sobota, 31 grudnia 2011

Spokojny Sylwester

U Indianki zapowiada się bardzo spokojny Sylwester. Indianka nie musi jechać do Berlina i zalewać pałę by dobrze się bawić.. ;) Wcale ją nie ciągnie do takich wypraw. Raczej preferuje bezwysiłkowy wieczór i bez nadmiaru adrenaliny. Za oknem pogodnie. Ból zęba trochę zelżał. Zrobi obchód włości, poprawi to i owo, napali w piecu w domu i ogarnie nieco chałupę. Weźmie gorącą kąpiel i w ten relaksowy sposób przywita Nowy Rok. A co, i tak mozna :)

ałałałałaaa... ząbek boli boli...

Indianka wczoraj zeszła całe Olecko próbując dostać się do dentysty - niestety, bezskutecznie. No i dzieje się. Ból narasta doprowadzając Indiankę do szewskiej pasji...
Musi wytrzymać do stycznia aż pieprzony NFZ da dentystom cholerne punkty aby mogli przyjmować pacjentów...

piątek, 30 grudnia 2011

wymiana domem i pracą

Szukam osoby, która by chciała się ze mną co pół roku lub co 3 miesiące wymieniać pracą i domem. Wyobrażam sobie to tak: ta osoba mieszka w moim domu przez np. 6 miesiecy, po 6 miesiącach ja wracam z Londynu do siebie na me włości, a ta osoba jedzie na moje miejsce pracy i zakwaterowania w Londynie na 6 miesięcy lub na 3 miesiące i zarabia dla siebie pieniądze.

House for rent

I would like to rent out my house at my Rancho in the North Eastern Part of Poland. There is garden here, orchard, ponds, streams, beautiful horses, friendly goats, nice hens and geese, dogs and one little cat with big character ;)
The area around and my land is hilly. There is forest next to my land and I also have a little forest at my Ranch. My Ranch is neighbouring with fish lakes.
The Ranch and the area around is very scenic and peacefull.
I would like to rent the house for a longer period of time, because I plant to work in London. I would like to rent out my house for some money or for free - it depends from other agreements between me and my guests. There is possibility of home swap. I search flat in London or in other part of UK where I can find a job. You may contact me via: Skype CreativeIndianka, email RanchoRomantica@vp.pl, mobile phone  0048607507811

Tymczasowa zamiana mieszkań

Wynajmę dom własnościowy na Mazurach na Rancho na dłuższy okres czasu - miesiące, rok lub dłużej w zamian za mieszkanie w Londynie. mobile 00607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wynajmę dom na Mazurach

Wynajmę dom na Mazurach na rok lub dłużej, cena, warunki - do negocjacji, RanchoRomantica@vp.pl , 0048607507811

czwartek, 29 grudnia 2011

Dom na Mazurach do wynajęcia za darmo

Wynajmę dom na Mazurach dla uczciwej, odpowiedzialnej pary na dłuższy okres czasu (rok lub dłużej), która przypilnuje moich zwierząt, majątku i gospodarstwa aby nie było rozkradane przez miejscowych podczas mojej nieobecności. tel. 0048607507811 

środa, 28 grudnia 2011

Rancho do wynajęcia

Ekologiczne 11 hektarowe rancho na Mazurach Garbatych do wynajęcia na rok lub dłużej, tel. 0048607507811, RanchoRomantica@vp.pl, cena do uzgodnienia.

sobota, 24 grudnia 2011

Wigilia 2011

Indianka chora, ale szczęśliwa - Mikołaje i Przyjaciele pamiętali o Indiance, więc te święta są obfite i radosne... Bóg zapłać, za te życzliwości i dobroci... Bóg zesłał Indiance także cudownego Anioła z odległego krańca Europy, więc Indianka spędza te święta z osobą bliską sercu... wow... po raz pierwszy od wielu wielu lat... :)
 
Moc serdeczności dla wiernych Przyjaciół i Rodziny z okazji Świąt Bożego Narodzenia w tym dla:
Mamy, Taty, Brata, Burzana, Wiktora, Artura, Marioli, Kudlanki, Rekina, Blanki, Niesławy, Agnieszki, Małgosi, Marysi, Joasi, Piotra i Ani, Andzi, Geronimo, Ewy, Iwony, Alicji, Enio, Pani Marii i wielu wielu innych których nie wymieniłam... (wybaczcie jeśli pominęłam niechcący).
 
Koncert życzeń:
Szczególne życzenia szczęścia w miłości dla pary niezwykłej: Wiktora i Marysi, którzy poznali się i pokochali na romantycznym Rancho Indianki :) Bardzo mi miło, że akurat na moim Rancho zakwitła między Wami piękna miłość i widać silna miłość, skoro przetrwała tyle miesięcy niewidzienia się, bez kontaktu :))) Pora kontakt wznowić! :))) Indianka ma wspaniałe wieści dla tej parki...
 
Wiktor z Gdańska pisząc do Indianki pozdrawia Marysię z Krakowa! :) (znaczy pamięta i myśli nadal o niej)
Marysia z Krakowa pisząc do Indianki pozdrawia Wiktora z Gdańska! :) (znaczy pamięta i  myśli nadal o nim)
 
Wiktor i Marysia - sprawdźcie skrzynki emailowe - wyślę Wam wasze namiary... :)
 
ps. Mam prośbę, aby ci mili ludzie co mi wysyłają życzenia smsami podpisywali się cobym wiedziała od kogo te miłe słowa dostaję :)
Przepraszam, że nie odpowiadam, ale nie mam nic na karcie, ale każdy sms czytam i raduję się wielce - po każdym takim smsku cieplej na serduchu się robi :)
Chcę, byście wiedzieli, że nie są to smski wysyłane w próżnię, bo są tutaj wielokrotnie czytanie i miesiącami, a nawet latami na komórce przechowywane ku pamięci :) (chiba Indianka sentymentalna jest ;))) )

piątek, 16 grudnia 2011

Indianka chora

Potwornie boli gardło, łeb, zatoki i ogólne osłabienie zmogło Indiankę. Zajrzała do lekarza rodzinnego, aby ten dzień przeznaczony na zęby nie był tak całkiem zmarnowany. Pani lekarka wypisała receptę i zwolnienie. Indianka nie ma za co wykupić receptę. W przychodni w kolejkę wepchnął się facet. Indianka zwróciła mu uwagę, że może zaczekać w kolejce tak jak inni. To on na to wyjął czerwoną książeczkę i zaczął machać, że on niby honorowy dawca krwi i ma pierwszeństwo. Indianka na to, że ona też jest honorowym dawcą krwi a czeka w kolejce normalnie.
Na to facet się zaperzył - jak pani  jest honorowym dawcom krwi to ja pani tutaj stówę daję zaraz. Wyjął banknot i zaczął nim powiewać. No to jedziemy do mnie do domu i ja panu pokazuję legitymację honorowego dawcy krwi i mi pan tę stówę płaci... Facet nie chciał jechać ;)
Kurczę, szkoda - przydałaby się ta stówa na wykupienie recepty w aptece... A jaka by była satysfakcja z utarcia nosa zarozumiałemu pieniaczowi???

Indianka u dentystki

Oj się działo... pani dentystka Indiankę za drzwi wyrzuciła bo jakichś debilnych punktów lekarce zabrakło!
 
NFZ - oddawaj forsę! To jakaś parodia aby człowiek ubezpieczony był jak śmieć traktowany u lekarza, bo NFZ lekarzom nie płaci tyle ile powinien...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Pożyczkę potrzebuję

Potrzebuję pożyczkę w wysokości od 150.000 - 300.000zł na remont kapitalny domu, siedliska i zagospodarowanie gospodarstwa. Interesuje mnie pożyczka pod hipotekę domu, który już stoi i jest częściowo wyremontowany i zaadaptowany pod agroturystykę i który mam zamiar do końca wyremontować. Dom ma 300m2 powierzchni, 3 pokoje z łazienkami na parterze, kuchnię, korytarz, dużą piwnicę do adaptacji, duże poddasze do adaptacji. Oferty proszę na RanchoRomantica@vp.pl , tel.kom. 0048 607507811




Ogłoszenia

Nawiążę wieloletnią współpracę z wykonawcą usług polowych (orka, bronowanie, kultywatorowanie, koszenie, przewracanie siana, kostkowanie lub belowanie). Preferuję uczciwego, solidnego i niezawodnego wykonawcę, potrafiącego cierpliwie zaczekać z zapłatą za usługi polowe do czasu sprzedaży plonów. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Nawiążę wieloletnią współpracę z prywatnymi odbiorcami zdrowej organicznej żywności wiejskiej kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

W sezonie lato 2012 przyjmę do wypasu na mojej ziemi bydło opasowe. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Poszukuję stabilnego i niedrogiego dostawcę siana, słomy, pszenicy i owsa. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wiosną i latem zorganizuję na moim gospodarstwie darmowe obozy językowe dla osób chcących uczyć się języka angielskiego w zamian za pomoc na gospodarstwie. Informacje i zapisy: kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Nawiążę współpracę z dostawcami zwierząt zarodowych do hodowli (np. gęsi, bydła mięsnego) którzy dostarczają zwierzęta i paszę i gwarantują odbiór odchowanych i odpasionych zwierząt  kom. 607507811,
RanchoRomantica@vp.pl

Przyjmę sadzonki drzew owocowych kwalifikowanych i krzewów owocowych kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wiosną i latem 2012 przyjmę trenera koni. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

niedziela, 11 grudnia 2011

Wyprodukuję zdrową żywność organiczną na zamówienie

Wyprodukuję zdrową organiczną żywność na zamówienie. Prowadzę gospodarstwo ekologiczne w najczystszym zakątku Polski czyli  na Mazurach Garbatych i obecnie zbieram zamówienia na konkretne produkty spożywcze. Zakres dowolny - od warzyw i mięs w stanie surowym po gotowe lub półgotowe produkty i potrawy (konfitury, sery, gotowe ciasta itp.). Przyjmuję zamówienia zarówno od restauracji, hoteli jak i od osób prywatnych. Kontakt: RanchoRomantica@vp.pl , 607507811

piątek, 9 grudnia 2011

Kupię siano

Kupię siano, słomę, owies, najchętniej na raty lub odroczony termin płatności, najchętniej z dowozem, lub zamienię kozy na siano i słomę, gmina Kowale Oleckie, 607507811

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołajki

U Indianki Mikołajki. Trzy dobre Elfy z głębi Polski i z głębi serca zadbały o pełny brzuszek Indianki. Trafiły do Indianki zarówno rzeczy podstawowe, jak i łakocie. Wszystkie wielce cieszą. Wszystkie bardzo potrzebne. Dzięki tym kochanym Elfom Indianka ma słodkie Mikołajki i popija smakowite herbaty. A i pachnący szampon zaraz Indianka wypróbuje :) A nasionka posieje na wiosnę i będzie warzywo. Bóg zapłać :)
 
Wczoraj Indianka wybrała się rowerem do Olecka. W połowie drogi odpadł pedał (Wiktor nie dokręcił) i trzeba było wracać - z jednym sprawnym pedałem nie zdążyłaby dotrzeć do miasteczka przed zamknięciem urzędów. Zatem zaczęła wracać. Dojechała do pierwszego napotkanego gospodarstwa i zaszła do chłopa prosić o pomoc przy przykręceniu pedała. Dobry chłop wyniósł zestaw narzędzi i dobrał właściwy klucz. Trochę się nagimnastykował zanim pedał przymocował, bo gwint się wyrobił.. Indianka, gdy będzie przy kasie postawi mu piwo. Chłop był tak uczynny, że podarował Indiance koszyk słodkich karminowobordowych tradycyjnych jabłek.
 
Kawałek dalej Indianka spotkała drugiego poczciwego chłopa - jej znajomego.  Znajomy zaprosił Indiankę na chatę na herbatę, ale ściemniało się, więc Indianka nie skorzystała z zaproszenia. Pogadała chwilę z chłopem na dworze. Chłop dał Indiance siatkę, jaką Indianka zbiera by zabezpieczyć drób przed jastrzębiami. Co prawda, trochę za późno na jej rozciąganie nad wybiegiem - niebawem śniegi przykryją ziemię i wybieg nie będzie kurom potrzebny, ale na wiosnę się przyda.
 
Tak więc Indianka mimo nieudanej wyprawy do Olecka, nie wróciła z pustymi rękoma. Zawiozła do domu przydatną siatkę i smaczne jabłuszka z których zrobiła w domu kompot i dżem. Z jabłek wydłubała nasiona. Indianka ma nadzieję, że mimo przykrych kradzieży jej drzewek, uda  jej się odbudować młody sad i doczekać się za kilka lat własnych jabłek, którymi będzie mogła się dzielić z dobrymi, życzliwymi ludźmi - w tym ze wspaniałymi Elfami z głębi Polski :)
 
Pozdrowienia dla Elfów: Blanki, Agnieszki i Mariolki :) Niech Wasze Mikołajki zawsze będą obfite i miłe tak jak Wasze serca są dobre :)

czwartek, 1 grudnia 2011

Kradzież gęsi

Indiance podczas jej nieobecności ukradziono szare gęsi kubańskie. Osoba, która wie gdzie znajdują się ukradzione gęsi proszona jest o kontakt. tel. 607507811

sobota, 26 listopada 2011

Jak zrobić kawę zbożową

„Choć kawa zbożowa nie ma nic wspólnego z prawdziwą kawą i jej aromatycznymi ziarnami, to jednak pod względem popularności i właściwości zdrowotnych może z nią śmiało konkurować. Zbożowa, popularnie nazywana u nas „Inką”, niejedno ma imię i choć większości z nas pewnie kojarzy się z przedszkolem, to jednak obecnie ma znacznie lepszy smak i często wzbogacana jest witaminami oraz mlekiem. Istnieje także wiele możliwości jej parzenia.
 
Zapewne niewielu wie, że od czasu, kiedy za pośrednictwem Prus (pod koniec XVIII w.) zawitała u nas kawa zbożowa, w kwestii produkcji tego napoju niewiele się zmieniło. Podobnie jak kiedyś, ziarna zbóż (pszenica, żyto, jęczmień), burak cukrowy oraz cykoria są poddawane procesowi prażenia do momentu, aż powstanie proszek, który następnie jest pakowany i wysyłany do sklepów. Pierwsza fabryka kawy zbożowej w Polsce powstała z inicjatywy Ferdynanda Bohima w 1818 roku we Włocławku. Kawa ta początkowo była pita jedynie w Wielkopolsce i na Śląsku przez najuboższe warstwy społeczne. Z czasem, zwłaszcza w czasie obu wojen światowych, trafiła na wszystkie stoły.
 
Ten bezkofeinowy napój kawowy ma niezwykle pozytywny wpływ na zdrowie. Ponieważ jest prażony z ziaren zbóż, zawiera cenny dla organizmu błonnik, białko, węglowodany, a przy tym nie zawiera tłuszczu. Jest często polecany osobom będącym na diecie odchudzającej oraz pacjentom z chorobami żołądka, trzustki, wątroby, jelit i serca. Filiżanka białej zbożowej może z powodzeniem zastąpić małą czarną z kofeiną. Kawa zbożowa podawana z mlekiem posiada dodatkowe zalety, ponieważ nie tylko nie zakwasza żołądka, ale także zwiększa przyswajalność białka przez organizm.
 
Smakosze kawy zbożowej dobrze wiedzą, że można z niej wyczarować niejedno cudo. Wiedzą, na przykład, jak przygotować wersję zbożowej na upały (a więc kawę mrożoną, podaną z kostkami lodu lub z gałkami śmietankowych lodów), albo wersję zimową (czyli z gorącą czekoladą). Można do niej dodawać niezliczoną ilość przypraw i ziół, jak np. cynamon, wanilia, anyż. Wystarczy gotować zmielone ziarna z wybranymi przyprawami. Dla miłośników deserów atrakcją będą sorbety z kawy zbożowej. A dla szukających smakowych przygód proponujemy indiańską kawę zbożową. By ją przyrządzić, potrzebne są jedynie wyłuskane i wysuszone ziarna kukurydzy, które trzeba uprażyć w przykrytym naczyniu z niewielką ilością tłuszczu, następnie rozgnieść i ugotować w wodzie, dodać miód i gotowe. "

źródło: http://www.foody.pl/strony/1/i/944.php

Kawa zbożowa

Indiance się skończyły wszelkie herbaty, zostały tylko garstki ziół, które zaraz też się skończą.
Zaprzyjaźniona pani zaproponowała, że podrzuci Indiance kawę zbożową. Indianka sie ucieszyła - ale pani mieszka dość daleko i pojawienie się jej na rancho będzie raczej nieprędkie, a na pewno dla pani kłopotliwe, ale nazwa napoju poruszyła wyobraźnię Indianki. Wszak skoro to kawa zbożowa, to jest robiona ze zboża? Akurat Indianka ma trochę pszenicy i postanowiła uprażyć kawę zbożową. Pszenica na patelni już leży i czeka na większy power z pieca by zacząć się prażyć...
Ciekawe, co z tego wyjdzie? Uda się ta kawa czy nie uda??? Trzeba spróbować.
 
Kawę wyrabia się z ziaren zbóż (pszenica, żyto, jęczmień), buraka cukrowego oraz cykorii które są poddawane procesowi prażenia do momentu, aż powstanie proszek. Ten proszek służy do zaparzania kawy zbożowej. Właściwie, to się go gotuje przez jakiś czas.

Listopadowy wicher

Indianka przemeblowała nieco kuchnię, spoziera przez duże okno na jesienne, zielonkawo-beżowe pastwiska opromienione blaskami Słońca i na błękitno-popielate niebo nad nimi połyskujące białymi chmurami gdzieniegdzie.
 
To cud, że pod koniec listopada jeszcze tak ciepło jest - temperatury dotatnie. Padał deszcze i dął silny wiatr. Były przerwy w dostawach prądu, ale chyba już się sytuacja unormowała.
 
Indianka czuje się lepiej, ale nadal słabawo. Trzeba się przejść po włościach i poprawić ogrodzenia, wyrąbać trochę gałęzi, które dotykają drut i osłabiają siłę rażenia prądem.
 
Najwięcej roboty jest od strony lasu, gdzie dziki grasują i często na ziemię Indianki wpadają.
 
Wieje silnie nadal, trzeba się szczelnie ubrać aby nie przewiało.

piątek, 25 listopada 2011

Osłabiona

Indianka obudziła się jakaś taka połamana i zmęczona. Wstała, przeszła się po domu, ukroiła sobie kromkę suchego chleba i opadła z sił.
Nie wie, czy to pogoda tak na nią działa czy niedożywienie... Położyła się ponownie do łóżka i zasnęła jak kamień.

środa, 23 listopada 2011

Mięska i czekolady!

Indiance brak najbardziej mięsa i czekolady :)
Mięsa, by mieć siłę w polu robić,
a i słodkiej czekolady dla nędznego życia osłody :)
A i lipton się skończył... i inne zielone herbaty...

Biedne śniadanie

Dzisiaj na śniadanie, bardzo dziwne danie.
 
Gotowane ziemniaki przesypane surową, siekaną cebulą, polane olejem, posypane odrobiną natki pietruszki i solą.
 
Herbata się skończyła.
Indianka ostatnią zużytą saszetkę we wrzątku zanurzyła.

Złe samopoczucie

Indianka się źle czuje i w boleściach po domu się snuje...

wtorek, 22 listopada 2011

Jak Polacy są dojeni z forsy i robieni w wała przez państwo

"Przerażające liczby dotyczące Polaków

22.11.2011

Przeciętny Polak przez całe życie zawodowe odkłada na swoją emeryturę jakiś milion złotych. Większość nigdy nie zobaczy tych pieniędzy. Nie dożyje emerytury albo będzie ją pobierać bardzo krótko. Co gorsza, odkładanych przez nas latami pieniędzy nie dostaną też nasze dzieci.

Polska przoduje w rankingu krajów, w którym mężczyźni umierają przedwcześnie – alarmuje Komisja Europejska, która zauważyła, że Polacy żyją o blisko 10 lat krócej niż Polki. Aż 40 proc. zgonów mężczyzn następuje zanim osiągną oni 64 rok życia! A skoro tak, to w nowym systemie niewielu dożyje emerytury. I już się buntują.

Gdzie są te pieniądze?

– Jestem przekonany, że chcecie doprowadzić, żeby jak największa ilość osób zmarła zanim dostanie pierwszą emeryturę, żeby zostały wam ich pieniądze – napisał jeden z internautów tuż po wysłuchaniu expose premiera Donalda Tuska (54 l.), który chce zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat. I dodał: – Nie jest moją intencją udanie się do grobu ze świadectwem pracy, jeszcze chciałbym pożyć trochę na emeryturze. Czy wiecie ile osób umiera przed osiągnięciem wieku emerytalnego? Jest to ponad połowa ubezpieczonych, więc zapytam gdzie podziewają się pieniądze z ich składek emerytalnych – pyta premiera internauta Tadeusz542, który nie ukrywa, że on „chce tylko spokojnie żyć”.

Obawy pana Tadeusza są, niestety, uzasadnione. Bo składki zbierane na emeryturę przez całe życie przepadają, nie są przecież dziedziczone przez rodzinę. A i statystyka jest nieubłagana.

Tylko 4 lata na emeryturze

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, Polak żyje dziś przeciętnie zaledwie 71 lat, więc z uroków emerytury na nowych zasadach skorzysta zaledwie przez 4 lata – o ile w ogóle dożyje takiego wieku."
 
 
żródło:
 
Zachodzi pytanie, kiedy przestaniemy się na ten wyzysk godzić? Niech rząd odda nam nasze pieniądze i pozwoli nam samodzielnie nimi gospodarzyć. Harujemy cały życie nie po to, by na starość być trzęsącymi się z biedy nędzarzami, którym brakuje na chleb, na rachunki, na lekarstwa... Chcemy nasze pieniądze na naszych osobistych kontach do naszej osobistej i swobodnej dyspozycji. Nie chcemy utrzymywać ZUSu, KRUSu i FISKUSu. Nie potrzebujemy ich. Damy sobie radę bez nich. Bez ingerencji państwa w nasze dobra.

czwartek, 17 listopada 2011

Metoda małych kroczków listopadową porą

Indianka ma mnóstwo pracy. Ciężkiej, fizycznej pracy. By sobie tę pracę jakoś rozłożyć na ławiejsze zadania, stosuje metodę małych kroczków. Więc robi trochę tego, trochę tego, jak opadnie z sił przy noszeniu ciężarów, to wówczas bierze się za coś lżejszego.
 
Wakacyjne doświadczenia z wwooferami dały jej do myślenia. Nauczyła się od nich oszczędzać się w pracy. Więc gdy pracuje, znajduje czas na chwilę zadumania, na spacer po włościach (chociaż ten spacer to nie jest bezproduktywny, bo przy okazji spaceru poprawia druty i taśmy przy ogrodzeniu). W ten relaksowy sposób próbuje sprostać licznym zadaniom.
 
Na dworze piękna słoneczna pogoda. Opustoszałe łąki i pastwiska skąpane w słońcu. Indianka nosi ciężary, a gdy już nie daje rady to robi krótką przerwę na wejście do domu i podłożenie drewna do pieca. Czasem gorącą herbatę wypije. W lodówce pustki. Nie ma co jeść. Kroi chleb i obkłada cebulą by ta kanapka miała jakikolwiek smak.

środa, 16 listopada 2011

W bojowym nastroju

Indianka będąc w bojowym nastroju
po całodziennym znoju
słucha rebelianckiej
muzyki irlandzkiej... :)
 
Celtic Clan "See the hand that holds the gun"

Ile miliardów rocznie idzie na utrzymanie publicznej TV?

Moim zdaniem publiczna telewizja i radio zarabiają na reklamach, od których aż się roi w TV, więc nie powinny dodatkowo obciążać telewidzów, którzy robią publicznej TV przysługę oglądając te niekończące się reklamy proszków, podpasek, samochodów, kosmetyków itd. itd.
Telewizja nadając te reklamy dostaję kasę od reklamodawców, ludzie oglądający te reklamy kupują reklamowane towary i w związku z tym nie powinni być dodatkowo opodatkowani na rzecz publicznej TV i Radia. TV i Radio to bogate korporacje które robią biznes na sprzedaży czasu antenowego. Z jakiej racji mamy jeszcze do tego dopłacać??? Jednocześnie aktualne władze uradziły, aby zabrać kasę kościołom (w kraju o wielowiekowej tradycji katolickiej nie będzie kasy na remonty i bieżące utrzymanie kościołów - popadną w ruinę).

Tak mi się wydaje,  że te uchwały są robione dlatego, że Kościół wspiera PIS - więc zostanie za to ukarany odebraniem dotacji z budżetu państwa. Natomiast publiczne media typu publiczna TV i Radio - ponieważ regularnie plują na PIS a wychwalają aktualnie rządzące PO - zostaną nagrodzone miliardami złotych. Tak rządzi nasza aktualna władza.

Ktoś policzył ile rocznie idzie miliardów na utrzymanie publicznej TV? 100 lat temu nie było TV i nie było podatku na jej utrzymanie... a teraz ile płacimy? Ktoś się orientuje dokładnie?

Jesteśmy skubani z każdej strony i przez każdego. Oto kolejny przykład potwornie bogatej korporacji która żeruje na ludzkich kieszeniach, a niebawem będzie żerować z upoważnienia nowej ustawy - czyli jak nie zapłacisz, to komornik cię będzie prześladował:

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji razem z Pocztą Polską rozpoczyna wielką łapankę telewidzów 
Ludzie dostają wezwania do zapłaty haraczu na rzecz publicznej TV i Radia  nawet za 5 lat wstecz i są zmuszani do zapłaty haraczów wysokości nawet 1,6 tys. zł.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma zamiar ściągnąć od telewidzów haracz w wysokości dwóch miliardów złotych!
W tym roku szacuje się, że publiczne media zarobiły na telewidzach 470 mln zł, 
w zeszłym roku publiczne media zdarły z ludzi 537 mln zł oraz dwa lata temu 628 mln zł. 
Dodatkowo od 2012 roku abonament RTV będzie droższy o kilka złotych miesięcznie.
dane na podstawie: http://media2.pl/media/85883-Abonament-RTV-KRRiT-i-poczta-scigaja-dluznikow.html

Gdybym była premierem

Gdybym była premierem, to powołałabym komisję profesjonalnych ekonomistów z Balcerowiczem na czele, zamknęła ich w gabinecie na klucz na tydzień dopóki nie wypracują sensownych propozycji wyjścia Polski z kryzysu. Tylko pizzę bym kazała im dowozić by mieli co jeść i do wc wypuszczała.

Po tygodniu przedstawili by mi propozycje jak się zabrać za gospodarkę kraju aby kraj wyprowadzić na prostą jak najmniejszym kosztem narodu.
Dostali by następne 3 tygodnie na opracowanie biznes planu i konkretnych planów ekonomicznych oraz kosztorysu uzdrowienia gospodarki kraju.

Gdy plan byłby gotowy - powołałabym komisję składającą się z profesjonalnych konstytucjonistów, aby uchwalili stosowne uchwały, rozporządzenia i ustawy niezbędne do przeprowadzenia tej sanacji (uzdrowienia) gospodarki kraju.
Mieliby na to miesiąc maksymalnie. Jeśli by im brakowało tzw. mocy przerobowych - przydzieliłabym im dodatkowych prawników do pomocy.

W trzecim miesiącu zaczęłabym wdrażać ten plan w życie przy szerokim naświetleniu planu sanacji w środkach masowego przekazu.

Wszyscy członkowie komisji byliby odpowiedzialni finansowo za swoje projekty i plany, ustawy itd. Gdyby coś schrzanili - płaciliby wysokie grzywny.

Pomijając to wszystko - jeśli jest możliwe uzdrowienie gospodarki kraju - powinno się to zrobić. Jeśli nie - powinno się dać spokój ludziom i przestać ich gnębić podatkami, ZUSami, KRUSami i innymi haraczami. Niech sobie sami radzą, a na pewno lepiej sobie poradzą niż przy tak zaawansowanej i rozległej kontroli państwa w każdej sferze życia, która utrudnia życie zamiast ułatwiać i regulować.



Dawniej podatków nie było i się normalnie żyło. Każdy wiedział, że to co ma - to tylko jego zasługa i tylko od niego zależy jak sobie życie ułoży.
Podatki wymyślili Amerykanie ledwo 100 lat temu. Najpierw były to minimalne podatki gdzie opodatkowani zostali bogacze, potem średniacy a potem i biedacy.


Naród został opodatkowany na okoliczność wydatków wojskowych. Takie były początki podatków.



Teraz jesteśmy opodatkowani na tysiąc okoliczności, i fiskusa nie obchodzi, skąd szary człowiek ma brać kasę na te daniny. 

Państwo jak się raz dorwało do pieniędzy - to jak ta harpia co złapię rękę  w  wodzie - wyciągasz rękę z wody a ryba dalej ręki się trzyma i zajadle gryzie aż pożre całą rękę po łokieć.
Podatki tylko wtedy miałyby by sens, gdyby służyły należycie dobru publicznemu. W Polsce nie służą, więc nie mają racji bytu. Powinny zostać zlikwidowane, albo co najmniej radykalnie obniżone do poziomu 10 procent... Ale myślę że jednak powinny zostać całkowicie zlikwidowane.

Bo co mamy za te podatki? Wielkie gówno. Nic. Ani czuję się bezpieczna w tym kraju, ani mój dobytek nie jest zabezpieczony, ani moje zdrowie w razie choroby czy wypadku... ani drogi nie są robione... Nie wiem, po co te podatki płacimy. To jest haracz. Państwo zbiera od obywateli haracz a potem go przepierdala na swoje poronione pomysły. Ja bym całkowicie zlikwidowała podatki, rząd, sejm... po co oni nam? Po to płacimy podatki aby oni mieli za co szastać naszą kasą a nam dokręcać bez końca śrubę aż nam wszystkie flaki na wierzch wyjdą???

Niech się wezmą do roboty jak każdy zwykły człowiek w tym kraju. Niech zarabiają na siebie uczciwą ciężką pracą, a nie skubaniem narodu.

HUJUS

Ja nie chcę być przymusowo ubezpieczona w żadnym KRUS, ZUS czy innym HUJUS. Pobierają nasze pieniądze i gówno za to dają. Gdyby mi KRUS nie zabrał 8500zł dwa lata temu - to dałabym radę skończyć remont parteru już wcześniej i zaczęłabym zarabiać na siebie. Wszędzie te intytucje państwowe pchają łapska po nie swoje pieniądze... :(

wtorek, 15 listopada 2011

Ziobro, wracaj do PIS!

Ziobro, jak się rozdrobnicie, to nic w Sejmie nie załatwicie! A widzisz jaki jest rozpiździaj w prawodawstwie polskim i ile jest do naprawienia???
Bądź poważny i nie rób numerów. Dogadaj się z Kaczorem! W kupie siła!
 
Pozdrowienia z Mazur

poniedziałek, 14 listopada 2011

Schody do nieba

Indianka składa pranie w kostkę, segreguje i układa na trzech stertach. Trochę ogarnia pokój i łazienkę po chłopakach. Znalazła ich butelki po pół litrze wódki. Chłopaki dogadzali sobie pod jej dachem za pieniądze z zastawionej jej komórki. Dobrze, że już sobie poszli. To dzięki temu trzeciemu mężczyźnie Indianka odzyskała swoje komórki. Dzięki niemu nie zdążyli ukraść nic więcej. Zastanawia się, za co wykończyć dom i jak dalej żyć w tak trudnych warunkach i bez pieniędzy. Zadumana słucha na zmianę piosenki Led Zeppelin "Schody do nieba" i muzyki celtyckiej, której rytmy szczególnie przypadły jej do gustu...

sobota, 12 listopada 2011

Media publiczne kłamią

Zdaniem Indianki, media publiczne uporczywie kłamią w sprawach fundamentalnych dotyczących naszego kraju i przedstawiają je stale w krzywym zwierciadle, m.in. łżą zawzięcie w sprawie zbrodni smoleńskiej, co zdaniem Indianki zakrawa na zdradę Polski i Polaków. Duża część narodu zdaje sobie sprawę z tych bezczelnych i wołających o pomstę do Boga kłamstw co zaskutkowało podpaleniem i zdemolowaniem znienawidzonego symbolu łgarstwa czyli wozu transmisyjnego TVN :)))
A tu migawki jak było naprawdę na Marszu Niepodległości w Warszawie:
http://vod.gazetapolska.pl/678-lewica-i-policja-bije-ludzi

http://vod.gazetapolska.pl/676-wiec-na-pl-konstytucji-rozbity-przez-policje

Samolot Prezydenta rozpadł się w powietrzu 15 metrów nad ziemią, a nie tak, jak podają ci z tej niby komisji śledczej ruskiej - w wyniku uderzenia w ziemię.

Wszystko wskazuje na to, że wybuch bomby rozerwał samolot w powietrzu, gdy już piloci polscy poderwali samolot w górę by odlecieć.
Brzegi kadłuba są wywinięte na zewnątrz jak przy wybuchu bomby o dużej mocy na pokładzie samolotu.

To była bomba ewentualnie samolot został zestrzelony. Nie rozpadł się w wyniku błędów pilotów i uderzenia o ziemię.

Nasi piloci to doświadczeni, doskonali fachowcy, ale zostali wpuszczeni w pułapkę - wieża ich zwiodła na manowce a sztuczna gęsta mgła uniemożliwiła pilotom wcześniejsze rozpoznanie terenu. Światła na pasie lądowiska nawet nie były włączone! A cały profesjonalny sprzęt do ułatwienia lądowania samolotom został pośpiesznie zdemontowany po wcześniejszym lądowaniu na tym lotnisku Putina i Tuska 3 dni wcześniej.

Wieża wprowadziła polskich pilotów w błąd, ale w ostatnim momencie piloci się zorientowali i poderwali samolot w górę i już odlatywali gdy nagle doszło do niesamowicie silnej eksplozji w samolocie. Gdyby nie ona - wszyscy by przeżyli.

A gdyby nawet pilotom nie udało się samolotu poderwać do góry - to samolot był na tyle nisko, że była możliwa kontrolowana kraksa z której przynajmniej część pasażerów wyszła by cało.

Natomiast w wyniku tego wybuchu który miał miejsce w samolocie - samolot rozerwało na miazgę. Samolot i wszystkich pasażerów rozerwała ogromna siła w drobnym mak. Samolot, który by sam spadł bez tego wybuchu - nie byłby aż tak zmasakrowany jak był. Brakuje wielu części tego samolotu. Przy zwykłym upadku wszystko byłoby na miejscu uderzenia o ziemię, a nie jest. Te brakujące części widać odpadły od samolotu wcześniej, w momencie wybuchu.
Od chwili wybuchu do uderzenia o ziemię samolot jeszcze przeleciał kilkadziesiąt metrów.

Moim zdaniem, to nie był wypadek tylko zaplanowana zbrodnia. Wszystko wskazuje na to, że w samolocie wybuchła bomba o wielkiej sile. 


Film, który analizuje katastrofę smoleńską - nigdy nie pokazywany w publicznej TV.
http://vod.gazetapolska.pl/666-tu-154m-zostal-rozerwany

wtorek, 8 listopada 2011

Katastrofa Smoleńska czy zamach stanu?

Wywiad Macierewicza dla Gazety Polskiej:
 
 
Jak sądzicie, to był wypadek czy zamach stanu?

czwartek, 3 listopada 2011

Drucik z prądem

Dzień zszedł pod znakiem przerabiania wybiegu dla koni. Wybieg prawie skończony, ale jeszcze drut z silnie tłuczącym prądem musi być. Pojedyncza taśma to za mało. Wyznacza ona padok, jest widzialna dla koni, ale jest już tak sfatygowana i porwana, że ledwo przewodzi prąd albo wcale. A drucik, to jak rąbnie, to porządnie.
Jeszcze przydałoby się wkopać zgniłe jabłka w ziemię. Zawierają one nasiona ulubionej odmiany jabłoni. Na wiosnę z pewnością wykiełkują i być może dadzą w przyszłości drzewa o identycznie słodkich i smacznych jabłkach, choć to nie jest pewne. Owoce z drzew rozmnażanych z nasion nie zawsze powtarzają cechy owoców drzewa matecznego. Ryzyk fizyk. Może się uda. Z całą pewnością jakieś jabłka na tych drzewach zaowocują.

niedziela, 30 października 2011

Numer seryjny kradzionej komórki:

IMEI 358649013962149
 
NOKIA 6300, srebrno-czarna
item: 0025192
 
interface w języku angielskim
 
Made in Hungary
 
SSN: 0064220400950

Złodzieje w domu

Indiance ukradziono dwie komórki w domu. Jedną odzyskała, czeka na zwrot drugiej - nowiutkiej NOKII 6300. Indianka dokładnie wie kto ją okradł, jak i kiedy. Liczy, że złodziej się opamięta i odda co nie jego dobrowolnie, a jak nie - to zgłoszenie na policję będzie.

środa, 19 października 2011

Państwo reżimowe

Czy Polska jest jeszcze krajem demokratycznym, krajem wolnych Polaków czy już państwem restrykcyjno reżimowym?
Czy my zwykli obywatele Polski jesteśmy tu wolni? Czy jesteśmy ludźmi wolnymi, szanowanymi przez nasze władze czy już jesteśmy niewolnikami robiącymi na tych co u władzy? Coraz mniej mamy praw. Coraz więcej restrykcji. Coraz więcej gnębiących ustaw, uchwał, rozporządzeń...
Przykłady:
Kobieta zorganizowała loterię aby zebrać pieniądze na drzwi do świetlicy wiejskiej.
- Zamiast dostać nagrodę za pozytywną społeczną inicjatywę - pójdzie do więzienia!  W imię pieprzonego prawa!
Czy wy jesteście ślepi, że to prawo jest złe???
Facet w Szczecinie zorganizował na swoich urodzinach rozgrywki pokerowe.
Wszyscy goście pójdą za udział w tym pokerze do więzienia lub zapłacą wysokie grzywny!
To już nawet bawić się nam nie wolno???
Ta ustawa niby antyhazardowa - moim zdaniem nie została wprowadzona by kogokolwiek tutaj chronić przed hazardem. Moim zdaniem została wprowadzona po to, by wykończyć drobną konkurencję, by wielkie rekiny hazardowe zyskały monopol na hazard. Moim zdaniem, wielkie bogate korporacje hazardowe wpłynęły na władze, by uchwaliły korzystną dla nich ustawę wykańczającą ich konkurencję.
A podobno jest i ustawa antymonopolowa? I co? Nikt nie zareagował, że uchwala się ustawę wspierającą monopol kilku rekinów hazardowych kosztem tysiący drobnych właścicieli automatów do gier??? Ludzie stracili pracę! To z czego żyli i co do niedawna było legalne - nagle zrobiono nielegalne!
A ta ustawa antydopalaczowa??? Nagle wladzom zaczęło przeszkadzać, że ludzie się dopingują dopalaczami??? Tak nagle się zatroskali???
A nie przeszkadza im że trują się papierosami i alkoholem??? Ile ludzi ginie w wypadkach samochodowych, bo kierowcy pijani???
I nie wprowadza się ustawy antyalkoholowej??? A wprowadzono ustawę antydopalaczową? Niby władze takie zatroskane???
A może nie? A może fakt, że ludzie wybierali dopalacze zamiast narkotyki twarde sprawił, że się paru mafiozom zepsuł interes i trzeba go było wspomóc odpowiednią ustawą??? Baaaardzo mi się to wszystko nie podoba. A wam się podoba?
Teraz aktualne władze kombinują jak ograniczyć wolny dostęp do internetu. Już szykują kolejną chytrą ustawę. Ani się obejrzycie - a skończy się wam wasza wolność internetowa i do chalup brygady specjalne będą wam wpadać i komputery wynosić a was do więzień zamykać.
Za komuny nie wolno był słuchać zachodnich rozgłośni, bo nadawały prawdę zakazaną w komunie. Teraz komuny nie mamy, ale metody rządzenia krajem jakby podobne. Te same tendencje ograniczające wolność człowieka.
A wolność słowa??? Czy jest w Polsce jeszcze wolność słowa? Jak nie masz świadków lub twardych dowodów potwierdzających twoje słowa, to nie możesz głośno wyrazić tego co wiesz i co myślisz, bo narażasz się na procesy sądowe i kary grzywny.
Już nie prawda się liczy i wolność słowa, tylko dowody. Bez dowodów nie możesz się legalnie wypowiedzieć aby nie ściągnąć na siebie zemsty tych, którzy cię skrycie krzywdzą. I to jest wolność słowa i sumienia? Wiedzieć o przestępstwach i nie móc o nich powiedzieć publicznie bez narażenia się na zemstę przestępców???
Aktualne władze kombinują, jak opodatkować Polaków na rzecz potwornie bogatej korporacji medialnej.
Firma, która zarabia miliardy będzie ściągała przymusowy abonament telewizyjny od biednych ludzi - od każdego. Od bezrobotnego także.
Pasuje wam to? Godzicie się na kolejny podatek??? KOGO ŻEŚCIE W TYCH WYBORACH WYBRALI??? Partię, która waszym kosztem łata swoje błedy???
Która wspiera wielkie korporacje waszym kosztem??? Obudźcie się i zacznijcie wreszcie myśleć! Ja nie chcę mieszkać i żyć w kraju, który staje się ciemiężący i niszczący zwykłego obywatela. Ja nie chcę być niewolnikiem tego chorego systemu totalitarnego, który niszczy pojedynczego człowieka, dla którego pojedynczy człowiek to nie wartość tylko robol co ma na nich zapieprzać i poddawać się bezwolnie każdym ich wydumanym pokrętnym szkodlliwym ustawom, rozporządzeniom i uchwałom!

wtorek, 18 października 2011

Pracowity dzień

To był pracowity dzień - jak wszystkie dni farmerki Indianki w roku :) Tym razem Indianka przestawiała i rozbudowywała przenośny elektryczny pastuch. Nie było to ciężkie zajęcie, ale dość mozolne i pracochłonne. Ostatecznie dwie łączki zostały wydzielone i porządnie ogrodzone. Zszedł na to cały dzień aż do zmroku. Zabrakło czasu na inne zajęcia, no, ale jutro też jest dzień. Oby tak piękny i słoneczny jak dzisiejszy...

niedziela, 16 października 2011

Szukam sublokatora z umiejętnościami remontowo-budowlanymi

Szukam sublokatora z umiejętnościami remontowo-budowlanymi  typu:  betonowanie, tynkowanie, kafelkowanie, murowanie, nieco hydrauliki  i elektryki.  W zamian za pomoc w wykończeniu domu oferuję samodzielny pokój z łazienką i całodzienne wyżywienie (3 posiłki dziennie). RanchoRomantica@vp.pl, tel.0048607507811
 
I am looking for a flatmate with renovating and building skills like: ability to make concrete floor, plastering, putting tiles, laying bricks, some hydraulic and electric skills. In return for help in completing the renovation of my house I offer accomodation in bedroom with its private bathroom and 3 meals a day. RanchoRomantica@vp.pl, tel.0048607507811

poniedziałek, 10 października 2011

654 199 wyborców nie umiało postawić krzyżyka???!!!

W 24 186 obwodach liczba uprawnionych do głosowania wyniosła 28 324 111 osób; liczba wydanych kart 13 794 377; liczba kart ważnych 13 772 618. Łącznie na wszystkie listy oddano 13 140 178 ważnych głosów. 

13 794 377 liczba wydanych kart
minus
13 140 178 liczba ważnych głosów
= 654 199 
Czyli ponad pół miliona Polaków nie umiało postawić jednego krzyżyka w jednej kratce??? Czy to możliwe, aby w kraju było aż tylu debili??? Ludzie, czyście na głowy upadli? Nie iść do wyborów i nie zagłosować - to wielki błąd. Ale pójść i zmarnować głos w tak głupi sposób??? To obciach! Przecież są instrukcje jak stawiać krzyżyki.... Można też się zapytać członka komisji wyborczej ile krzyżyków na liście można postawić...
Boże, co za wstyd...
A może nie wstyd? Może ktoś podopisywał krzyżyki aby karty unieważnić??? Albo sfałszował listy!
To niesamowite, aby ponad pół miliona wyborców nie umiało postawić jednego krzyżyka w jednej kratce na jednej liście! Szok!

piątek, 7 października 2011

Polski ludu głosuj!

Idźcie głosować! Macie takie konstytucyjne prawo - więc korzystajcie z niego póki je macie! Bo za komuny żeście takiego prawa nie mieli! Już zapomnieliście??? Za was wybierano władze. Za was decydowano w każdej sprawie. Nie mieliście nic a nic do gadania. Tylko cicho siedzieć, klepać biedę i robić na kacapów! Teraz macie w kraju demokracje, więc korzystajcie z niej! Do wyborów marsz! To wasz moralny i patriotyczny obowiązek! To także wasz egoistyczny obowiązek! Jak wybierzecie, tak będziecie mieli! Wybierzcie mądrze, abyście później znów nie ględzili, że wam źle, że wam durne ustawy fundują, podatki non stop podwyższają, świadczenia lekarskie ograniczają, emerytury obniżają itd., przedsiębiorczość dołują, korupcję wspierają - słowem, że wam życie zatruwają! Ludu Polski!!! Marsz do wyborów!!!

środa, 5 października 2011

Rolniku głosuj na PIS!

Prawo i Sprawiedliwość obiecuje zwiększenie dopłat unijnych dla rolników - podwyższenie wysokości dopłat do poziomu dopłat na Zachodzie Europy. Na Zachodzie Europy w krajach tzw. starej piętnastki rolnicy dostają znacznie wyższe dopłaty niż polscy rolnicy i to dostają je od wielu, wielu lat. To niesprawiedliwe, że polski rolnik nie ma równych szans w produkcji żywności. Nie dość, że polscy rolnicy mają na rynkach europejskich gorszy start spowodowany wieloletnim komunistycznym zacofaniem (40 lat zastoju spowodowanego wegetacją w beznadziejnym systemie socjalistycznym) to jeszcze na bieżąco są dystansowani przez rolnictwo zachodnioeuropejskie z powodu nierówności dopłat unijnych i co za tym idzie - nierównych szans przebicia się na rynkach żywnościowych Europy.

To zaniedbanie polskich władz w tej kwestii trzeba w końcu naprawić i dać polskim rolnikom równe szanse na rynkach europejskich w tym na rynku krajowym. Trzeba wybrać takie władze, jakie zadbają o polskiego rolnika - PiS o polskiego rolnika obiecuje zadbać, ponadto PiS wyrasta z tradycji polskiej, to z gruntu polska partia patriotyczna, partia, która szanuje polskie dziedzictwo i tradycję, szanuje polskiego rolnika.

Panuje ostra konkurencja na rynkach żywnościowych Europy i bez dostatecznego wsparcia sobie nie poradzimy z Europą Zachodnią. Zaleją nas swoimi produktami spożywczymi, a nasze rodzime gospodarstwa padną. Trzeba się bronić. Trzeba zadbać o swoje. Trzeba zadbać o to, by polski rolnik miał co najmniej równe szanse z rolnikami ze starej Europy, tj. z rolnikami ze starej 15stki.

Nasza żywność jest w sposób naturalny zdrowsza od żywności z Europy Zachodniej, gdyż nasz kraj nie jest tak skażony przemysłem ciężkim jak kraje zachodniej Europy, ponadto mamy rejony absolutnie czyste takie jak Mazury i Podlasie - gdzie produkcja ekologiczna ma pełne prawo istnienia i powodzenia.  Trzeba wspierać polskie rolnictwo i PiS o to zadba. Jeśli szanujecie polskiego rolnika i jego ciężką pracę, jeśli szanujecie polską tradycję i wspieracie polską żywność - głosujcie na PiS! Pora na prawo i sprawiedliwość w tym kraju!

wtorek, 4 października 2011

Pogodny październik

Wyjątkowo ciepły, pogodny i suchy październik. Indianka wstała rano, zjadła śniadanie, wykąpała się, poczytała trochę w internecie, rozwiesiła pranie, zebrała kasztany spod kasztanowca i próbowała wstawić nowe pranie, ale niestety - pralka nie działa.
 
Skoro taka ładna pogoda, warto coś porobić na dworze. Indianka stara się nie myślać o problemach, które ją nękają od dłuższego czasu. No, ale się przed nimi nie ucieknie. Trzeba złapać byka za rogi i zadziałać konkretnie.
 
Na razie jednak krząta się spokojnie w domu i wokół domu. Wczoraj rozbudowała pastuch przy sadzie. Ogier sam zmienił sobie kwaterę i pasie się teraz w innym sadzie jabłoniowym. Indianka ma tam wkopane stabilne słupki i wczoraj dokręciła izolatory i rozciągnęła drut, bo drut zdecydowanie mocniej kopie niż sznurki czy taśmy elektryczne. Ogier teraz chodzi wzdłuż ogrodzenia i wydeptuje nową ścieżkę. Indiankę to cieszy, bo skopie jej ziemię pod żywopłot, który ma zamiar w tym miejscu posiać na wiosnę.
 
Pozostałe konie trzeba będzie przerzucić do sadu śliwowego by i tam trawę wygryzły. Wiąże się to z manewrami pastuchowymi, które zapewne zajmą parę godzin, nim Indianka rozstawi tam ten pastuch i rozciągnie drut i sznurki z prądem.
 
Wczoraj jastrząb znów zabił kolejne dwie kury. Żaden drób się tu nie uchowa. Trzeba siatkę nad wybieg dla kur kupić, ale Indianka nie ma za co go kupić, więc na razie drób chodzi luzem po siedlisku i wokół siedliska. Tylko jedna kura się niesie - ta najstarsza. Potrzebna pszenica dla drobiu. Nie ma gdzie i za co kupić.

Kuchnia Grecka - Fasolada

Indianka postanowiła przygotować się do goszczenia greckiego gościa i by czuł się u niej jak u siebie w domu - postanowiła, że ugotuje mu kilka potraw greckich.
Oto jeden z przepisów greckich, które postanowiła wypróbować:
Fasolada

Jedna z najbardziej znanych greckich zup, której głównym składnikiem jest biała fasola
czas:  90 minut + 12 godzin moczenia fasoli
liczba porcji:  4
składniki:  250 g białej fasoli
2 cebule
2 marchewki
2 łodygi selera naciowego
400 g pomidorów z puszki wraz z zalewą
4 łyżki czarnych oliwek
2 ząbki czosnku
2 listki laurowe
sól, pieprz
3 łyżki oliwy z oliwek
po 2 łyżki posiekanej natki pietruszki i tymianku
1 litr wody
przyrządzanie:  Fasolę moczyć przez noc, a następnie odcedzić, przepłukać. Wrzucić do dużego garnka, zalać litrem wody i po doprowadzeniu do wrzenia gotować na sporym ogniu przez 10 minut. Zmniejszyć płomień, przykryć i gotować kolejne 30 minut.
Dodać posiekane w kostkę cebule, marchew i selera naciowego pokrojone w plasterki, a także pokrojony drobno czosnek, listki laurowe oraz oliwę. Pomidory rozgnieść widelecem i również dodać do granka. Przykryć i gotować do miękkości fasoli (ok. 45 minut).  Na koniec doprawić do smaku solą i pieprzem, posypać natką pietruszki i tymiankiem.   

piątek, 30 września 2011

Macho

Indianka wracając z Olecka na rowerze obładowanym ciężkimi zakupami śpiewała sobie ulubioną piosenkę "What shall we do with the drunken sailor!" aby umilić sobie powrót przez zmierzchającą okolicę. Wiatr rozwiewał jej włosy. Drzewa szumiały intensywnie pochylając się nad nią. Była kompletnie sama na drodze. Spokój, pustka i tylko ten intensywny szum drzew i wiatr we włosach... Pod koniec trasy, ale ledwie za Mściszewem i jeszcze przed Sokółkami - zerwał się łańcuch. Mimo to dalej próbowała jakość dokolebać się na tym rowerze do wsi odbijając się nogą od asfaltu jakby jechała na hulajnodze. Po drodze minęła młokosów, których nastraszyła gdy nagle wychynęła z ciemności jak wampir. Młokosy bryknęły na bok przestraszone. Indianka manewrując karkołomnie na pozbawionym łańcucha rowerze jechała odbijając się nogą od asfaltu i rozmyślała to o tym, to o tamtym i między innymi o tym, że jak na razie to ma dosyć wwooferowania... ;))) Dość obcych na chacie! Fajnie ludzi gościć, jeszcze fajniej byłoby gdyby chałupa była wykończona i te pobyty przynosiły jakieś pieniądze. Indianka dzielnie wytrzymała z wwooferami w sumie 3 miesiące i wystarczy jej na razie - tak sobie powiedziała. Teraz pora na osobisty wypoczynek i komforcik, bez widma przymusu gotowania i kombinowania co tu tym gościom ugotować i z czego, jak już warzywa się zaczęły kończyć. Zrobiła sobie w mieście skromne zakupy zamiast zapłacić raty bankowe, ale już miała dosyć ostatnio monotonnego menu, spowodowanego skończeniem się większości artykułów spożywczych. Lodówka zionie pustką. Można ją otworzyć i krzyknąć, a na pewno odpowie - takie w niej echo. Więc kupiła parę rzeczy. Kupiła też ciężką puszkę z impregnatem do drewna, bo pora domalować belki w stajni no i kolejne słupki ogrodzeniowe. Trzeba też było nowe tarcze do szlifowania kupić, bo poprzednie wwooferzy zdarli doszczętnie. Kupiła też nowe izolatory do ogrodzenia, rozpuszczalnik do farby, bo ma zamiar blachy przeszlifować i pomalować na świeżo póki ciepło na dworze pozwala na to. Nowy pilnik do piły, bo pora naciąć drewna na opał - i to tyle. Same podstawowe, niezbędne rzeczy, a i to nie wszystkie, bo kasy za mało.
 
Tak więc po zakupach i w drodze powrotnej Indianka nastawiła się psychicznie na spokojnie samotne dłubanie w stajni i ogrodzeniu i przy domu. Takie rzeczy jak szlifowanie, malowanie - to pikuś. Robi takie rzeczy od lat. No i jak tak się właśnie nastawiła na spokojną jesień bez gości - wchodzi do domu, a w pokoju komputer ożywiony mimo, że gdy wychodziła wyłączyła go - tak jakby własnym życiem skubaniec żył - komputer chodzi, a na ekranie poczty wyskakuje tajemniczy email, od... równie tajemniczego Greka. No tak - znowu wolontariusz! I co on właściwie chce? Indianka oblukała gościa i trochę ją ciarki przeszły. Jaki macho! Czy on tu na pewno się wybiera tylko na wolontariat??? Indianka skrupulatnie obejrzała wszystkie zdjęcia wolontariusza w tym te roznegliżowane... hmm...  Zwątpiła. Ale facet pisze, że bardzo chciałby pomagać i nawet nauczyć się języka polskiego! No i z drugiej strony zostało jeszcze parę rzeczy do dokończenia na siedlisku i na ziemi. Nawet całkiem sporo. Przydałby się tutaj. Może umie coś remontować. Pomógłby ściany w kurniku i stajni załatać. Ale ten negliż! Indianka musi się zastanowić. I to kilka razy. Nawet, jeśli go zaprosi - na początku ulokuje go w stajni, aby ostudzić jego ewentualne samcze zapędy. Jeszcze jest znośnie ciepło i można tam spać. A jak gościu ostygnie i pojmie swe miejsce w szeregu - wtedy zobaczy się, czy Indianka zaryzykuje jego nocowanie w domu. Musi najpierw typa poznać, a nie tak z marszu na chatę brać. Może gościu jest w porządku? Wygląda na zdecydowanego typa. Oby nie jakiś Kuba Rozpruwacz to był... ;) Ale ten portal to chyba weryfikuje ludzi tj. wolontariuszy? Trzeba się wczytać... Może by go przyjąć na jakiś tydzień lub dwa i zobaczyć czy się nada na Rancho? Z taką myślą Indianka udała się preparować sobie zasłużoną kolację.

czwartek, 29 września 2011

Czym różni się rolnictwo permakulturalne od rolnictwa konwencjonalnego i ekologicznego?

Przykłady:

OGRODNIK KONWENCJONALNY
Gdy konwencjonalny ogrodnik chce pozbyć się chwastów ze swojego ogrodu - pryska chwasty chemikaliami by je wytłuc np. wszystko palącym roundapem.
Mądry rolnik konwencjonalny także korzysta z wiedzy ekologicznej i permakulturowej, ale wykorzystuje ją  marginalnie gdyż koncentruje się na uzyskaniu jak największych plonów jak najmniejszym kosztem.
Rolnik konwencjonalny także jest zobowiązany stosować płodozmian w celu uniknięcia nadmiernego wyjałowienia ziemi. To jest w jego interesie i dba o to, by na tym samym kawałku ziemi co roku inna roślina była siana, gdyż monokultury przyczyniają się do wyjałowienia ziemi i wzrostu zachorowalności roślin - tam gdzie w tym samym miejscu sieje się to samo przez lata, ciągną w to miejsce i rozprzestrzeniają się zawzięcie rozmaite  pasożyty i choroby danej rośliny powodując marne plony.

OGRODNIK EKOLOGICZNY
Gdy ogrodnik ekologiczny chce się pozbyć chwastów ze swego ogrodu - rwie je łapami i całymi dniami lub pieli ogród intensywnie i wielokrotnie przy użyciu traktora i podpiętego do niego opielacza.
Ponadto ogrodnik ekologiczny wyszukuje różne permakulturowe sposoby na chwasty i pasożyty.
Np. sieje aksamitkę w pobliżu pomidorów - bo aksamitka odstrasza nicienie, które niszczą pomidory.

OGRODNIK PERMAKULTURALNY
Gdy ogrodnik permakulturalny chce się pozbyć chwastów ze swego ogrodu - ustawia klatkę z kurami, które mu wydziobują chwasty wraz z ich nasionami, co więcej, kury wydłubują z ziemi robale podżerające pożyteczne warzywa, mało tego - kury zostawiają w tym miejscu pożyteczny obornik!
Ogrodnik permakulturowy koncentruje się na wynajdywaniu naturalnych metod uprawy ziemi i hodowli zwierząt, które są maksymalnie zgodne z naturą i nie szkodzą naturalnemu środowisku. Ważne dla rolnika permakulturalnego jest to, by produkcja rolnicza była zdrowa zarówno pod kątem jakości płodów rolnych jak i pod kątem metod ich uzyskiwania.
Można by rzec, że ogrodnik permakulturowy, to ogrodnik ekologiczny ortodoksyjny, bo idzie dalej w naturę np. zastępuje użycie maszyn spalinowych czyli traktorów itp. pracą koni.

I w tym momencie mogę o sobie powiedzieć, że ja jestem rolnikiem ekologicznym ortodoksyjnym czyli permakulturalnym :)

Podoba mi się także zawarta w słowie "permakulturalna" słowo "kulturalna", gdyż mam się za taką :)
Wiele czytam na temat ekologicznych i permakulturalnych metod uprawy ziemi i hodowli zwierząt, więc jestem kulturalną osobą :)))

Powiem więcej, wiele permakulturalnych sposobów uprawy ziemi i hodowli zwierząt sama odkryłam i stosuję je na codzień!

Oj... niechcący wkleiłam tu post do mojego nowego bloga: http://permakulturalny.blogspot.com/
Jeśli interesują Państwa ekologiczne i permakulturalne metody gospodarzenia zapraszam na mój nowy blog pt.: Blog Permakulturalny - Permaculture Handbook Online.
Jest pisany w języku polskim i angielskim.

środa, 28 września 2011

Ogrodzenie

Dziś Indianka z Witkiem zbudowali kawał ogrodzenia. Bardzo to pracochłonne ogrodzenie, ale zarazem piękne i solidne.

Do wynajęcia

Kawalerka do wynajęcia dla pary w zamian za pomoc przy remoncie i na gospodarstwie, RanchoRomantica@vp.pl, tel.607507811, skype: CreativeIndianka

wtorek, 27 września 2011

Zamknięte koło

Indianka zmęczona. W południe przyjechał człowiek w sprawie remontu. Długo rozmawiali. Wydaje się być w porządku. Nie chciał dużo za remont, ale Indianka nie ma żadnych pieniędzy by mu płacić. I nie będzie miała, dopóki nie zrobi tego remontu i nie zacznie wynajmować pokoi turystom... Zamknięte koło.

niedziela, 25 września 2011

Ładna niedziela

Wiktor zaopatrzony w prowiant na cały dzień, wybrał się do kościoła, a potem na całodniową wycieczkę po okolicy.
Indianka została w domu, bo gospodarstwo to obowiązek - trzeba tu być i wszystkiego doglądać. Jest mnóstwo pracy i każdy dzień jest zbyt cenny, by go tracić na wycieczki po okolicy. Więc Indianka maluje słupki ogrodzeniowe, aby wyschły na następny dzień i by były gotowe do przewiezienia na pole i do ich wkopania.
Ma też sadzonki szczypiorku wieloletniego do posadzenia, a i być może nowy korytarz trzeba będzie ustawić ogierowi.
 
 

piątek, 23 września 2011

Gniazdko

Indianka poczuła chęć umoszczenia sobie wygodnego gniazdka. Co prawda ARiMR zabrała jej dotacje a Gmina nie udzieliła wsparcia na remont kuchni czy korytarza i pokoi, ale to co do tej pory Indianka wyremontowała czyli łazienki i jeden pokoik można wysprzątać i sprawić, by było maksymalnie przyjemne i wygodne. Pora na nieco wytchnienia i wygody. Indianka cały rok ciężko haruje na zewnątrz i wewnątrz domu i tak non stop od 9 lat - pora na nieco odpoczynku i drobne przyjemności. Pora zadbać o swój komfort, tym bardziej, że w tym tygodniu nie czuła się dobrze. Teraz jest lepiej, więc zabrała się za domowe porządki.
 
Indianka przeto ściera kurze, myje szyby, układa i segreguje dokumenty, kąpie i ustawia rośliny, zmywa naczynia, pali w piecu i gotuje potrawy.
Porządki zaczęła od małego pokoiku-gabineciku. Musi mieć uporządkowane dokumenty i papiery rozmaite i zabrać się za odpowiedzi na bezduszne odmowy jakiejkolwiek pomocy z urzędu. Indianka nie ma dochodu i nie ma z czego żyć. Gdyby jej pomocy finansowej na remont kuchni i pokoi udzielono tak jak prosiła o nią wiosną - mogłaby już latem zacząć wynajmować pokoje za pieniądze i mieć jakikolwiek dochód. Niestety - pomocy nie udzielono i Indianka nadal nie ma z czego żyć i na czym zarabiać. Za to bogaczom przyznają po 6.000zł wsparcia na remonty i modernizacje. Indiance nic nie dali. Ani jednego tysiąca, by mogła nająć fachowca by jej wykończył kuchnię. Nic nie dali :((( Ohydni, pazerni egoiści. Tylko o swoje tyłki dbają... Całą kasę ciągną pod siebie bez żadnych skrupułów i sumienia. I jeszcze nasyłają wywiady na rodzinę by ją skłócić z Indianką...

wtorek, 20 września 2011

Pogodny jesienny dzień

Indianka napoiła i nakarmiła drób, pomalowała słupki ogrodzeniowe, stół ogrodowy i drzwiczki do kurnika, napaliła w piecu i ugotowała obiad. Witek wywoził obornik na pole.

Indiance pomalutku udaje się odrestaurowywać zabytkową stajnię. Wymieniła w niej słupy, przeszlifowala je i pomalowała. Stajnia wybielona, wyczyszczona. Zasypana przed laty piwnica częściowo odkopana odsłania ciekawe elementy np. schodki do piwnicy.

niedziela, 18 września 2011

Minęło lato - idzie jesień

W sierpniu był Wiktor i Francuzi, potem Witek wyjechał na kilka dni i we wrześniu znowu wrócił. Ciągnie tutaj już trzeci miesiąc. Francuzi byli 9 dni. Po nich przyjechała Krakowianka. Zakochała się w Witku i wyjechała. W tym samym dniu wpadł Szczepan. Po paru dniach dostał robotę w Warszawie i wyjechał. Ma wrócić zimą na narty, bo tu górek sporo więc jest po czym jeździć...

Tymczasem skończyło się lato. Już jesień. Robi się coraz chłodniej. Witek na poddaszu stajni śpi w śpiworze i pod grubą kołdrą. Niebawem i on wyjedzie. 

Zastanawiam się czy przyjmować jeszcze wwooferów o tej porze roku. Musiałabym już ich w domu nocować, a nie bardzo mam na to ochotę. No i trzeba w końcu zabrać się za remont...

To już chyba będzie koniec sezonu wwooferowego na ten rok... Teraz potrzeba konkretnych ludzi z konkretnymi umiejętnościami budowlano-wykończeniowymi...

piątek, 16 września 2011

Lało i zimno było

Lało obficie dziś, a i wczoraj też - nawet grad się pojawił pomiędzy kroplami deszczu. Było dość zimno. Szczepan dostał robotę w Warszawie i pojechał przygotować się do niej. Wiktor dziś wybierał obornik ze stajni i szlifował słupki ogrodzeniowe. Indianka przestawiła pastuch ogierowi i udostępniła mu kolejny zielony korytarz w sadzie oraz dodatkowo jeszcze jedną kwaterę przy rzeczce.

 

Pod dębem leży pokaźna ilość żołędzi. Dziki nie śmią podchodzić pod dąb widząc i czując ogiera, który rządzi pod dębem. Jest okazja, by uzbierać sporo żołędzi na siew.

 

Wiktor poprosił o skrócenie dnia pracy i dostał to skrócenie, pod warunkiem, że nie będzie oszukiwał i byczył się, gdy Indianka nie widzi co robi.

 

Wykąpał się i poszedł na wieś udzielać się towarzysko.

 

Indianka siedzi przed komputerem i próbuje rozgryźć problem z brakiem dźwięku na stronie googlowskiego tłumacza. Wpisała na ekranie do przetłumaczenia słowo „dupa”. Automatyczny tlumacz przetłumaczył na angielski: „ass” ale głośnik klikany nie działa, tj. nie wymawia słowa owego na głos. Wiktor zasugerował, że może to dlatego, że tłumacz wstydzi się takie słowo wymawiać głośno. Ale Indianka wpisała także słowo „dom” i mimo to głośnik nadal nie działa.

 

W związku z powyższym Indianka ściąga różne dodatki próbując uruchomić ów głośnik. Jak na razie na próżno.

 

Chyba sobie zrobi przerwę i pójdzie się wykąpać. Może ją ta kąpiel oświeci czego na jej komputerze brak. Witek nie wie.

Kawalerka na Rancho do wynajęcia

Wynajmę dwie umeblowane kawalerki na Rancho na Mazurach Garbatych!


Kawalerka nad Stawem
Kawalerka składa się z:
  • pokoju z oknem wychodzącym na las, staw i na pastwisko koni,
  • dużej pięknej łazienki z oknem, z wanną, umywalką, wc i prysznicem oraz z dużym regałem i dwoma szafkami lustrzanymi oraz z dużej, pojemnej pralki.
Kawalerka ma bezpośredni dostęp do kuchni lub może mieć swoją własną niezależną kuchnię za dopłatą 50zł.
Łazienka jest wyposażona w bieżącą zimną i gorącą wodę.
Kawalerka jest zaopatrzona w dostęp do internetu oraz w czystą pościel.
Miesięczny koszt wynajmu kawalerki to 600zł, na które składają się opłaty m.in.: opłata za prąd, wodę, gaz (50zł miesięcznie), internet (50zł miesięcznie), opał.


Kawalerka pod Bocianiem Gniazdem
Składa się z:
  • pokoiku z oknem wychodzącym na bocianie gniazdo i podwórko.
  • ślicznej łazienki z oknem, wc, umywalką, brodzikiem i prysznicem.
Pokoik jest umeblowany, wyposażony w dostęp do internetu.
Kawalerka ma dostęp do wspólnej kuchni lub może mieć swoją własną kuchnię.
Łazienka jest wyposażona w bieżącą zimną i gorącą wodę.

Kawalerka jest zaopatrzona w dostęp do internetu oraz w czystą pościel.


Koszt wynajmu pojedynczej kawalerki: (koszt na jedną osobę)
Pobyt czterotygodniowy: 600zł/30 dni (20zł dziennie)
Pobyt trzytygodniowy: 500zł/21 dni (23,80 zł dziennie)
Pobyt dwutygodniowy: 400zł/14 dni (28,57zł dziennie)
Pobyt tygodniowy: 300zł/7 dni (42,85zł dziennie)
Dopłata do osobnej kuchni: 50zł
Płatne z góry.
Cena pobytu nie zawiera ceny wyżywienia.


Oferta ważna od wiosny 2012
Rezerwacje: RanchoRomantica@vp.pl
tel. 607507811


W tej opcji nie oczekuję pomocy fizycznej na gospodarstwie ni w domu!


Dojazd z Warszawy do Olecka: autokarem Polonus, bilet ok. 40zł, tel. do kierowcy autokaru: 608313460
O godzinie 16.00 ostatni PKS z Olecka do Baran, koszt biletu ok. 7 zł
Taxi na Rancho: 50zł/kurs, tel. do taryfiarza: 608852278

czwartek, 15 września 2011

Chłopcy pomagają

Indianka zadowolona. Wiktor i Szczepan pomagają odkopać zasypaną piwnicę w stajni. Indianka zorganizowała im pracę, udzieliła wskazówek i porad co i jak, aby to co robią przynosiło wymierne efekty i chłopaki ospale i nieco nieporadnie, ale działają ;))) Niestety, najwydajniejsi są tylko wtedy, gdy Indianka z nich oka nie spuszcza. Gdy tylko odejdzie na chwilę – zaczyna się marnowanie czasu – bezczynne przesiadywanie,  nieefektywne czynności marnujące czas…  W sumie samo pilnowanie aby praca gładko i szybko szła jest również pracochłonne i zajmuje Indiance cenny czas, który by chciała przeznaczyć na różne swe zaległości… Jak na razie pracę chłopakom ustawiła – pora zająć się tymi zaległymi sprawami… Tylko dziś się nie czuje dobrze. Ale spróbuje zrobić to co sobie zaplanowała, a przynajmniej część tego…

wtorek, 13 września 2011

Rodowity Warszawiak przybył

Na parę dni. Ma 24 lata, 190cm wzrostu i chce coś pomóc.

Jest zabójczo przystojny i w ogóle tzw. ciacho. Co on tu robi??? ;)))

Powinien latać po dyskotekach i klubach Warszawy i się bawić!...

A tu taczka na pana Warszawiaka już czeka. Jutro będzie śmigać z obornikiem po sadzie : )))

Zakwitła miłość na Rancho

Na Rancho zakwitła miłość. Wicia zbajerował Krakowiankę... Krakowianka przestraszyła się swoich uczuć i abnormalnej postawy Witka i opuściła Rancho.
Witek nie umiał dać z siebie więcej, stawiał blokady - a teraz już za późno - fajna dziewczyna uciekła! Witek żałuje, że nie powiedział tego, co ona chciała usłyszeć... Może da się coś jeszcze naprawić? Zabrakło mu 3,5 minuty by wydusić z siebie, że chce z nią być. Nie powiedział tego gdy ją odprowadzał, więc odjechała. Ah, faceci to takie tępe młoty jeśli idzie o uczucia!...

piątek, 9 września 2011

Indianka duma

Indianka duma wieczorową porą. Duma i duma. Zainspirowana nową witryną, zaczyna krystalizować nowe pomysły na życie... Zaprawdę internet to ciekawe miejsce... Z każdym rokiem coraz ciekawsze...

 

Para młodych ludzi – praktykantka Marysia i wwoofer Wiktor spisują się nieźle.

Indianka zadowolona. Chyba bardziej niż z Francuzów... Zdecydowanie bardziej są przydatni na gospodarstwie niż Francuzi... No i odpoczęła od języka angielskiego. Nareszcie w języku ojczystym można sobie gawędzić i dyskutować. Ale łapie się na tym, że brakuje jej jakiegoś słowa po polsku, a zamiast jego nasuwa się odpowiednik angielski. I tak na przykład dzisiaj długo musiała się zastanawiać, jak jest po polsku „plum” czyli śliwka.

 

Młodzi pomagają coraz lepiej, dzięki dobrej organizacji pracy o jaką dba Indianka, ale i tak ma za dużo pracy tutaj. Nie wyrabia się ze wszystkimi zadaniami. Jest przemęczona i śpiąca. Rano rozdziela zadania i dba, by nie było marnowania czasu na puste przestoje. Opracowuje plan dnia i stara się realizować jego punkty systematycznie. Czasem jednak wyskakuje coś nieprzewidzianego, tak jak wczoraj. Wczoraj rano Witek odkrył w kurniku zaduszone młode gąski. Trzeba było je oskubać, opalić nad palnikiem, wypatroszyć i ugotować.

 

Dziś jedzą pożywny gęsi rosół. Wyszedł bardzo smaczny. Indianka pierwszy raz w życiu przyrządzała gęsinę.

Kury słabo się niosą. Brak pszenicy się kłania. Ale puszczone na wybieg, dodatkowo karmione resztkami z kuchni oraz dokarmiane mąką i kaszą jęczmienną – powoli się pierzą i zaczynają znosić jaja. Na razie tych jaj bardzo mało. Ledwo 2-4 sztuki dziennie, ale lepsze to niż nic.

 

Wczoraj także miał miejsce wkurzający incydent z kozami. Dostały się do warzywnika i wpierdzieliły ponad połowę warzyw, w tym całą fasolkę szparagową. Warzywnik ogrodzony pastuchem, ale kozy i tak przez niego przeszły mimo prądu w nim płynącego. Trzeba pilnie robić ogrodzenie stałe w postaci słupków i żerdzi. Plastikowe tyczki i drut z prądem nie jest skutecznym zabezpieczeniem. 

czwartek, 8 września 2011

Lista zadań do wykonania

Indianka ułożyła ambitną listę zadań do wykonania dla trójki zamieszkującej Rancho: dla Wici, Krakowianki i Indianki. Grunt to dobra organizacja pracy, a jej podstawą jest planowanie i konsekwetne realizowanie zadań jedno po drugim.

Krakowianka, gdy zobaczyła listę zadań do wykonania lekko zbladła, ale to dzielna dziewczyna i da sobie radę :) Jak staż, to staż :)

Krakowianka to studentka ochrony środowiska i rolnictwa ekologicznego.

Wicia to informatyk. Jego umiejętności też się tutaj przydają, gdy indiański komputer szwankuje.

środa, 7 września 2011

Wicia wrócił

Dziś wrócił z Gdyni Wicia na jeszcze trochę, a wczoraj przyjechała Krakowianka na rowerze z Krakowa. Dziś Indianka z Krakowianką wkopała słupki ogrodzeniowe odgradzające sad od pastwiska.

Rano też Indianka z Krakowanianką wydłużyły zielony korytarz ogierowi w sadzie.

Indianka także klaczkom udostępniła osobny zielony pas w drugim sadzie.

Wieczorem Wicia i Krakowianka poszli na spacer na wieś.

poniedziałek, 5 września 2011

Abonament spożywczy


Barbara opowiadała o tym, jak to we Francji funkcjonują małe gospodarstwa rolne. W Polsce małe gospodarstwa padają, zastępują je wielkoobszarowe latyfundia na których często rosną cherlawe orzechy posadzone pod dopłaty, a kasa z dopłat płynie wprost do kieszeni właścicieli ziemskich, którzy nawet nie są rolnikami, a we Francji małe kilkuhektarowe gospodarstewka z pomocą państwa fracuskiego i systemów wsparcia chłopów małorolnych – świetnie sobie radzą, produkując zdrową żywność wprost na rynek fracuski.
Natomiast u nas w tradycji jest gnojenie chłopów małorolnych takich jak Indianka i odmawianie im jakiegokolwiek pomocy i wsparcia.
Dziadek Indianki też był gnojony przez komuchów, którzy go co roku na wiosnę, gdy najwięcej roboty w polu zamykali w pierdlu w ciemnej piwnicy wypełnionej lodowatą wodą, bo po pijaku pluł na Stalina (na mordercę 10 milionów chłopów sowieckich) i nie chciał wszystkiego co wyprodukował w swoim gospodarstwie oddawać za darmo komuchom z miasta, którzy go regularnie nachodzili i podpierdali co się dało, tak, iż niekiedy nawet mu ziarno na siew zabierali, więc chłopina nie mógł nawet pola własnego obsiać zbożem, a do tego jeszcze musiał pole za darmochę obrabiać pegieerom, gdzie i Babcia straciła zdrowie pracując ponad siły odrabiając pańszczyznę dla komuchów z partii czerwonej.
Natomiast gospodarstwa rolne we Francji są hołubione. Dopieszczane troskliwie. Rząd francuski dba o francuskiego chłopa, bo rozumie, że rodzimy produkcja rolna jest w jego interesie. Małe gospodarstwa ekologiczne są zrzeszone w grupach producentów rolnych, do której zgłaszają się konsumenci z miast, którzy pragną nabywać tą drogą świeżą, zdrową żywność wprost od producentów z pominięciem pośredników.
Dzięki temu systemowi, konsumenci uzyskują regularne dostawy świeżych warzyw i nabiału wprost od drobnych farmerów do domu, a ponieważ w tym handlu  są pominięci zakichani pośrednicy – konsumenci otrzymują towar z pierwszej ręki i to towar wysokiej jakości i tańszy niż w sklepie, mimo wysyłki pocztą lub kurierem.
Farmerzy dzięki temu systemowi zyskują stałe i pewne źródło zarobkowania na wytworzonych produktach rolnych i mogą spokojnie planować uprawy.
Farmerzy w razie nieurodzaju nadal otrzymują comiesięczne wpłaty z abonamentu lub korzystają z jednorazowej opłaty konsumenta za cały rok dostaw. Po prostu w czasach klęsk urodzaju wysyłają mniej warzyw i owoców lub wcale o ile ich nie mają, za to w czasach wysypu owoców i warzyw – nadrabiają zaległości i wysyłają konsumentom więcej produktów. Specyfika działalności gospodarstwa rolnego jest taka, iż są okresy dużego wysypu warzyw i owoców czyli latem, a są też okresy martwe takie jak zima, kiedy z reguły produkcja warzyw i owoców zanika na ten czas, za to nadal ma miejsce produkcja zwierzęca i nadal rolnik z czegoś musi żyć i płacić pieprzone rachunki. Zdarzają się też lata, gdy owoce lub warzywa słabo obrodziły z uwagi na złe warunki klimatyczne lub z uwagi na atak chorób lub szkodników na rośliny. Jednak konsumenci nie muszą się obawiać o swoje obiecane produkty, gdyż mają podpisaną długofalową umowę z farmerem na dostawę produktów rolnych i jest tam klauzula, że jeśli w danym roku nastąpi klęska urodzaju i nie będzie warzyw lub owoców, to w kolejnym gdy warzywa i owoce obrodzą, Konsumenci dostaną ich znacznie więcej, z nawiązką.
Indiance pomysł abonamentu się podoba i postanowiła zastosować tę ideę na gruncie polskim. Wobec tego powyższego, oferuje swoje warzywa i owoce oraz nabiał a także mięso kozie (na zamówienie mięso cielęce), dla osób z miasta, które byłyby skłonne podpisać z nią umowę na stałe dostawy produktów rolnych wprost z jej gospodarstwa.
Szczegóły są do omówienia via email: RanchoRomantica@vp.pl
W tym roku Indianka ma niewiele warzyw i owoców oraz nabiału, ale jeśli dostanie zastrzyk gotówki w tym roku, w przyszłym postara się wyprodukować w/w produktów znacznie więcej.
W przeszłości miewała dużo mleka koziego i przetworów z niego, mnóstwo jaj, mleko krowie i przetwory z niego, mięso wołowe i kozie, natomiast nie miała dostatecznego zbytu na swoje produkty, więc ograniczyła produkcję do minimum na własne potrzeby.
Jednak Indianka jest w stanie wyprodukować dostatecznie ilości jadła dla kilku rodzin z miasta, a po zakupie traktora – dla kilkudziesięciu. By to zrobić, musi mieć motywację w postaci zabezpieczonego dochodu z produkcji produktów rolnych, po to by móc zainwestować w wynajem ciągnika do obróbki pola pod warzywa (by były warzywa w następnym roku na wiosnę prawidłowo pole trzeba zaorać już w tym roku na jesieni, a wcześniej wywieźć na nie tony obornika by użyźnić to pole).
 Reasumując, Indianka jest zainteresowana podjęciem współpracy z bezpośrednimi odbiorcami jej produktów rolnych i podpisaniem stosownym umów po uprzednich konsultacjach z danymi konsumentami.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt na email: RanchoRomantica@vp.pl
Pozdrawiam mazursko – z rejonu noszącego miano: „Zielonych Płuc Polski” – rejonu gdzie jest produkowana najzdrowsza żywność w Polsce i Europie!
Tu jest tak czysto tj. powietrze i natura tak czysta, że nawet żywność produkowana metodami nieekologicznymi jest sto razy bardziej ekologiczna niż żywność produkowana w skażonej ciężkim przemysłem i szkodliwymi związkami metalu Zachodniej Europie!
Byli u mnie Francuzi i zajadali się moimi warzywami z wielkim smakiem!
Plujcie na przemysłowe owoce i warzywa – kupujcie od drobnych chłopów małorolnych – pomijajcie chciwych pośredników, którzy koszą największą kasę na handlu żywnością. Rolnik tyra za psie grosze. Jabłka skupują od niego po 30 groszy za kilogram, a w sklepie wystawiają do sprzedaży nawet po 3zł/kg. Olejcie pośredników – kupujcie u polskich chłopów, którzy ciężko tyrają na swoich gospodarkach całymi dniami by wyprodukować cokolwiek. Praca rolnika to bardzo ciężka praca. Szanujcie ją i szanujcie nas.
Wspierajcie rolnika polskiego – zacznijcie od wsparcia biednej , przepracowanej Indianki, której niesprawiedliwi urzędnicy odebrali dopłaty mimo produkcji metodami ekologicznymi i mimo ciężkiej harówy na roli i biedna nie ma za co skończyć remontu domu i kupić ciągnika ani rekultywować sadu po stratach…