Na godzinę dziewiątą przybyła szacowna komisja z Urzędu Gminy. Auto zaparkowało tuż pod zniszczoną przez wichurę oborą, pod dziurą w ścianie wielkości samochodu.
Pani urzędniczka wyszła z auta i stanęła twarzą w twarzą do tej dziury.
Ja tu żadnych zniszczeń nie widzę!” – rzekła uroczo melodyjnym głosem kobieta w przyciemnionych okularach.
“To niech pani zdejmie okulary, to pani zobaczy!” – obruszyła się Indianka twardą, zachodniopomorską polszczyzną pozbawioną tego mazurskiego, swoistego zaśpiewu,
(Ciąg dalszy tej scenki w mej powieści pt. Rancho na Mazurach Garbatych)
Indianka posiała dziś skiełkowane słoneczniki w ogrodzonym ogródku, który wcześniej pełnił funkcję wybiegu dla kur. W doniczkach w domu – cukinie i dynie oraz ogórki – też skiełkowane.
Ogierek starannie wyjada trawę na pastwisku w miejscu gdzie Indianka ma zamiar posiać i posadzić warzywa.
Ziemia sucha, twarda. Czeka na deszcz by ją przekopać.
Natomiast ten kawałek co go przekopała kilka tygodni temu, częściowo porósł trawą, ale część jest całkiem czysta i gotowa do siewu, tyle że nie może tam nic siać, bo jest nieogrodzone.
Przymierza się do ogrodzenia tego fragmentu, ale będzie trudno, bo nie ma aż tak wiele tyczek i drutów.
Może siatkę z balotów wykorzysta aby kozy i kury się tam nie ładowały. Poprawi kultywatorem ten kawałek i posadzi ziemniaki tam. Jak coś tam wlezie, to ziemniaków jej z ziemi raczej nie wygrzebie
Czyli plan na jutro – ogrodzić działkę pod ziemniaki. Tam gdzie czysto, można je już posadzić. Ziemia była głęboko skopana i jest odchwaszczona, powinno ładnie tam rosnąć warzywo.
ps. Pozdrowienia dla moich wiernych czytelników! :) Nie dajecie wyspać się królewnie! :))) Pamiętam o Was i będę pisać dalej, choć może nie tak często, bo czasu i sił brak :)
Nie chcący natknęłam się na Twojego bloga. Szukałam informacji na temat zakładania sadu jabłoniowego, a tu co? Bardzo ciekawa historia Indianki z mazur, tak? Przyjemnie się czyta opowieści z życia wzięte osoby, która z taką fascynacją opowiada o wsi. Sama również mieszkam na wsi, tyle, że zamiast koni i kóz, zajmuję się krowami :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIndii :)
OdpowiedzUsuńJak w końcu napiszesz ( uznasz, że "napisane" :)) będzie bestseller na przaśnym, polskim rynku ( czyli nie wielkie pieniądze - ale pieniądze na "dokończenie Mazur G. w wymiarze gosp. agroturystycznego ). I życzę Tobie sukcesu pisarsko-wydawniczego. Na końcowym etapie nie zapomnij o firmie, która zadba o reklamę - nawet za mniejszą kasę dla Ciebie - ale jesteś "unknown" - i reklama musi być.
Jesteś tak zaradną dziewczyną, iż powyższe traktuj jedynie jako "serdeczne przypomnienie" - całusy Indii.
Ps Only for you...
Geronimo.