sobota, 25 września 2010

Idzie zima

Idzie zima, a tu ogrzewania ni ma... co to będzie, co to będzie? Indianka zamarznie jak pieca i komina nie wyremontuje...
 
Zgłosiła się do pomocy młoda wolontariuszka – Amerykanka. Indianka myśli, że i tak ta pomoc nie wypali, bo ci wolontariusze tak naprawdę szukają wrażeń i darmowych wakacji z lekką, sporadyczną, urozmaiconą pracą w małych dawkach, a tak się nie da.
Indianka owszem, potrzebuje pomocy, ale konkretnej. Wolontariusze to zazwyczaj robią mnóstwo zamieszania, a ich praca totalnie niewydajna jest, a pobyt uciążliwy dla gospodyni... Oni chcą luksusu, a tu brak. Trzeba wokół nich skakać. Chcą lekkie, urozmaicone zadania, niektórzy chcą się nauczyć cennych umiejętności za darmo w czasie pracy, odstawiając na bok zadania konieczne na gospodarstwie. Za wiele z siebie gospodarstwu dać nie chcą, bo to nie ich. Wyżywienie ich uciążliwe jest – trzeba kombinować i cały dzień stać przy garach by im smakowało, by im dogodzić ich gustom kulinarnym, a żywność bardzo zdrożała, w dodatku przytarganie jej z miasta na rowerze uciążliwe jest.
Skórka nie warta wyprawki. Już Indianka woli sobie radzić sama niż korzystać z ich zdawkowej pomocy tym bardziej, że Indiance się nie przelewa. Tylko duże gospodarstwa stać na zatrudnianie parobków lub wolontariuszy – Indiance za ciężko jest by utrzymać choćby jednego wolontariusza.

środa, 22 września 2010

Po księżycowej nocy

Indianka jakaś taka zmęczona, niewyspana. źle w nocy spała. Psy strasznie ujadały w nocy. Jakieś zwierzę krzyczało, ale nie rozpoznała tego dźwięku, bo z daleka dochodził rano obudziła się z trudem, zrobiła i zjadła śniadanie i próbuje coś załatwić, ale jakoś wolno jej wszystko idzie. Za to kociaki buszują pod kołdrą Indianki na całego skupiąc Indiankę za stopy. Gdy Indianka zeszła do piwnicy na śniadanie - maluchy podążyły za nią i zjadły swoją karmę. Teraz wróciły pod kołdrę i drą Indiance spodnie ;)))

Kotki trzy

Były sobie kotki trzy, kotki trzy, kotki trzy
Rudy, czarny no i ty, no i ty, no i tyyy
A jaki ty? - Srokatyyy... ;)
 
Kociaki szaleję - wspinają się po półkach, skaczą po łóżku...
W ogóle się Indianki nie boją - śmiałe maluchy - mieszkają w łóżku Indianki... ;)
Kicia mama nosi im myszy - czasem i do łóżka wniesie upolowanego gryzonia... ;)))
Na szczęście rzadko się to zdarza - przeważnie posilają się na podłodze przed łóżkiem...
 
Wielka pompa z nieba dziś chlusnęła - zalała okna i piwnicę...
Ciśnienie powaliło Indiankę do łóżka - zapadła w letarg osłabiona...
 
Wieczorem ocknęła się i ugotowała ogórkową...

niedziela, 19 września 2010

Złote klamki i kociaki

Indianka dostała złote klamki do swego domku. Zadowolona - pasują :)
Kolega pomógł zwieźć autem trochę drzewa pod dom - zawsze już mniej pracy do wykonania będzie...
Parobki wczoraj wymiękły po 3 godzinach wożenia drzewa taczką. W dwóch jedną taczką jeździli. Niewiele zwieźli. Pewnie wysiadywali w lesie obijając się zamiast pracować..
 
Kocięta Kreski wprowadziły się na dobre do łóżka Indianki i szaleją w nim skacząc po kołdrze i Indiance...
Słodkie maluchy... ;) Jakie pocieszne szkraby! Jak dokazują! Wariują jak szalone... ;)

Rola parobka na roli

... na przykładzie przypowieści góralskiej na stronie http://e-zakopane.pl/legendy/jedrek_i_maryna.html
 
 

Demaskowanie leniwego parobka

Gdy leniwy parobek ma wozić z drewnem taczkę
natychmiast dostaje ostrą padaczkę... ;)
 
Gdy leniwa klucha poleceń służbowych nie słucha
staje się zbędna niczym upierdliwa mucha ;)

Zagadka

Kto to jest: parę godzin robi, a resztę czasu się opierdala?
PAROBEK! :)))

sobota, 18 września 2010

środa, 15 września 2010

Bez prądu

Indianka 6 dni bez prądu była! grrrr... Strasznie wkurzona odcięciem prądu i sposobem potraktowania Indianki i jej sprawy przez PGE Białystok - zmienia dostawcę prądu na Vattenfall. Vattenfall ma tańszą energię i jest nowocześnie zorganizowany - jest bieżący kontakt przez www i darmowa infolinia. Tymczasem w PGE Białystok Indianka straciła 60zł na rozmowy reklamacyjne przez telefon.z Biurem Obsługi Klienta w Ełku i czekała aż 5 dni (od piątku rano do środy rano) na podłączenie wyłączonego w piątek rano prądu. Co za męka i niedogodność! Mięso w zamrażarce zgniło... :(



piątek, 3 września 2010

Zimno i mokro

To był wyjątkowo zimny i mokry dzień, ale bardzo owocny.
Indianka wreszcie dopięła swego... :)

czwartek, 2 września 2010

Pochmurny poranek

Indianka obudziła się jak zwykle wcześnie rano, ale dzień zimny, pochmurny – nie nastraja do wyjścia na dwór. Mimo to, Indianka wyjdzie, bo lubi a nawet musi ;))) Na razie przyrządziła obfite śniadanie, gdyż czeka ją wysiłkowe zadanie – zaplanowała sobie na dziś drzewek wkopanie i drewna z drogi sprzątanie.
 
Kręgosłup doskwiera. Indianka wczoraj do Urzędu Gminy rowerowo się udała. Złożyła wniosek o dokończenie przerwanego przez Rumcajsową remontu drogi. Niestety z rozmowy z kierownikiem K.L. wywnioskowała, że na razie na kontynuację remontu tej drogi gminnej się nie zanosi. Za dużo szumu rodzina Rumcajsów wokół tego narobiła. No szkoda. Wstyd, aby przez jedną rodzinę cała wieś na tym cierpiała i drogi wyremontowanej nie miała (synalek Rumcajsowej wezwał na robotników drogowych policję i zrażeni tym robotnicy roboty nie dokończyli).
 
Ale Indianka nadal będzie wnioskować o remont. Wnioskuje o to od 8 lat, więc teraz, skoro prace zaczęte – tym bardziej trzeba je skończyć i drogę uruchomić. Tym bardziej, że Indianka poświęciła mnóstwo swojej ciężkiej pracy, by pomóc tę drogę udrożnić. Ofiarnie harowała ponad tydzień po 16 godzin dziennie by drogę doprowadzić do porządku. Przez to straciła okazję na złożenie wniosku o dotacje na agroturystykę, bo tak przepracowana ciężką pracą była, że termin składania wniosków przegapiła.
 
Skoro tyle poświęciła – to droga musi być tym bardziej dokończona, udrożniona i uruchomiona. I o to się będzie Indianka starać – tak jak się starała o remont dróg w całej wsi od lat odkąd tutaj zamieszkała. Jednak będzie trudno przy Rumcajsowej o postęp w remoncie dróg, bo niestety Rumcajsowa na sołtysową się kilka lat temu zgłosiła i ponieważ nikt inny wtedy sołtysem być nie chciał – na odczepnego została wybrana i jest sołtysem nadal. Zdaniem Indianki – to najgorszy sołtys jaki tylko może być, bo zdaniem Indianki kierujący się zawiścią i prywatą. Może dopiero nowy sołtys pchnie prace do przodu?
 
Miejscowy Warszawiak stał się ostatnio człowiekiem postępowym. Zaczął optować za remontem dróg we wsi. Także okazał się osobą proekologiczną, świadomą walorów mazurskiej ziemi. Ponadto mieszka w środku wsi i jest przez wszystkich uwielbiany. Indianka chętnie by go widziała na stanowisku sołtysa. Może by zadbał lepiej o sprawy wsi? Jako człowiek wykształcony, bywały w świecie – powinien. Na pewno ma więcej czasu niż przeciętny rolnik by koło różnych spraw chodzić i bardziej wygadany jest. Ma też samochód – więc bardziej mobilny jest od Indianki, która by złożyć wniosek musi wsiadać na rower i wieźć go do urzędu tracąc czas i siły.
 
Co prawda, Indianka wnioski także składa emailem, ale jakby są mniej honorowane – jednak papier z osobistym podpisem robi większe wrażenie w Gminie. Więc nie ma rady – od czasu do czasu Indianka musi do Gminy pedałować. A taki pan Warszawiak ma auto i w każdej chwili może podjechać do oddalonego o 11km Urzędu Gminy. Indianka na niego będzie głosowała podczas następnych wyborów na sołtysa.
 
Indianka gdy w Gminie była, zachwyciła się jakością dróg i chodników we wsi gminnej. Ulice w Kowalach Oleckich są zadbane, ładne i szerokie jak w mieście. W niejednym mieście takich szerokich chodników nie ma. Te w Kowalach, to chyba od razu na rowery mają pasy zrobione, dlatego są takie szerokie. Co prawda wioska w której mieszka Indianka nawet jednego metra chodnika czy asfaltu nie ma i przez większość roku tonie w błocie, ale chociaż wieś gminna wygląda porządnie i wręcz europejsko.
 
Skrawek porządnej ulicy przydałby się chociaż w centrum wsi – tak od Kozłowskich do Rakowskich, a poszerzenie, utwardzenie żwirem i odwodnienie rowami melioracyjnymi na drogach kolonijnych wioski byłoby konieczne. Taaak... Wieś potrzebuje dobrego gospodarza – lepszego sołtysa niż ma obecnie. Takiego, który by o te sprawy należycie zadbał. Przydałyby się też choć z trzy stylowe uliczne lampy we wsi – na krzyżówkach w centrum wsi – obok Rakowskich, Kozłów i Łukasika. To tak dla zwiększenia bezpieczeństwa.
 
Tymczasem w Sokółkach eleganckie boisko powstaje. No no noo... ;) Może chociaż tam lampy postawią... Byłoby bezpieczniej z asfaltu sokólskiego na żwirówkę do Czukt wyjeżdżać :)