sobota, 27 sierpnia 2011

WWOOFERowanie


Indianka zadowolona, bo udało się zagnać Francuzów do roboty. Indianka się trochę obawiała, że ludzie z wygodnych i bogatych krajów Europy Zachodniej będą zbyt rozleniwieni i rozpieszczeni przez życie, by dać coś z siebie więcej niż ruchy pozorowane. Pomagają bardzo powoli i nieporadnie, do tego trochę się ociągają i niektóre prace ich przerażają, zwłaszcza te siłowe, tym bardziej, że pierwszy raz w życiu pracują fizycznie, ale Indianka trzyma rękę na pulsie i umiejętnie dobiera im zadania, by się nie wypłoszyli za szybko, a jednak zrobili coś pożytecznego potrzebnego na jej gospodarstwie, bo roboty huk, a Indianka sama jedna na tym świecie ze wszystkim musi sobie poradzić i to przed zimą. Dyplomatycznie daje im trochę luzu, aby nie uciekli za prędko. Mają skłonność do skracania dnia pracy, a na wsi się tak nie da, bo zawsze jest mnóstwo zadań do zrobienia i nigdy nie ma końca, więc brakuje i dnia na to. Indianka pilnuje, by zawsze coś robili. Niech to będzie jakaś pierdoła, ale niech robią, a nie siedzą.

Wicia niedługo wyjeżdża. Indianka nauczyła go wielu rzeczy, a Francuzów trzeba uczyć od zera, poza tym będą tu zaledwie parę tygodni i raczej mają nastawienie wakacyjne, bo w końcu przyjechali tu na wakacje, a nie do roboty, choć na pewno chcą się wiele nauczyć, bo planują kupno własnej farmy i wyrób zdrowej żywności. No, ale trzeba korzystać z takiej pomocy jaka jest, bo na inną Indiankę nie stać. Na tą też nie stać, bo musi się zapożyczać by im jedzenie kupować, ale zaryzykowała udział w tym programie i próbuje wynieść z niego jakąkolwiek korzyść, jednocześnie obserwując jego działanie w praktyce.

Indianka gotuje im pyszne posiłki. Dogadza gościom. Stara się jak może. Gościom smakują potrawy Indianki. Indiankę cieszy to. Ale gdyby miała zrobioną kuchnię, to dopiero by kulinarnie zaszalała...

Tak czy inaczej, mimo, że goście mają tendencję do skracania dnia pracy, a mężczyzna do częstego wysiadywania, Indianka jest zadowolona. Gdy gość zaczyna wysiadywać, Indianka go szybko namierza i daje mu nowe zadanie, aby nie siedział bezczynnie. Robią to, o co się ich prosi i do tego są miłymi, inteligentnymi ludźmi, z którymi można porozmawiać na ciekawe tematy... To naukowcy z Paryża. Porzucili swe obiecujące kariery, by podróżować przez rok po różnych farmach i uczyć się ekologicznych metod gospodarzenia. Farma Indianki, to ich druga farma na tym długim szlaku, sięgającym Indii i Australii...

Chociaż ogólnie wwooferzy często mają tendencję do luźnej postawy wobec pracy na roli, Indianka sobie z tym radzi. Czuwa nad nimi nieustannie, instruuje i dobiera im odpowiednie zadania, tak, by było zrobione to, co ona musi mieć zrobione na gospodarstwie i by gości nie zrazić ciężarem, monotonią, długością czy pracochłonnością danego zadania.

Indianka uczy się także cierpliwości i tolerancji dla cudzej niskiej wydajności. Ona sama ciężko i ofiarnie pracuje na gospodarce od 9 lat dając z siebie wszystko, oni dopiero przyjechali spróbować swoich sił, więc mają ich wiele w zapasie, więc z jednej strony Indianka uważa, żeby im porządny wycisk farmerski nie zaszkodził – bo co to jest ledwo dwa tygodnie w porównaniu z 9 latami jej ciężkiej, samotnej harówy? Z drugiej strony próbuje ona zrozumieć, że to nie pracownicy lecz wakacyjni goście z zagranicy i to inteligencja, a nie jakieś chamy proste i nie powinna ich nadmiernie eksploatować. Powinni też mieć czas dla siebie – na zwiedzanie okolicy. No, ale jako umysłowi i to mieszczuchy są niewydajni, wolno i nieporadnie pracują, więc by zrekompensować tą niską wydajność powinni udzielać się dłużej. No, gdyby trochę się dokładali do wyżywienia, to Indianka by ich tak nie ganiała po siedlisku i gospodarce. Ale skoro ona ich utrzymuje, to chce by byli możliwie wydajni i zrobili konkretne zadania w konkretnym czasie. Musi trzymać dyscyplinę, bo to ona płaci za ich wakacje na wsi. A trochę różnorodnej pracy na świeżym powietrzu wyciskającej pot im nie zaszkodzi. Od potu się nie umiera, a wręcz przeciwnie – pot oczyszcza ciało z toksyn. Będą mieli przedsmak tego, co ich czeka w przyszłości, gdy kupią swą własną farmę...

WWOOF to eksperyment. Jeśli zda egzamin - Indianka będzie go stosowała dłużej. Na razie obserwuje efekty wwooferowania i nie spuszcza gości z oka - dba, by mieli co robić. Niech to będzie chociaż proste uporządkowanie siedliska, ale niech coś robią.

Indianka rozważa też wprowadzenie symbolicznej dopłaty do wyżywienia od gości. Goście partycypowaliby w kosztach swojego wyżywienia, wtedy Indianka mogłaby im skrócić dzień pracy. Niech by składali się po 10zł dziennie do kosztów wyżywienia, wtedy mogliby pomagać te 5 godzin dziennie i mieć dużo czasu wolnego dla siebie po pracy na zwiedzanie okolicy.

Tylko że jakakolwiek opłata odstraszy gości i z drugiej strony mogą w ciągu tych 5 godzin zrobić tak niewiele, że się to Indiance nie opłaci. Jeśli będzie musiała im gotować i stać pół dnia przy garach i jednocześnie latać za nimi, tłumaczyć jak i co zrobić i pilnować by robili a nie oszukiwali - wtedy może się okazać, że skórka nie warta wyprawki. Do tego jako osoby niewprawne mają tendencję do psusia narzędzi, gubią je, popełniają błędy np. wpuszczają do domu kota który włazi na stół i wsadza pysk w talerze, albo beztrosko otworzą bramkę i wpuszczą konie do warzywnika czy psa do kurnika.

Więc pytanie, czy wwooferowanie to rzeczywista pomoc dla gospodarza nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Może być, ale wymaga to podwójnego wysiłku ze strony gospodarza. Jest to raczej urozmaicenie dla Gospodyni, niż wielka pomoc i ulga. Korzyść jest niewielka, o ile nie trafi się na totalnego lesera i naciągacza.

W tej sytuacji sensowne byłoby wprowadzenie minimalnej dopłaty do wyżywienia w wysokości 10zł/dziennie od osoby. Może taki układ zdałby egzamin. WWOOFing przestałby być tak obciążający finansowo i materialnie dla Gospodarza w kwestii zakupu żywności w mieście.

Dla Indianki sprawa zakupu żywności w mieście jest tym bardziej uciążliwa, że nie posiada swojego środka transportu. Znalazła jednak sposób, by i temu zaradzić. Dogadała się z taksówkarzem, że wioząc do niej gości, robi po drodze zakupy spożywcze i przywozi je razem z gośćmi.

Goście płacą za kurs taryfy, którą jadą na Rancho. Indianka płaci taksówkarzowi za zakupy, które dla niej przywozi z gośćmi. Goście mają pewny, szybki i wygodny transport na Rancho, a Indianka razem z gośćmi dostaje prowiant dla nich. Takie rozwiązanie to na pewno znaczna ulga dla niej - nie musi jechać na rowerze na zakupy do miasteczka i tracić czasu i sił na to. Goście i tak jadą na Rancho, więc przywiezienie zakupów razem z nimi jest jak najbardziej praktycznym rozwiązaniem.

Indianka rozważa jeszcze wprowadzenie dopłaty do wyżywienia dla gości przez pierwsze 3 dni, bo zdażają się tacy, co to przyjeżdżają w nocy by się za darmo wyspać, wykąpać i najeść i następnego dnia lub za dzień czy dwa wyjeżdżają. Robią więcej zamieszania niż to jest warte. Tak było z Czechami.

Indianka miała zarwaną noc, bo Czesi przyjechali w środku nocy i obudzili ją, kąpali się zużywając gorącą wodę, wyspali w świeżo zmienionej dla nich pościeli, a następnego dnia wyjechali nie pomagając nic na gospodarce. W dodatku na przygotowania na ich przyjazd Indianka poświęciła dwa dni. Zamiast robić, to co jej tu najpilniejsze czyli np. wykaszać trawę w sadzie - poświęciła dwa dni na pranie pościeli i jej suszenie oraz wysprzątanie i wymalowanie im izby na poddaszu stajni. Jako, że nie przyjechali taryfą tylko swoim samochodem i to w nocy - nie przywieźli też żadnych zakupów z miasta. Ich wizyta była bezużyteczna i była stratą dla Indianki oraz zawracaniem głowy. Pozostało niewyspanie, niesmak i złość oraz zmarnowany czas.

5 komentarzy:

  1. mnie nawet na takich nie stać..kto by im gotował i z czego..i jeszcze spanie..ledwo nadążam sobie coś upichcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też nie stać, ale próbuję to jakoś ogarnąć i urentownić aby to całe wwooferowanie miało sens i dawało mi jakąkolwiek ulgę w gospodarzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. no, zawsze jakaś odskocznia i towarzystwo..pogadać z kim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gadanie mnie nie kręci. Kręci mnie skuteczna aktywność zakończona konkretnymi efektami :)))

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!