czwartek, 25 sierpnia 2011

Udało się

Udało się załatwić transport dla Francuzów i jeszcze przy okazji zakupy. Duże zakupy... ;)

Indianka zadowolona. Francuzi okazali się miłymi intelektualistami, z zawodu naukowcami.

Miło się z nimi gawędzi na tematy wielkie, naukowe i egzystencjonalne.

Francuzi mimo udanych naukowych karier zamierzają osiąść na wsi i prowadzić sielskie życie oraz żyć z wytwarzania zdrowej żywności. We Francji fajnie to jest zorganizowane.

Małe farmy produkują żywność dla np. dwudziestu stałych odbiorców z miasta. Odbiorcy ci płacą coś jakby roczny abonament bez względu na to czy rolnikowi obrodziło w polu czy nie i w zamian otrzymują stałe dostawy żywności od nich. Rolnik jest zabezpieczony – ma zabezpieczony zbyt, a klienci mają zapewnione stałe dostawy zdrowej, wartościowej żywności. Dzięki temu małe francuskie farmy są rentowne i farmerzy nie muszą dorabiać w miastach, by się utrzymać, tak jak to dzieje się w Polsce... Sprzedają warzywa, owoce, mleko, jaja i mięso wprost z farm do miast. BEZ POŚREDNIKÓW. Dzięki temu, są w stanie się z tej produkcji rolnej utrzymać.

Indiankę zaciekawił ten roczny stały abonament. Chyba wypróbuje to w Polsce, jak tylko uda jej się zdobyć traktorek ogrodniczy, coby dać radę obrabiać ziemię pod warzywa dla większej ilości mieszczuchów smakoszów zdrowego jadła. Trzeba zdobyć traktorek, albo przetrenować konia do pracy w polu. Trochę go szkoda, bo szlachetny, ale mógłby popracować zamiast tylko paść się jak ten ostatni darmozjad.

3 komentarze:

  1. no, organizacja to podstawa, a nie wolna amerykanka jak u nas..ale jak nie obrodzi, to co dostarczy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ my mieszczuchy marzymy o ekologicznej żywności bo wciąż nie mamy pewności co kupujemy nawet na targowiskach. Uprawiaj i sprzedawaj. Nie potrafię jeść sera białego kupionego w sklepie odkąd zjadłam ser kupiony na wsi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Indianko!
    Spytaj jeszcze Francuzów jak u nich wygląda sprawa produktów regionalnych i co robią producenci zdrowej żywności w zimie.
    Już kiedyś poruszałem tu sprawę "Sękacza z Mazur Garbatych". Sękacz jest produktem wybitnie z tego regionu. Ostatnio w Tesko (na dolnym śląsku) kupuję za każdym razem taki z Mrągowa i obserwuję, że szybko go w sklepie ubywa (32 zł/kg). W innych marketach nie ma wcale.
    Indianka rozeznana w świecie (Australia, Francja, Kolumbia, Wiktor Irlandia )i bardzo zaprawiona w dążeniu do celu i pysznych wypiekach, znalazła by zbyt na całym świecie a towar ma raczej dłuższą przydatność.
    Piecyk bardzo tani (i ja nie jestem ich dystrybutorem).
    Pozdrawiam
    Marek

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!