Indianka w piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek w pocie czoła ciężko pracowała na gminnej drodze porządkując gałęzie i nacięte drewno. Targała ciężary na taczce po 250 metrów pod górę po wertepach. Pot lał się z niej ciurkiem. To nie do wiary, ale w poniedziałek po południu jeszcze znalazła siły by pojechać na rowerze 40 kilometrową trasę by kupić impregnat do drewna. No, ale dzisiaj to ją całe ciało boli z przepracowania i nadmiaru wysiłku. Musi odpocząć i zająć się zwierzyną.
Drutu do pastucha nie kupiła, bo za późno dojechała do miasteczka. No, ale i tak jest co tu robić – kozę wydoić, krowę przestawić, ogrodzenie poprawić, ganek domalować, oborę domalować, psom karmy nagotować, pociąć żerdzie i wrzucić do piwnicy, zająć się papierami różnymi, posprzątać w domu, poprać to i owo, wykąpać się, ugotować obiad, podlać rośliny, przesadzić niektóre...
No i znaleźć hydraulika, który wodę doprowadzi do łazienki i kuchni!
Indianka musi mieć bieżącą, ciepłą wodę w domu do mycia, bo w fizycznej pracy w upały człowiek bardzo się poci i brudzi. Praktycznie codziennie powinna brać prysznic i myć głowę, którą zalepia spływający ciurkiem pot.
ja ciebie serio podziwiam za tę siłę i energię którą masz w sobie
OdpowiedzUsuń