piątek, 31 grudnia 2010

Akcja odśnieżanie

Do Indianki gość z daleka wybrał się autem. Jechał nocą 600km by pomóc Indiance w remoncie domu, ale utknął 1km od gospodarstwa, bo droga totalnie zawalona półmetrowym, a nawet miejscami i metrowym śniegiem.
 
Indianka poruszyła ziemię i niebo, czyli gminę i policję, by człowiek w końcu mógł dotrzeć do gospodarstwa. Cały dzień wydzwaniała do urzędu gminy z prośbą o odśnieżenie drogi na jej kolonię, ale bezskutecznie – pług nie przyjechał na kolonię, mimo, że odśnieżył wieś. W końcu skończyła jej się karta telefoniczna, więc przerażona, że człowiek pozostawiony w tym śniegu i wyczerpany długą jazdą w końcu zamarznie na tej drodze, zadzwoniła na policję z prośbą o pomoc, a pan dyżurny ładnie się zachował, bo nie zostawił bezdusznie człowieka w śniegu, lecz powiadomił dzielnicowego o sytuacji, a ten z kolei gminę i w końcu pług przyjechał i odśnieżył drogę.
 
Ale nie było łatwo. Auto utknęło na wąskiej drodze i zatarasowało przejazd. Trzeba było na taśmie wyciągnąć je z gminnej drogi z powrotem na wieś i dopiero wtedy pług mógł odśnieżyć drogę na kolonię. Śniegu taka masa napadała, że i jednokrotne odśnieżanie niewiele pomogło, trzeba było wziąć auto na hol i zaciągnąć na gospodarstwo. Tak więc ciągnik jednocześnie odśnieżając drogę, ciągnął za sobą samochód, który płynął na grubej warstwie śniegu. Śniegu tyle, że i ciągnik ledwo ujechał po tym białym morzu. Z trudem zaciągnął samochód na gospodarstwo Indianki, gdzie auto zaryło się w śniegu po szyby i tak będzie stało aż do wiosny, gdy stopnieją śniegi... Dobrze, że gość prowiant przywiózł na zimę, bo z dostawami żywności teraz krucho będzie – nigdzie to auto już długo nie pojedzie.
 
Indianka ma rury spalinowe do odebrania i martwi się czy kurier dojedzie o własnych siłach, bo na drodze nadal sporo śniegu, a przejazd bardzo wąski i śliski z wysokimi burtami śniegu po obu stronach.
Droga przypomina wąskie koryto. Rury ciężkie. Razem 50kg. Będzie zajebisty problem by je przytargać na gospodarstwo ze wsi, gdy kurier nie dojedzie na kolonię i gospodarstwo. Indianka ma chory kręgosłup, gość też. Oj mogą sobie nie poradzić, bo ciężko iść w takim śniegu, a co dopiero ciągnąć jeszcze ciężką pakę przez 2km. Oj się będzie działo... Zapowiada się niezły hardcore. W takiej sytuacji przydałyby się sanie i przyuczenie koni do nich... No, ale Indianka nie ma sani (ukradziono je z gospodarstwa zanim się na nie wprowadziła) i niestety będzie cholernie ciężko te rury przytargać na gospodarsstwo...

3 komentarze:

  1. oby fachowiec pomógł, bo jak pomyślę jak masz w domu zimno Indianko, to aż się telepię.
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Sprawnego ogrzewania, pieniędzy i zdrowia aby to wszystko przetrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Indianko. A nie możesz po prostu konikiem tych rur przyciągnąć? Nie saniami ale konstrukcja jakowąś (indiańskim toboganem, czy cóś), albo i na konika przytroczyć. Konie to chyba dobra wyręka od dźwigania ciężkich rzeczy. Ja bym konno , z plecakiem do Sokółek po zakupy jeździła :)
    Pozdrowienia z zaśnieżonego Gdańska
    Stała czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety co to za Gosc,zeby tylko klopotow nie bylo jak z innymi,,,Wszystkiego Najlepszego w NOWYM ROKU ,duzo kasy milosci i radosci .Pozdrawiam Marta.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!