sobota, 14 sierpnia 2010

Zabłądzone konie


Z piątku na sobotę Indianka prawie nie spała. Coś ją niepokoiło, przerażało. Jakieś złe przeczucia. Może to mentalny przekaz od zlęknionych i zbłądzonych koni był? Gdy coś się złego dzieje ze zwierzętami Indianki ma ona męczącą noc lub złe sny. Burza z wieloma błyskawicami targała światem za oknem...
Rano koni nie było na pastwisku ani w stajni. Burza musiała je spłoszyć. Indianka zaniepokojona poszła ich poszukać. Obeszła okolicę. Ani śladu. Zapytała traktorzysty, który nawoził ściernisko obok pastwiska. Powiedział, że objechał całe 90 ha i nigdzie nie widział indiańskich koni. Indianka martwiła się.
Nagle, przy miedzy kilkaset metrów dalej zobaczyła swoje skarby. Zawołała je po imieniu. Klacz Indiana po wielu godzinach błądzenia zobaczywszy i usłyszawszy swoją panią zarżała żałośnie, nie wiedząc jak się dostać do niej. Klacz była daleko. Przed nią pastuch.
Indianka zaczęła wołać klacz Indianę po imieniu i machać do niej. Weszła na ściernisko i dalej machała. Konie zwróciły się w kierunku Indianki i rżąc przygalopowały do niej robiąc duży łuk po ściernisku by wyminąć przeszkodę w postaci rowu i zakrzaczeń nad nim. Przybiegły wprost na Indiankę mało się nie wpakowawszy na nią... przystanęły na chwilę przed Indianką uradowane jej widokiem rżąc radośnie, po czym spokojnie minęły ją i pokłusowały na pastwisko zmierzając do wodopoju. Musiały długo błądzić, bo mocno spragnione były...
Indianka postanowiła, że zabierze je z tego pastwiska na inne, z którego nie będą mogły uciec. Trzeba będzie dokupić drut do pastucha, bo taśmy podniszczone i nie przewodzą prądu jak trzeba. Taśmy będą tylko jako uzupełnienie druta, bo są bardziej widoczne dla koni niż drut. Koń praktycznie drutu nie widzi, więc musi być koniecznie taśma dla widoczności.
Uspokojona powrotem koni, Indianka zajęła się pozostałą zwierzyną, przestawianiem ogrodzenia, dojeniem kozy, karmieniem psów i kotki, pojeniem kur, zbieraniem jabłek, a pod wieczór pocięła drewno na kawałki.
Znów pot kapał z niej jak deszcz, gdy w gorącu piłowała drzewo. Zabrakło sił by zwieźć drzewo taczką. W niedzielę rano to zrobi. Wykąpała się z lubością i wysuszyła w ciepłym letnim wietrze siedząc na jej urodzinowym leżaczku z podnóżkiem i popijając koktail mleczno-owocowy z koziego mleka prosto od własnej kozy oraz podziwiając zielone przestrzenie wokół. Just perfect. Only beloved person lack... :)

1 komentarz:

  1. podoba mi sie twoj blog i styl pisania.zachwycilam sie twoja wsia,konmi .cpoc widze ze ciezko pracujesz to jestes wolna
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!