie i dba o swój kraj i naród oraz jego przyszłość. Jest po prostu dobrym gospodarzem - w odróżnieniu od Komora i Tuska, którzy są beznadziejnymi, niechlujnymi gospodarzami. Zaniedbany przez Komora i Tuska inwentarz wymiera z głodu i chorób, a najmłodsze ich zwierzęta rozłażą się po całej Europie. Ich gospodarstwo chyli się ku upadkowi jakby obaj chlali dzień w dzień (może i tak jest skoro rząd kupił za pieniądze niedojadających podatników kilkaset tysięcy butelek alkoholu). Być może Putin dba o swój kraj wyłącznie z pobudek egoistycznych, ale DBA i to go odróżnia na plus od naszych lokalnych samozwańczych kacyków.
 
Putin prowadzi politykę anty GMO, zwalcza zwyrodnienia seksualne, wspiera rodzinę rosyjską dając jej 40.000zł na kupno mieszkania lub domu za urodzenie dziecka. To są bardzo pozytywne kierunki polityki krajowej. Dzięki narodowi rosyjskiemu pod kierunkiem Putina - Słowianie nie wymrą w Europie. Ostatnio w Rosji urodzilo się 26.000 więcej Rosjan niż rok temu. Krzywa rośnie! Rosjanie zachęceni programem prorodzinnym mnożą się chętnie, zapobiegając w ten sposób ujemnemu przyrostowi demograficznemu i wiążącej się z tym przyszłej zapaści gospodarczej kraju.
 
"Każda kobieta, która urodziła lub adoptowała drugie lub kolejne dziecko ma prawo do otrzymania jednorazowej pomocy materialnej. W tym roku kapitał macierzyński wynosi 408 tysięcy rubli, czyli równowartość 40 tysięcy złotych. Rodziny otrzymane pieniądze wykorzystują przede wszystkim na kupno mieszkań czy budowę domów. Kapitał macierzyński można również wykorzystywać na opłacenie nauki dzieci. Obecny program kapitału macierzyńskiego jest przewidziany do 2016 roku. Władze zastanawiają się w jakim zakresie będzie on kontynuowany."
 
 
 

Spaghetti bolognese

Spaghetti wyszło bardzo smaczne, nawet na zimno, ale Indianka postawiła półmisek żaroodporny na gorącym piecu i odgrzewa sobie potrawę ugotowaną wczoraj także na piecu :) Gazu w kuchence już nie ma niestety, więc całe gotowanie opiera się o piec.

Chleby wczoraj upieczone w eleganckich ceramicznych kwadratowych formach – wypełniły je dokładnie i wyrosły ładnie. W ciepłym powietrzu nad piecem ciasta pięknie rosną. Teraz Indianka ma chleby kwadratowe :D Fajniutkie bocheneczki chleba, dobrze wyrośnięte w piecowym piekarniku, o chrupiącej, brązowej skórce. Ciasta w tych formach też dobrze wyrastają i zapewne lasagne wyjdzie dobrze. Indianka też duma o wypieku pizzy i pasztecików. Do pasztecików powinna mieć jeszcze nadzienie dyniowe w spiżarni. Indianka ma trochę oliwy z oliwek do pizzy. Trzeba ją doprawić czosnkiem aby była smaczniejsza. Jest trochę żółtego sera oraz cebuli. Może jajo się zdarzy? Jakby tak wypuścić kury na dwór, na zieloną trawę? Ale nie ma bezpiecznej woliery, a lis grasuje. Nie ma co ryzykować, jak się nie jest cały dzień na dworze by kur pilnować. Będzie niebawem pizza. Niestety bez sosu pomidorowego, bo akurat Indianka go nie ma. No ale to nic. Indianka stworzy sos alternatywny – nie gorszy niż pomidorowy :).

Oczywiście, nie o to Indiance chodziło na święta, ale jak się nie ma co się lubi czyli mięsiwa i ryb – to się lubi co się ma :D Co prawda Indianka ma trochę drobiu i mogłaby kurę czy wredną perlicę poświęcić na świąteczny obiad, ale jej szkoda drobiu mordować. Niech żyje i rozmnaża się :) Jak będzie go miała dużo, to wtedy się będzie brało co jakiś czas starą kurę na obiad – taką, co już nie niesie jaj tylko żre paszę.

Co by tu zjeść?

Wstałam, piec jeszcze gorący i herbata DOBRZE zaparzona - wszak całą noc na nim stała w imbryku i się grzała Mocna jak diabli.

Podłożyłam do pieca. Wypuściłam koty na dwór. Zjeść coś teraz czy potem?

Co my tu właściwie mamy do jedzenia? Są dwa chleby wczoraj upieczone, jest jeszcze ciasto kakaowe, spaghetti i sos bolognese do niego - wzbogacony przyprawami prowansalskimi i pieczoną cebulką.

Jest barszcz wegański złagodzony poprzez doprawienie go cukrem i kostkami rosołowymi.

Są też herbatniki od Mamy. Hmm... w kurniku może się znajdzie jajo lub dwa. Pasowałyby do tego barszczu. Na piecu woda nagrzana do kąpania. Trzeba do zwierzaków zajrzeć, a potem powrót do domu, posadzenie cebul z piętek i zasłużona, długaśna kąpiel. Facebook pyta mnie o czym myślę Ależ inwigilująca aplikacja :) Myślę o wyluzowaniu, chociaż na parę dni.

Święta Bożego Narodzenia

Wstał nowy dzień, a wraz z nim wstała piękna Isabelle :)

1000 lat samotności, wśród ludzi pełnych jadu i złości.

Gdy któryś z nich, tych generalnie obojętnych na drugiego człowieka betonów – gdy nagle nieoczekiwanie złoży życzenia świąteczne – Indiance dziwno.

Indianka swoją być może impulsywną i nierozważną, ale autentyczną szczerością tworzy sobie nieprzyjaciół. Najbardziej się na Indiankę obrażają ludzie, o których Indianka nigdy złego słowa nie powiedziała, ani złe słowa wypowiadając – nie myślała. Natomiast betony niewrażliwe na drugiego człowieka – te nawet nie zauważają aluzji do siebie, żyjąc zabetonowani w swoim betonowym świecie znieczulicy i zimnicy.

Well, odpuścić sobie szczerość? Nie. Bo szczerość robi zdrowy przesiew. Wszystkie zbędne, obłudne wszy od Indianki odpadają pod wpływem ostrych, krytycznych słów.

Zostanie tylko garstka oddanych, autentycznych przyjaciół – i tylko z takimi warto się zadawać. Ucieszonych fanów spodziewanych wygód i korzyści – Indianka posyła do diabła. Przy Indiance zostaną tylko ci, którym ona i jej dobro leżą na sercu – nie spodziewane profity. Ach, te wszystkie oburzone hipokrytki... Jakże bardzo mi wszystko jedno, że czujecie się takie urażone :D

Prawdziwi przyjaciele będą u Indianki na jej stronie, jak i w domie – zawsze mile widziani. Reszta to... hołota podobna do błota. Czepia się sama nie wiedząc o co.

Kontrowersyjna wypowiedź? Well, nie pierwsza i nie ostatnia tutaj :)

Tymczasem na dworze piękny, słoneczny dzień. Pora napoić i nakarmić zwierzęta i zrobić obchód włości – może na polu leżą jakieś zwłoki lub kości...? :D

Wszak to czas świąteczny i czas polowań. Bito świnie, dziki, sarny i cielaki – może lisy i psy przyciągnęły znowu na pole Indianki jakieś kości i kłaki :D

Ps.

Pozdrowienia dla miłych, wyrozumiałych czytelników z Dobrej, Wrocławia, Poznania i wielu innych miejscowości, która ta strona u siebie gości :)

Bóg zapłać za dobre słowo i energię :)

wtorek, 24 grudnia 2013

WIGILIA 2013

Wpadli weganie by złożyć życzenia i podarowali mi swoje wyroby wegańskie:

kapustę z grochem (już zjadłam - dobra była :))) )

babkę ziemniaczaną oraz bardzo kwaśny barszcz na bazie naturalnego buraczanego zakwasu, który dobrze pasuje do babki ziemniaczanej :)

Barszcz nieco złagodziłam dodając do niego przegotowanej wody, kostek rosołowych i cukru.

Tę babkę ziemniaczaną ułożyłam na półmisku do pieczenia, wkroiłam cebulę, wrzuciłam czosnek, polałam olejem czosnkowym i piekę :) Tzn. zapiekam to razem :)

W piecu się grzeje barszcz - ustawiłam go wprost na szczapach drewna, bo nie mam tam rusztu, ale pilnuję by się nie wywrócił :)

Ja natomiast podarowałam weganom babkę pomarańczową, którą akurat w nocy upiekłam. Babka też smaczna wyszła :) Będę piec częściej takie rzeczy, tym bardziej iż inspirują mnie moje nowe ceramiczne formy do pieczenia :)

Konie, kozy, owce - dostały sianko i wodę. Śnieg stopniał i jest ciepło.

Bym chętnie coś porobiła dziś na dworze, ale jestem senna i znużona.

Napaliłam w piecu i grzeję wodę do kąpieli. Chyba się prześpię trochę by odzyskać siły :)

Wiki: "Najstarsza zachowana polska kolęda, pochodząca z 1424 roku, zaczyna się od słów Zdrow bądź, krolu anjelski. Pierwotnie na początku XV wieku tłumaczono na język polski kolędy ze śpiewników braci czeskich. Wzrost popularności gatunku nastąpił na przełomie XVII i XVIII wieku, wtedy ustalił się sam termin kolęda w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej. Powstała wówczas jedna z najważniejszych polskich kolęd W żłobie leży, przypisywana Piotrowi Skardze – do melodii poloneza koronacyjnego króla Władysława IV. Inną bardzo popularną kolędę Bóg się rodzi, do melodii w rytmie poloneza, napisał Franciszek Karpiński. Twórcami kolęd byli także między innymi Mikołaj Sęp Szarzyński i Andrzej Morsztyn, a w XIX w Feliks Nowowiejski i Zygmunt Noskowski. Kolędę Lulajże, Jezuniu Fryderyk Chopin zacytował w środkowej części scherza h-moll op.20. Ze współczesnych kolędy komponował Witold Lutosławski.
W polskim dorobku kulturalnym zachowało się ponad 500 kolęd i pastorałek."

Podnieś rękę, Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę swą siłą,
Dom nasz i majętność całą,
I wszystkie wioski z miastami.
A słowo ciałem się stało
I mieszkało między nami.

 

niedziela, 22 grudnia 2013

Trzy hektary


Każda polska rodzina wielopokoleniowa (dziadkowie, rodzice i dzieci) ma dostać
od Agencji Rolnej 3 hektary ziemi państwowej mającej na celu zabezpieczenie bytu tej rodzinie czyli dobrobytu żywnościowego i bezpiecznego, ciepłego schronienia.

Każda z rodzin ma prawo postawić na swojej ziemi swój dom bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów jakichkolwiek zgód i pozwoleń. Ich ziemia – ich prawo zbudować na niej dom dla siebie i budynki gospodarcze dla zwierząt – tak jak potrafią, co mają dostępne i tak jak ich stać. W tym z bala, słomy, gliny, kamienia, cegły - co jest dostępne w danym rejonie.

Państwo jest dłużnikiem wobec swojego Narodu. Wyłudziło od Narodu grube miliardy i większość z nich zmarnotrawiło lub sprzeniewierzyło. Zatem żadna rodzina płacić za ziemię nie będzie. Każdej rodzinie należy się własne, bezpieczne i gwarantujące żywność miejsce do życia jak psu buda.

Majątki prywatne obecnych właścicieli ziemi nie będą podlegać zaborowi.
Własność prywatna to własność święta, to niezbywalne prawo każdego właściciela do swobodnego dysponowania swoją ziemią według swojego uznania.

Obce spółki które często nielegalnie i podstępnie wykupiły polską ziemię jak to ma miejsce głównie w województwie zachodniopomorskim – będą musiały zwrócić polską ziemię Polakom. Agencja rolna tę ziemię rozdzieli pomiędzy polskie rodziny.

Każda rodzina ma prawo do niezależności energetycznej, czyli może zaopatrywać się w prąd na własną rękę - bez żadnych pozwoleń, uwarunkować, zgód.
Chcą zbudować turbinę wodną, postawić mały wiatrak, ustawić solary - robią to jak im wygodnie (ale tak by nie zaszkodzić sąsiadom np. poprzez nieuzgodnione podniesienie stanu wody). Mają prawo także nadmiar energii odsprzedawać swoim sąsiadom bez żadnych koncesji itp. bzdur.

Długi tuskorządu


Oświadczam, iż nie wyrażam zgody na zadłużanie mojego kraju przez rządzącą partię PO. W tym nie wyrażam zgody na trwonienie pieniędzy na zakup cudzego sprzętu z obcych krajów takiego jak: włoski pociąg Pendolino, amerykańskie samoloty, niemieckie czołgi, wydatki na zakup krzeseł po 11.000zł, wydatki na zakup setek litrów alkoholu dla członków rządu i partii PO i tym podobnego skandalicznego marnotrawstwa publicznych pieniędzy zdzieranych z polskich podatników bez żadnych skrupułów.

Nie ponoszę odpowiedzialności za długi tego rządu i rządzącej partii PO.

Nie będę spłacać ich długów ani bezpośrednio, ani pośrednio.

Zaciągane wbrew woli Narodu długi będą spłacali członkowie partii PO i ich rodziny ze swoich osobistych majątków.

Nie wyrażam zgody na okradanie Narodu z jego emerytur. Pieniądze ludzi należą do ludzi – nie do rządu.
Bezczelnie wydłużony okres oczekiwania na emeryturę ma być cofnięty do poprzedniego stanu.
Rząd i ZUS ma się odpierdolić od pieniędzy Polaków. Każdy Polak ma prawo dysponować swoimi pieniędzmi według swojego uznania.

Każdy Polak ma prawo postawić na swojej ziemi swój dom bez proszenia i płacenia urzędnikom za zgodę na postawienie tego domu.

Prawo musi być uproszczone i zrobione z myślą o dobrostanie obywatela.
Prawo musi chronić obywatela i zapewniać mu poczucie bezpieczeństwa.
Podatki muszą być obniżone do minimum.
Wojsko polskie ma strzec polskich granic, a nie być wysyłane na cudze konflikty zbrojne.
Rodzice mają prawo wychowywać swoje dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami i wiarą.
Państwo nie ma prawa do degeneracji społeczeństwa polskiego poprzez system edukacji szkolnej i fałszywe przekazy medialne.

Włoch który do mnie przyjechał zeszłej zimy - przyjechał omamiony propagandą mediów kłamiących, że Polska to bogaty kraj gdzie wzrost gospodarczy jest największy w Europie. Propaganda rządowa łże w kraju i za granicą, że Polska jest krajem szybko się rozwijającym. To bzdura. Polska dławi się własną krwią, krwawicą licznych rzeszy zwykłych obywateli, z których się zdziera haracze na zaspokojenie chciwosci elit rządzących. Ludzie już mają dosyć tego wyzysku i ciemiężenia. Niech koalicja rządząca PO SLD Twój Ruch - niech się wreszcie od nas odpierdoli i zostawi nas w spokoju!
 

Życzenia Świąteczne

Wszystkim tym dobrym ludziom o dobrych intencjach i czystych myślach życzę dużo dobrego z okazji Świąt Bożego Narodzenia – bogatego stołu wigilijnego uginającego się od różnorodnych tradycyjnych polskich potraw, pięknych prezentów i dużo szczęścia i obfitości w tym nowym, nadchodzącym roku.

Oby udało nam się bezkrwawo obalić obecne władze i odzyskać zasłużony dobrobyt w naszym kraju. Jesteśmy najpracowitszym narodem Europy i należy nam się dobrobyt jak psu buda.

Wszystkich tych chciwych gnoi, którzy odbierają nam godność i prawo do szczęśliwego życia w dobrobycie należy usunąć ze sceny politycznej i to szybko.

Tego sobie i Wam życzę,

Indianka

piątek, 13 grudnia 2013

Dziadkowie


Szkoda, że nie da się ludzi wskrzeszać. Bym wzięła Dziadków pod mój dach. Byłoby swojsko, przyjaźnie, miło, serdecznie i rodzinnie.

Dziadek byłby przeszczęśliwy i wielce dumny ze mnie, że kupiłam sama o własnych silach taki kawał pięknej ziemi, że wyhodowałam takie cudowne konie i inne zwierzęta. By mi pomógł obrabiać ziemię końmi i byśmy jeździli zimą saniami po okolicy, a latem nad jeziora kąpać się i pływać.

Babcia wspaniale gotowała i piekła. Potrafiła uprawiać niebiański ogród. Jej ogród to było cudo – wielki, piękny i zadbany. By mi pomogła uprawiać ogród tutaj i byśmy razem gotowały przepyszne potrawy i wypiekały smakowite ciasta.

Byśmy sobie tutaj żyli razem zgodnie i szczęśliwie.

Jakby się dało, to bym chętnie poświęciła moich wioskowych sąsiadów na to by ich wymienić na moich Dziadków. Tutejsi wieśniacy to beznadziejne, nieżyczliwe rarogi bez czci i honoru. Jest mi samej ciężko, a oni jeszcze dokładają się do tego, by było mi jeszcze ciężej. To podły narodek bez zasad ludzkich, bez elementarnej przyzwoitości ludzkiej. Zbieranina z Rosji Sowieckiej. Wrogo i nieprzyjemnie nastawiona do nowych osadników, chociaż sami są osadnikami.

Dziadek był dziarskim, bojowym ułanem. Gdyby któryś z okolicznych łachów robił mi krzywdę - poszedłby do niego i natrzaskał by mu po ryju. Nie było by tego, co jest teraz. Tych podłych podjazdów i kopania dołów pode mną. Nie byłoby zatruwania mi życia przez lokalnych skurwysynów.


Kilka miesięcy temu wieśniak sąsiadujący ze mną oskarżył mnie o wypas koni na jego łące.
Mam swoich hektarów 11 i mam gdzie paść moje zwierzęta. Moje zwierzęta pasą się u mnie, na moich łąkach. Ale wieśniaka brat to policjant, więc jego zgłoszenia i wnioski o ukaranie są traktowane priorytetowo i ze szczególnym namaszczeniem.

Moje wnioski zawsze przepadają na etapie policji i nigdy nie są w stanie przebić się do sądu - są umarzane najpierw na etapie policji, a jeśli się odwołam - na etapie prokuratury.
Standardowo, policja nigdy "nie umie znaleźć przesłanek" aby mój wniosek uhonorować i posłać go do sądu do rozpatrzenia. 

Natomiast wnioski przeciwko mnie są pchane do sądu z prędkością świetlną i bez żadnych skrupułów i zahamowań, mimo, że często gęsto są bezpodstawne lub co najmniej mocno naciągane.

Ale sąsiadujący wieśniak ma plecy, a Ja ich nie mam - więc jestem zawsze na przegranej pozycji. Moje straty, może szkody - są dla lokalnych organów ścigania niezasługujące na uwagę. Moje zagryzione kozy, moje ukradzione drzewka, pobicie mnie przez wieśniaka , szczucie mnie i moich kóz psami, grożenie mi śmiercią, niszczenie mojego ogrodzenia, itp. - to są sprawy niegodne policyjnej uwagi, czy chociażby rzetelnej notatki bez przemilczeń. 

Natomiast wnioski wrogo nastawionych sąsiadów - w tempie expresowym są przepychane do sądu, gdzie nawet zaocznie, bez powiadamiania mnie o terminie rozprawy są wydawane za moimi plecami wyroki, od których nie mogę się odwołać i przed, którymi nie mogę się bronić. Skutkiem ostatniej takiej sprawy zainspirowanej przez lesby nawołujące wszystkich moich wrogów do składania na mnie donosów - wrogi wieśniak pozwał mnie do sądu i wymierzono mi karę grzywny, mimo, że sprawa błaha - nie zasługuje na rozpatrywanie w sądzie, a zwłaszcza na wymiar jakiejkolwiek grzywny. Wszak - jeśli moje konie weszły mu na jego trawę (a jego krowy wchodziły wielokrotnie w moją szkodę i nigdy nie został ukarany) - to może sobie skosić trawę u mnie, której mam pod dostatkiem i co mu niejednokrotnie proponowałam. Ale nie. Wieśniak dyszy chęcią zemsty. Jego psy kilka lat temu zagryzły mi kozy, a ja od niego żądałam odszkodowania za tę masakrę. Co prawda policja oczywiście umorzyła mój wniosek "gubiąc" przy okazji istotną część moich zeznań, ale on i tak nie chce trawy. On chce krwi! Krwi samotnej osoby w ciężkiej sytuacji materialnej i finansowej. Takim to sposobem Indianka ma tuż przed świętami wizytę komornika, który ochoczo i rączo bieży, by zagarnąć jej majątek pod tę grzywnę 200 zł i przyznane samemu sobie komornicze abstrakcyjnie wysokie wynagrodzenie na kwotę grubo ponad 300 zł. Tak się narobił komornik wystawiając tytuł egzekucyjny do ściągnięcia grzywny w kwocie 200 zł, że musiał sobie aż ponad 300 zł naliczyć. Oczywiście Indianka nie ma pieniędzy nawet na podstawowe rachunki, a co dopiero na jakieś wydumane, naciągane grzywny.

Więc komornik wczoraj próbował się niepostrzeżenie wślizgnąć do mojego domu podczas mojej nieobecności  Pracowałam w koziarni akurat, gdy zaczął się zakradać do mojego domu 

Na szczęście wierna suka Saba nie dała się zwieść pogodnym uśmiechom komornika i jego uspakajającej mowie i nie wpuściła typa do środka 
Saba ma powiedziane: "nie wpuszczać złodziei". Dla mej psiny ktoś, kto wdziera się wbrew mojej woli do naszego domu i próbuje coś z niego wynieść to ZŁODZIEJ 

Nie jestem nikomu nic winna. Ani Wąsewiczowi, ani Sądowi, ani komornikowi.
Ten wyrok to hańba.

wtorek, 10 grudnia 2013

KARTA GOSPODARSTW RODZINNYCH - WAŻNE! Genialna inicjatywa oddolna!

 WAŻNE! Genialna inicjatywa oddolna!

piękny, mądry i ważny dokument!

Ta Karta to jak Magna Karta! Bardzo ważny dokument. To podstawa egzystencji i funkcjonowania polskich gospodarstw rodzinnych i pierwszy tego typu dokument.
To bezprecedensowy dokument i przesłanie narodowe rolników polskich!
Takiego aktu zasad istnienia i funkcjonowania rodzinnych gospodarstw rolnych nigdy nie było w historii Polski!
Wspaniały akt woli i samostanowienia rolników - opoki Narodu i Ojczyzny.
Ten zbiór mądrych, życiowych zasad moi krajanie wymyślili :) Jestem dumna z nich i jestem całym sercem z nimi i ich walką o zachowanie polskości na ziemiach polskich, zwłaszcza zachodniopomorskich skąd pochodzę :)
 
Koniecznie przeczytajcie zwłaszcza jeśli jesteście rolnikami i podpiszcie się pod tą kartą. To nie chodzi o jakieś tam lajki - to ważna i poważna sprawa. Sedno naszej rolniczej egzystencji. My rolnicy indywidualni musimy się organizować, solidaryzować i trzymać razem jeśli chcemy przetrwać i zachować nasze podstawowe prawa ludzkie i obywatelskie:
 
 

"Chcemy być mądrzy dorobkiem poprzednich pokoleń. Dorobek ten pragniemy wzbogacić i przekazać następnym pokoleniom, dlatego zamiast kolejnych postulatów i żądań w pierwszą rocznicę 77 dniowego protestu w Szczecinie (5.12.2012 r. – 19.02.2012 r.) Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego ogłosił KARTĘ GOSPODARSTW RODZINNYCH, zbiór zasad i wartości, którymi chcemy się kierować w pracy, życiu rodzinnym i działalności społecznej.

DOŁĄCZ DO NAS
Przez kolejny rok – 2014 – będący Międzynarodowym Rokiem Gospodarstw Rodzinnych Organizacji Narodów Zjednoczonych będziemy promować Kartę w naszym środowisku i zachęcać polskich rolników do jej podpisania. Czy „Karta Gospodarstw Rodzinnych” ma szansę stać się nieformalną konstytucją polskich chłopów? O tym przekonamy się na koniec 2014 roku.

1. WYDRUKUJ KARTĘ GOSPODARSTW RODZINNYCH (plik do pobrania)
2. ZAPOZNAJ SWOJĄ RODZINĘ Z JEJ TREŚCIĄ.
3. JEŻELI PREZENTOWANE W KARCIE TREŚCI UZNACIE ZA WŁASNE PODPISZCIE KARTĘ (czytelnie imię i nazwisko).
4. ODEŚLIJCIE PODPISANĄ KARTĘ NA ADRES:

NSZZ RI „Solidarność” Pomorza Zachodniego
Al. Wojska Polskiego 113
70-483 Szczecin

5. KARTY BĘDĄ ZBIERANE DO 30.12.2014 roku.
6. KPRWZ na początku 2015 roku – na specjalnej konferencji w Szczecinie – ogłosi: liczbę gospodarstw oraz liczbę członków rodzin, którzy podpisali Kartę.
7. PODPISANE KARTY ZOSTANĄ PRZEKAZANE NA RĘCE PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

ZAPRASZAMY do WSPÓŁPRACY:
samorządy, organizacje rolnicze, stowarzyszenia, rady sołeckie,
koła gospodyń wiejskich, rady parafialne oraz Ochotnicze Straże Pożarne.
Wykaz podmiotów zaangażowanych w promocję
KARTY GOSPODARSTW RODZINNYCH zamieścimy na naszej stronie.

W razie dodatkowych pytań prosimy o kontakt:
protestrolnikow@gmail.com

(-)
Jan Białkowski
KPRWZ

źródło: http://protestrolnikow.pl/podpisz-karte-gospodarstw-rodzinnych/

Zmarł Józef Kowalski - najstarszy mężczyzna świata.

Jak podało lubuskie Radio Zachód, w sobotę w wieku 113 lat zmarł kpt. Józef Kowalski - ułan, uczestnik bitwy pod Komarowem, więzień niemieckiego obozu pracy, rolnik. Był ostatnim żyjącym weteranem wojny polsko-bolszewickiej i najstarszym żyjącym mężczyzną świata.

Urodził się 2 lutego 1900 we wsi Wicyń (obecnie Smerekiwka, Ukraina) jako syn Wawrzyńca i Heleny Kowalskich. W 1920 roku walczył w 22 Pułku Ułanów Podkarpackich. Brał udział w Bitwie pod Komarowem niedaleko Zamościa, gdzie polska kawaleria rozbiła trzon sił Konarmii Budionnego. Konfrontacja ta była największym starciem konnicy w wojnie polsko-bolszewickiej i ostatnią wielką bitwą kawaleryjską w historii Europy.

Józef Kowalski był honorowym obywatelem Radzymina, Wołomina i Warszawy. Pogrzeb weterana odbędzie się w środę, 11 grudnia o godzinie 13:00 w Krzeszycach. Kapitan Józef Kowalski spocznie na tamtejszym cmentarzu.
 
 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Podsumowanie dnia:

Zwierzyna napojona i nakarmiona, kozy wydojone, jaja zebrane.
Drobne rachuneczki wypisane i do płacenia podane.
Budyń truskawkowy ugotowany.
W piecu napalone.
Ciało me zmęczone - idę spać :)
 
A, była ciekawa rozmowa międzynarodowa. Ma coś konstruktywnego z niej wyniknąć w przyszłym roku. Nadto rozmówca zainspirował mnie swoim wyrażeniem: "zmienić target". Owszem, zmienię, ale nie tylko w odniesieniu do tego o czym mówił. W odniesieniu do tego co mówił także, ale Ja idę ze zmianą "targetów" dalej. Właściwie nie tyle chodzi o targety co o style działania. Mam dość brania na siebie odpowiedzialności ponad moje siły. Doszłam do wniosku, że nie odpowiada mi formuła "Ja boss - on helper" oraz "moja odpowiedzialność i stres - jego lekkomyślność i niedbalstwo".
Ma być partnerstwo i tyle. Mogę się podzielić moją przestrzenią życiową czyli przestrzenią domu i gospodarstwa, ale na partnerskich zasadach.
Wsad do garnka ma być wspólny. Wtedy Ja nie będę miała stresu i rosnącego ciśnienia, że Ja sponsoruje jadło, a on mnie obżera i się opierdziela :D

niedziela, 8 grudnia 2013

Orkan i organizacja koziarni

Dzisiaj od rana Indianka pracuje na siedlisku w koziarni, owczarni i stajni oraz na podwórku Artur w piątek pojechał do pracy do Niemiec na wielką farmę krów. 800 krów. Okolice Bonn. Nagle go wymiotło. Przyszedł orkan, z nim zima i bus do Niemiec. Wczoraj napadało pół metra śniegu. Wiało tak, że mało głowy nie urwało.

Śnieg sypał pod wszystkimi kątami, w tym poziomo :D Zamieć totalna. Nasypało i nawiało zaspy po dwa metry wysokości. Wczoraj rano Indianka nakarmiła zwierzęta, przytargała ze stajni trochę suchego drewna, a potem paliła w piecu, prała ciuchy, zmywała naczynia, zmywała półki w kuchni.

Artur przed wyjazdem jeszcze zdążył zacegłować otwory w koziarni. Rychło w czas. Dzień później nasypałoby śniegu aż grubo do środka, gdyby nie te cegły. Co prawda, miały tu być wklejone luksfery, ale Artur się na tym nie znał. Za to znał się na paru innych rzeczach, w tym na piłach spalinowych. Niestety – drewna też niewiele naciął. Praktycznie kilka słupków razem z Jarkiem na spółkę. Po wyjeździe Artur dostał do roboty inne prace – głównie rąbanie naciętego rok temu drewna i zwożenie go taczką z pola pod dom, napełnianie ganku drewnem opałowym, szczepanie drewna zgromadzonego w stajni, dojenie kóz. Kilka dni poświęcił też na wycieczki na wieś, gdzie kupował papierosy dla siebie. Przy okazji Indianka dała mu kasę na kupno kurczaków – i je też kupił na obiad. Na razie jeszcze trzeba kupować kurczaki, ale może w przyszłym roku już będą własne? Kury się wreszcie rozjajiły.

Jak na złość, gdy było dwóch ekowioskowiczów – to jaj nie niosły. Teraz Indianka ma 40 jaj i będzie więcej :)

Dzisiaj przeniosła kozy ze stajni do koziarni, gdzie siano i ściółka. Zacisznie, czysto, jasno. Kozy wyłapała i uwiązała przy żłobach z sianem, aby nie brudziły zgromadzonego na parterze siana w kopach. Gdy siano w kopach zniknie – będą puszczone luzem. Trzeba siano oszczędzać. Nie może być strat, bo może go nie starczyć do końca zimy. Mimo ogromnych wydatków na sianokosy – usługodawca nie popisał się i masę siana zmarnował w polu. Może brakować.

Jak Bóg da – w przyszłym roku nowo zakupiony wozik konny posłuży do zwożenia siana. Trzeba będzie kupić mega mocną wykaszarę i kosić siano na bieżąco i na bieżąco zwozić do stajni i koziarni na strych.

Koniom Indianka wyciąga siano na czysty biały śnieg, za koziarnię, gdzie w pełnym Słońcu pałaszują sianko aż miło. Najedzone idą się napić wody, a potem pospacerować po swoim wybiegu i znowu wracają pod koziarnię skubać siano.

Wieczorem Indianka woła je do stajni gdzie dostają zboże do żłobów i zamyka koniki na noc.

Jutro te żłoby trzeba wysprzątać i umyć, bo konie i kozy napaskudziły aż grubo.

Koty i pies nakarmione.

Indianka dzisiaj je cukierki domowe własnego pomysłu, pije zimna herbatę i zjadła zimny kapuśniak. Piec wygasł w nocy, a rano i w dzień pracowała na dworze, więc nie miała czasu go sprzątnąć z popiołu i na nowo rozpalić. Stwierdziła, że jeden dzień może nie palić. W domu nadal ciepło się utrzymuje, mimo intensywnego wietrzenia przy otwieraniu drzwi na zewnątrz, gdy z wiadrami wody chodziła do koziarni i owczarni, a z paszarni wracała z sianem by uszczelnić okna piwniczne, aby nie przemarzały. Saba dostała nową świeżą ściółkę z pachnącego siana.

Saba mieszka na ganku, w specjalnie dla niej zbudowanym z grubych belek szałasie ocieplonym paletą ze słomą i wymoszczonym sianem. Te belki przywiózł ze stajni Artur na prośbę Indianki. On przywiózł, a Indianka zbudowała z nich fajny, ciepły szałas dla suczki. Koty śpią w domu – na parterze albo na strychu, gdzie polują na szczury i myszy. Dnie spędzają na dworze, aby w domu nie brudziły. Uczą się używać kuwetę do załatwiania się w domu, ale jeszcze się do końca nie nauczyły.

Indianka teraz jest zmęczona i raczej położy się od razu spać, niż będzie rozpalała piec.

sobota, 7 grudnia 2013

Gmina chce odciąć samotnej osobie wodę na bezludziu w środku zimy

Proszę o pomoc. Urząd Gminy Kowale Oleckie chce mi odciąć wodę na bezludziu na którym samotnie mieszkam wśród śnieżnych pól i pustkowi po których hula wściekły wiatr i sypie gęsty śnieg. Nie mam pieniędzy na opłacenie rachunku za wodę  Grożą mi, że pozbawią mnie biezącej wody w środku zimy :((( Tak postępują "cywilizowani" urzędnicy pracujący w okolicznościach Unii Europejskiej... Kwota do zapłaty to aż 560 zł :(((. Niestety, nie posiadam takiej kwoty... :(

Bateria i akumulator

Bateria i akumulator to fajne, praktyczne rzeczy :)

Można zasilać komputerek nawet wtedy, gdy prądu nie ma w sieci, a za oknem szaleje wściekła zamieć taka jak teraz :D

Idzie dłuuuga, mroźna zima :) Najwyższa pora by zaopatrzyć się w świece, lampy naftowe, naftę, knoty do świec, latarki, baterie, lampki solarne, zapasowy akumulator do pastucha oraz agregat prądu :) Grunt to podstawa, a podstawa to niezależność :)

Jakby któryś z miłych czytelników dumał nad praktycznym prezentem dla Indianki - to przydałoby się na rancho coś z tej listy wymienionej ;)

Marzeniem oczywiście są panele solarne zasilające domek w prąd :)

 

 

 

czwartek, 5 grudnia 2013

Wybieramy płeć ;)))

W Polsce brakuje jeszcze takiego przepisu, który by umożliwiał urzędnikowi państwowemu przy użyciu odpowiedniego najlepiej urzędniczego lecz osobistego organu doprowadzanie obywateli płci męskiej - do zniewieściałego stanu :D Urzędnik wie lepiej, czego trzeba obywatelowi ;)))

Zwłaszcza młodzi chłopcy po praniu mózgów w gender burdelu i rządowych mediach są zagubieni i potrzebują “wskaźnika” który by ich odpowiednio nakręcił :D

W końcu polski obywatel to taki głupek, który nie wie jakiej jest płci, dopóki mu tego homopropaganda nie wytłumaczy ;) To nic, że w kroczu zwisa mu kutas. To zmyłka :D Pod tą atrapą na pewno kryje się kobieta :D

Takie rzeczy potrafi stwierdzić 13 latek. Dopiero w tym wieku doznaje olśnienia i nagłego zrozumienia, że nie jest chłopcem, lecz dziewczynką i potrzebuje natychmiastowej utylizacji kutasa i implantacji mokrej cipki, do której już się cieszą panowie i półpanie z takich inteligentnych inaczej partii jak PO, Tfuj Ruch, SLD.

Bawcie się dobrze i przede wszystkim przyjemnie :D

A tymczasem PO, SLD, Tfuj Ruch czyli partyjniacy u władzy hodują z upodobaniem dług krajowy który im szybko ROŚNIE, BIEDA w kraju ROŚNIE, 3 miliony rodaków za granicą dorabia, bo we własnym kraju nie wyrabia... Szok. Upodlenie, dno i wodorosty.

niedziela, 1 grudnia 2013

Zrada Narodu

Zdradą Narodu polskiego było wprowadzenie do kraju przemocą komuny i dręczenie Narodu przez pół wieku na zlecenie Kremla. Zdradą Narodu polskiego było wprowadzenie do Polski stanu wojennego, który miał na celu zablokować ruchy wyzwoleńcze w Polsce. Natomiast Okrągły Stół to próba dogadania się gigantycznej opozycji w postaci Solidarności z totalitarnymi rządami komuchów. Solidarność dogadała się z komuchami, dzięki temu komuchy nie puściły na Naród czołgów. Błędem było przyobiecanie komuchom, że nie poniosą kary za swoje zbrodnie i przestępstwa wobec Narodu. Przez brak rozliczenia komuchów z ich grzechów wobec Narodu - to tałatajtwo żre nasz kraj nadal, deprawując go zakulisowo, ale wytrwale i niszcząc skutecznie - gospodarkę, ekonomię, majątek narodowy, swobody obywatelskie - niszczą nasze życie. Pora się tych zgniłych dziadów pozbyć z naszego kraju raz na zawsze, a kraj odzyska siły witalne i wolność.
 
Współczesne bredzące od rzeczy lemingi to potomkowie starych komuchów, partyjniaków, którzy niszczyli Naród i kraj przez pół wieku. Im było dobrze - żerowali na Narodzie. Nie żyli w ubóstwie i nędzy jak większość Narodu, lecz w luksusie, korzystając z licznych przywilejów, dlatego z takim rozrzewnieniem wspominają komunę. Normalny człowiek nie tęskni za niewolą i biedą. Nadal dzieci partyjniaków dzierżą prominentne stanowiska we wszelkich branżach, a zwłaszcza w mediach rządowych. Dlatego tak zawzięcie szczekają na każdą opozycję.
 
To stare komuchy i ich potomstwo jarają się takimi bzdetami jak pedalska gilanda czy buda wartownicza.
Zadłuzają kraj po czubki głów w tempie błyskawicznym. MY będziemy ten dług spłacać całe stulecie.
Ich to wali, bo oni korzystają z ogromnych apanaży teraz. Co ich obchodzi Polska? Dla nich to jest krowa dojna do wyeksploatowania na śmierć.
 
Pora odciąć się od tych zgniłych dziadów raz na zawsze i to szybko, zanim z nas zrobią totalnych dziadów i parobków Europy.