Pada! Ciągle pada! Od rana pada! A może i całą noc padało, bo na podwórku połyskują kałuże wypełnione deszczówką. Indianka długo się zastanawiała “wstać czy nie wstać – oto jest pytanie! – i co zrobić na śniadanie???” Indianka w weekend pracowała, więc mogłaby sobie odpocząć w ten lany poniedziałek, ale niestety robota czeka na dworze, a piętrzy się oraz kłębi w domu.
Zrobiła sobie śniadanie i zastanawia się co dalej. Zaplanowała sobie na dziś wkopywanie sztobrów malin, ałyczy i porzeczek. Ma też mnóstwo gałęzi w domu do pocięcia na sztobry i do posadzenia do doniczek. Na łące trzeba ogrodzenie skończyć i wypuścić na wybieg konie. I tak musi wyjść i zmoknąć. Chociaż ogrodzenie dokończyć i kozy wydoić.
U nas tak leje, że pies z domu nie chciał wyjść... Szkoda, że mieszkasz po drugiej stronie Polski - pocięła bym Ci te sztobry - bo co tu robić w taki ciemny i ponury dzień. [mam swoją robotę, ale mi się nie chce ;-)]
OdpowiedzUsuńOj, przydałoby się :) Cała sterta gałęzi leży :)
OdpowiedzUsuńJuż sporo pocięłam, ale ciągle jest coś innego pilnego do zrobienia i ciągle znoszę nowe gałęzie...