poniedziałek, 12 lipca 2010

SZANSA CZY ZAGROŻENIE?

ELEKTROWNIE WIATROWE – SZANSA CZY ZAGROŻENIE?
 
W ostatnich latach w krajobrazie polskim pojawił się nowy ważny element – „elektrownie wiatrowe“. Wielu widzi w nich źródło czystej i niewyczerpanej energii, ale coraz więcej jest też sceptyków, którzy sądzą, że raczej wpędzą nas one w kosztowne kłopoty. Warto zatem postawić sobie pytanie, czy wiatraki spełnią pokładane w nich nadzieje?
 
Ponieważ historia wiatraków w Polsce jest dość krótka, odpowiedzi na nasze pytanie szukać musimy w krajach, które nie bez powodu nazywane są „krajami wiatraków“.
 
W Europie największym potentatem „wiatrakowym“ są Niemcy. W kraju tym wiatraki spotkać można prawie wszędzie, od Morza Północnego po Schwarzwald na południu. Warto więc przytoczyć, co na temat tego źródła energii pisze prasa niemiecka.
 
Zacznijmy od opinii, którą wyraził kilka miesięcy temu niemiecki tygodnik „Der Spiegel“. Stwierdził on, że sen o przyjaznej środowisku energii zmienia się w wysoko dotowaną z kasy państwowej dewastację krajobrazu. Najwięcej wiatru jest przecież tam, gdzie są najpiękniejsze widoki, a więc na terenach nadmorskich i górskich. Przeciw elektrowniom wiatrowym protestują więc ci, którym nie podoba się szpetota wysokich na dziesiątki metrów słupów, hałas powodowany przez turbiny, migające światła ostrzegawcze nocą czy efekt światłocienia, wywoływany przez obracające się łopaty w ciągu dnia.
 
Coraz częściej przeciwko budowie elektrowni wiatrowych podnoszone są też argumenty ekonomiczne, które trudniej zignorować niż opinie zwolenników ochrony środowiska naturalnego i pięknych krajobrazów. Z wyliczeń m.in. brytyjskiej Państwowej Izby Kontroli (The National Audit Office) wynika, że rozwijanie energetyki wiatrowej jest najdroższym ze znanych sposobów redukcji poziomu dwutlenku węgla w atmosferze. Niemcy mają obecnie prawie 20 tys. turbin wiatrowych, które mogłyby produkować nawet 15 % całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną. Ale pokrywają zaledwie 3 %. Dlaczego energia wiatrowa jest tak mało efektywna?? Otóż wiatr nie zawsze wieje wtedy i tam, gdzie akurat potrzeba prądu. Dlatego prąd wytworzony w wietrzną pogodę należałoby magazynować, by móc go wykorzystać w dni bezwietrzne. A wydajnego sposobu na takie magazynowanie po prostu nie ma. Dlatego trzeba mieć „w pogotowiu“ konwencjonalne elektrownie, które w razie konieczności można szybko włączyć, by uzupełnić braki prądu. W efekcie może się więc okazać, że produkcja prądu w elektrowniach wiatrowych w ostatecznym rozrachunku będzie się wiązała z emisją do atmosfery większej ilości zanieczyszczeń.
 
Elektrownie wiatrakowe mają też inną ciemną stronę – prowadzą one do nieowyobrażalnego spadku wartości otaczających je gruntów. Szacuje się, że tylko w Niemczech, do 2015 roku spadek wartości ziem wokół wiatraków wyniesie około 360 miliardów euro!
 
Ostatnio do krytyki wiatraków przyłączyli się również ci, którzy zwykle byli gorącymi orędownikami ich budowy – ekolodzy. Ich badania wykazały bowiem, że wirujące łopaty wiatraków zaburzają lokalne ekosystemy. Duże skupiska wiatraków mogą też zmieniać lokalny klimat. Z badań uczonych z Uniwersytetu Princeton w USA wynika, że duża koncentracja wiatraków powoduje nocny wzrost temperatury powietrza nawet o 2oC i średni wzrost prędkości wiatru z 3 m/s do 5 m/s.
 
WŁADZE LOKALNE A WIATRAKI
 
W całej Europie postępowanie władz lokalnych i inwestorów przy planowaniu budowy elektrowni wiatrowych dalekie jest od demokratycznego i uczciwego wobec okolicznych mieszkańców. Wszędzie też stosowane są takie same metody – dezinformacji i ignorowania opinii publicznej. Trudno się dziwić, że takie postępowanie obserwujemy również w Polsce. W końcu firmy, które budowały farmy wiatrowe w Europie Zachodniej przeniosły się teraz do nas. Chcą inwestować u nas, bo:
Na Zachodzie coraz trudniej znaleźć miejsce pod nowe elektrownie, a liczba ich przeciwników w ostatnich latach drastycznie rośnie (więc interes stał się tam dużo mniej opłacalny);
Inwestorzy mają nadzieję na wyciągnięcie z Unii dotacji na realizację tych inwestycji. Spekulanci skupują więc ziemię od rolników, licząc na krociowe zarobki, o których rolnicy nawet nie śnią.
 
Przy planowaniu tak dużych i brzemiennych w skutki inwestycji powinno się organizować szerokie konsultacje społeczne i przygotowywać wszechstronne, obiektywne ekspertyzy, dotyczące wpływu elektrowni wiatrowych na środowisko naturalne i mieszkańców okolicznych terenów.
 
Tymczasem większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z uciążliwości mieszkania w sąsiedztwie tak potężnych, obracających się nieustannie generatorów. Mało kto wie, że wysokość ich dochodzi do 150 m (dla porównania – wieże wiejskich kościołów mają przeciętnie od 30 do 40 m wysokości i są nieruchome). Dlatego problem wpływu wiatraków na nasze przyszłe życie jest generalnie bagatelizowany. Oby – gdy zaczniemy się nad tym poważnie zastanawiać nie było już za późno.
 
Źródło:
http://www.wiatraki.miedzylesie.net.pl/index.php?id=107
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!