poniedziałek, 5 września 2011

Abonament spożywczy


Barbara opowiadała o tym, jak to we Francji funkcjonują małe gospodarstwa rolne. W Polsce małe gospodarstwa padają, zastępują je wielkoobszarowe latyfundia na których często rosną cherlawe orzechy posadzone pod dopłaty, a kasa z dopłat płynie wprost do kieszeni właścicieli ziemskich, którzy nawet nie są rolnikami, a we Francji małe kilkuhektarowe gospodarstewka z pomocą państwa fracuskiego i systemów wsparcia chłopów małorolnych – świetnie sobie radzą, produkując zdrową żywność wprost na rynek fracuski.
Natomiast u nas w tradycji jest gnojenie chłopów małorolnych takich jak Indianka i odmawianie im jakiegokolwiek pomocy i wsparcia.
Dziadek Indianki też był gnojony przez komuchów, którzy go co roku na wiosnę, gdy najwięcej roboty w polu zamykali w pierdlu w ciemnej piwnicy wypełnionej lodowatą wodą, bo po pijaku pluł na Stalina (na mordercę 10 milionów chłopów sowieckich) i nie chciał wszystkiego co wyprodukował w swoim gospodarstwie oddawać za darmo komuchom z miasta, którzy go regularnie nachodzili i podpierdali co się dało, tak, iż niekiedy nawet mu ziarno na siew zabierali, więc chłopina nie mógł nawet pola własnego obsiać zbożem, a do tego jeszcze musiał pole za darmochę obrabiać pegieerom, gdzie i Babcia straciła zdrowie pracując ponad siły odrabiając pańszczyznę dla komuchów z partii czerwonej.
Natomiast gospodarstwa rolne we Francji są hołubione. Dopieszczane troskliwie. Rząd francuski dba o francuskiego chłopa, bo rozumie, że rodzimy produkcja rolna jest w jego interesie. Małe gospodarstwa ekologiczne są zrzeszone w grupach producentów rolnych, do której zgłaszają się konsumenci z miast, którzy pragną nabywać tą drogą świeżą, zdrową żywność wprost od producentów z pominięciem pośredników.
Dzięki temu systemowi, konsumenci uzyskują regularne dostawy świeżych warzyw i nabiału wprost od drobnych farmerów do domu, a ponieważ w tym handlu  są pominięci zakichani pośrednicy – konsumenci otrzymują towar z pierwszej ręki i to towar wysokiej jakości i tańszy niż w sklepie, mimo wysyłki pocztą lub kurierem.
Farmerzy dzięki temu systemowi zyskują stałe i pewne źródło zarobkowania na wytworzonych produktach rolnych i mogą spokojnie planować uprawy.
Farmerzy w razie nieurodzaju nadal otrzymują comiesięczne wpłaty z abonamentu lub korzystają z jednorazowej opłaty konsumenta za cały rok dostaw. Po prostu w czasach klęsk urodzaju wysyłają mniej warzyw i owoców lub wcale o ile ich nie mają, za to w czasach wysypu owoców i warzyw – nadrabiają zaległości i wysyłają konsumentom więcej produktów. Specyfika działalności gospodarstwa rolnego jest taka, iż są okresy dużego wysypu warzyw i owoców czyli latem, a są też okresy martwe takie jak zima, kiedy z reguły produkcja warzyw i owoców zanika na ten czas, za to nadal ma miejsce produkcja zwierzęca i nadal rolnik z czegoś musi żyć i płacić pieprzone rachunki. Zdarzają się też lata, gdy owoce lub warzywa słabo obrodziły z uwagi na złe warunki klimatyczne lub z uwagi na atak chorób lub szkodników na rośliny. Jednak konsumenci nie muszą się obawiać o swoje obiecane produkty, gdyż mają podpisaną długofalową umowę z farmerem na dostawę produktów rolnych i jest tam klauzula, że jeśli w danym roku nastąpi klęska urodzaju i nie będzie warzyw lub owoców, to w kolejnym gdy warzywa i owoce obrodzą, Konsumenci dostaną ich znacznie więcej, z nawiązką.
Indiance pomysł abonamentu się podoba i postanowiła zastosować tę ideę na gruncie polskim. Wobec tego powyższego, oferuje swoje warzywa i owoce oraz nabiał a także mięso kozie (na zamówienie mięso cielęce), dla osób z miasta, które byłyby skłonne podpisać z nią umowę na stałe dostawy produktów rolnych wprost z jej gospodarstwa.
Szczegóły są do omówienia via email: RanchoRomantica@vp.pl
W tym roku Indianka ma niewiele warzyw i owoców oraz nabiału, ale jeśli dostanie zastrzyk gotówki w tym roku, w przyszłym postara się wyprodukować w/w produktów znacznie więcej.
W przeszłości miewała dużo mleka koziego i przetworów z niego, mnóstwo jaj, mleko krowie i przetwory z niego, mięso wołowe i kozie, natomiast nie miała dostatecznego zbytu na swoje produkty, więc ograniczyła produkcję do minimum na własne potrzeby.
Jednak Indianka jest w stanie wyprodukować dostatecznie ilości jadła dla kilku rodzin z miasta, a po zakupie traktora – dla kilkudziesięciu. By to zrobić, musi mieć motywację w postaci zabezpieczonego dochodu z produkcji produktów rolnych, po to by móc zainwestować w wynajem ciągnika do obróbki pola pod warzywa (by były warzywa w następnym roku na wiosnę prawidłowo pole trzeba zaorać już w tym roku na jesieni, a wcześniej wywieźć na nie tony obornika by użyźnić to pole).
 Reasumując, Indianka jest zainteresowana podjęciem współpracy z bezpośrednimi odbiorcami jej produktów rolnych i podpisaniem stosownym umów po uprzednich konsultacjach z danymi konsumentami.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt na email: RanchoRomantica@vp.pl
Pozdrawiam mazursko – z rejonu noszącego miano: „Zielonych Płuc Polski” – rejonu gdzie jest produkowana najzdrowsza żywność w Polsce i Europie!
Tu jest tak czysto tj. powietrze i natura tak czysta, że nawet żywność produkowana metodami nieekologicznymi jest sto razy bardziej ekologiczna niż żywność produkowana w skażonej ciężkim przemysłem i szkodliwymi związkami metalu Zachodniej Europie!
Byli u mnie Francuzi i zajadali się moimi warzywami z wielkim smakiem!
Plujcie na przemysłowe owoce i warzywa – kupujcie od drobnych chłopów małorolnych – pomijajcie chciwych pośredników, którzy koszą największą kasę na handlu żywnością. Rolnik tyra za psie grosze. Jabłka skupują od niego po 30 groszy za kilogram, a w sklepie wystawiają do sprzedaży nawet po 3zł/kg. Olejcie pośredników – kupujcie u polskich chłopów, którzy ciężko tyrają na swoich gospodarkach całymi dniami by wyprodukować cokolwiek. Praca rolnika to bardzo ciężka praca. Szanujcie ją i szanujcie nas.
Wspierajcie rolnika polskiego – zacznijcie od wsparcia biednej , przepracowanej Indianki, której niesprawiedliwi urzędnicy odebrali dopłaty mimo produkcji metodami ekologicznymi i mimo ciężkiej harówy na roli i biedna nie ma za co skończyć remontu domu i kupić ciągnika ani rekultywować sadu po stratach…

9 komentarzy:

  1. Wiesz ile płaci ZUSu przedsiębiorca w mieście? i to niezaleznie ile kasy przetobi.Powinni wam zabrać krus-bezapelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ty co się tak nakręcasz? A to rolnik ci wymyślił abyś płaciła osiem stów haraczu na ZUS (Zakład Utylizacji Skarbonek Polaków)?
    Do kogo te pretensje?

    Gdyby to ode mnie zależało to zamieniłabym ten bezsensowny haracz na abonament żywnościowy i wpłatę na konto bankowe w proporcjach takich:
    500zł abonament miesięczny na zdrową żywność z polskiej ekologicznej farmy
    i 300zł składka do banku na lokatę lub prywatny fundusz emerytalny.
    Z tej składki byś uzbierała sobie większą emeryturę niż dostaniesz za te wrzucane co miesiąc do ZUSu 800 złotych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale by ci poprawić samopoczucie, to dodam, iż za te składki KRUSowe rolnicy nie dostają takich świadczeń jak ci co płacą ZUS.

    Jak ty jesteś chora kilka dni dostajesz chorobowe z ZUS.
    Rolnik nie dostaje,
    Musi być chory co najmniej miesiąc by dostać parę groszy, tj. 10zł chorobowego za dzień, podczas gdy ty dostaniesz ile za każdy dzień chorobowego poniżej 30 dni choroby?

    Rolnik może chorować 25 dni i nic nie dostanie, żadnego chorobowego, podczas gdy ty dostaniesz swoją miesięczną pensję za ten okres.

    Lepiej ci już trochę? Mniej zazdrościsz?
    A może zazdrościsz też ciężkiej wiejskiej harówy? Myślisz, ze to lekka praca?
    Przyjedź i wywal kilka ton obornika to spuchniesz po dwóch dniach i wyjedziesz z płaczem, że cię poddano takiej niewdzięcznej katorżniczej pracy...

    A wypadkowość w rolnictwie?
    Wg statystyk to najniebezpieczniejszy zawód w Polsce. Nie górnik, nie stoczniowiec, ale właśnie rolnik polski. Najwięcej wypadków zdarza się na wsi polskiej.

    A nie zazdrościsz górnikom 50.000zł odpraw? Rolnik takich odpraw nie dostaje. Aby dostać niską emeryturę musi oddać za darmochę swój majątek, dorobek swojego życia - swoje gospodarstwo.

    A ty swoje mieszkanie, swój majątek będziesz musiała oddać za darmo aby dostać emeryturę?

    A policjantom nie zazdrościsz wysokich 50.000zł odpraw gdy i wczesnych emerytur?

    To nie oni giną w pracy tak często jak rolnicy i to nie oni ulegają ciężkim wypadkom wywołującym kalectwo na całe życie tylko rolnicy.

    Im nie zazdrościsz tylko tego zakichanego KRUSu rolnikom?

    To nie KRUS jest za niski, tylko wasz ZUS za wysoki. Zorganizujcie się w lobby i zażądajcie obniżenia ZUSu. To chore, aby składka na ZUS wynosiła tyle co pensja.
    To jest haracz niebotyczny. Nie dajcie się doić.
    I nie próbujcie robić z rolników kozłów ofiarnych, bo jak wytępicie polskie rolnictwo i rolników to z głodu pozdychacie w tych waszych miastach, albo będziecie żreć chińskie zupki jak w Rosji żrą, bo zniszczyli tam swoje rolnictwo i swoich rolników przed laty i nie ma komu robić w polu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie, Indianko. wszystko wynika z zazdrosci i niedoinformowania. Ja pracuje w sektorze panstwowym lecz wiem, ze rolnicy, którzy płaca krus maja nędzne emeryturki, duzo mniejsze niz Zusowskie. Nie ma co im zazdrościć tego miodu, a jezli ktos chce popracowac w ziemi to proszę droga jest wolna, wiem jak to jest , rodzice mieli gospodarstwo. Pozdrawiam
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  5. Wystarczy sprzedać swoje miejskie mieszkanie w bloku...kupic za to gospodarstwo rolne ..z ziemią powyżej hektara...i udać sie do Krusu zapłacic pierwszą składkę, potem można siedzec i oglądać telewizję hehe a w polu samo mieszczuchowi urośnie. Nie trzeba zazdrościć, wystarczy popróbować wiejskiego życia i pracy od rana do wieczora w słońce i w deszcz. I martwić się o zbiory i znosić przytyki miejskich o 3 literową tablicę rejestracyjną. Ja płacę ZUS niestety, mam pozarolniczą działalność a mój mąż Krus..łącznie mamy około 1000 zł miesięcznie do zapłaty, plus gaz, prąd, wodę, tv i telefony..mało??? Jak sobie przeliczę ile kosztują mnie moje ekologiczne ziemniaki, czy warzywa, owoce...to smiech bierze, to wszystko w mieście w Lidlach na półkach leży za połowe ceny, pryskane, chemiczne, nie nadające się do jedzenia. Jednak w zyciu nie zamieniłabym się z panienką z kasy supermarketowej, której jedyną myślą jest gdzie tu sobie na weekend tipsy zrobić i poszaleć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do anonimowego,Nie będę tu nikogo obrażać,ale niedoinformowanie to jest straszna choroba i rodzi głupotę.Nie występujcie przeciwko rolnikom,bo nic gorszego nie może się stać jak zniszczenie tego sektora.Polecam do przeczytania "Imperium " Kapuścińskiego i ..Chiskiego feniks.. prof.Bogdana Goralczyka. Z tych ksiazek dowiesz sie tego jak mozna zniszczyc przez glupote rolnictwo i co z tego wynika.Trzymaj sie Indianko nasza zywicielko.Pozdrawiam .Noneczka

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć Indianko :-) Ja tylko z małą prośbą...mniej rzesz Ty kobieto litość nad naszymi przyjaciółmi zwierzętami,kozami i cielaczkami,cóż one złego zrobiły że oferujesz ich ciała ludziom do jedzenia :-( toż przeca żeby żyć w zdrowiu i mieć siły do pracy nie musimy żywić się mięsem. Proszę!

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!