czwartek, 9 czerwca 2011

Magiczny deszcz

Nareszcie spadł cudowny, odświeżający deszcz zmieniając magicznie całą
naturę wokół.

Znikło gdzieś ostre Słońce, kolory nabrały głębi i połysku.

Deszcz nawilżył ziemię tym razem konkretniej. Podwórko powinno się
zazielenić po tym deszczu. Pojawiły się kałuże. Za 3 dni podwórko będzie
znowu zielone.

Indianka wywiozła kilka taczek obornika walcząc z bezsennością. Jakaś taka
przemęczona jest.

Za to deszcz ulżył jej w pracach ogrodowych - dziś nie musi podlewać roślin.
Także tyczki będzie można poprawić, gdy ziemia zmięknie.

Indianka zmokła troszkę. Deszcz pokręcił jej włosy. Weszła do domu i
spogląda przez okno na jasnozielone łąki, ciemnozielony las i niebo w
kolorze błękitu paryskiego...

Cudowna jest natura i cudownie żyć na jej łonie z dala od zgiełku i brudu
miejskiego...

Wokół spokój, cisza przetykana śpiewem ptaków... po podwórku kręcą się
koźlęta... liżą słoną lizawkę... Na łące w mokrej trawie pławią się konie...

Dzięki Ci Panie Boże za ten cudowny, ożywczy deszcz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!