środa, 9 czerwca 2010

Ciekawa pogoda

W związku z ciekawą pogodą – słoneczną i bezdeszczową do południa i deszczową po południu – Indianka zaplanowała sobie dzienne prace podług niej. Do południa zajmuje się zwierzętami i ogrodem, po południu wraca do domu i zajmuje się domem.
 
Dziś posadziła 4 krzewy róży. „Krzewy” to za dużo powiedziane. Raczej marne, przereklamowane sadzonki, ale jest nadzieja, że one się odrodzą i coś z nich wyrośnie. Chociaż niewielka ta nadzieja, bo mimo że sadzonki długo się moczyły w wodzie – nie puściły ani po listku. Wyglądają na martwe. No, ale każda roślina ma wielką wolę życia i mimo marnych rokowań, może jednak zaskoczą ? Czas pokaże.
 
Kury okazały się bardzo pomocne przy wkopaniu jednej z róż. Rozgrzebały i przekopały starannie pusty dołek w obrębie ich zagrody. Miejsce doskonałe na różę – wspaniale naświetlone od wschodu i południa, osłonięte od porywistych wiatrów zachodnich, odchwaszczane regularnie przez kury. Tu będzie rósł Szekspir – piękna róża wielkokwiatowa, idealna na kwiat cięty (o ile się skurczybyk przyjmie).
 
Indianka posadziła różę, odganiając się od kur, które do ostatniej chwili starały się być pomocne przy spulchnianiu gleby pod różyczkę ;)
 
Dzięki temu, że wiedziała, iż ma spaść deszcz, zaoszczędziła sobie trudu podlewania nowoposadzonej rośliny.
Deszcz niebawem spadł rzęsiście nawadniając glebę wokół rośliny.
 
Posiała też trochę fasoli. No, zostało jeszcze kilka sadzonek do posadzenia, ale nie ma pośpiechu, bo moczą się pożytecznie w wodzie, więc spokojnie sobie je wkopie jutro i pojutrze – bez wielkiego ciśnienia, jakie miała rok temu przy takiej ogromnej ilości roślin do wkopania.
 
Wróciła do domu coś zjeść, ale miała zamiar sprawdzić co robi Rumcajs, bo słyszała, jak pracuje jego DET.
Prawdopodobnie zapycha dziurę po wyrwie w grobli, ale Indianka nie ufa swoim wiejskim sąsiadom za grosz i musi być czujna by znowu jakiegoś numeru jej nie wycięli, np. czy przypadkiem Rumcajs nie wpadł na genialny pomysł by wyżłobić gigantyczną dziurę w drodze dojazdowej do gospodarstwa Indianki.
Jest to nieufność jak najbardziej uzasadniona, bo raz po raz mają miejsce różne wkurzające prowokacje wioskowych sąsiadów – samowolnych, rozwydrzonych miejscowych gigantów.
 
Jedną z nich było kilka lat temu zaoranie drogi na Ciche, coby Indianka miała trudniej do sklepu, inną – podebranie gminnego żwiru, który przez to nie trafił na zasypanie wertepów na drodze przed gospodarstwem Indianki, co miało swój tragiczny finał w śmierci ciężko chorego zwierzęcia, do którego weterynarz nie dojechał na czas z braku tegoż dojazdu i swojej niechęci poruszania się po drodze pieszo zamiast samochodem.
 
Tak też, gdy Indianka teraz słyszy jakąś działalność sąsiedzką, woli sprawdzić na gorąco, czy się jaki nowy numer nie szykuje. Licho nie śpi... ;)
 
Jednak w tym rekonesansie przeszkodził deszcz, który spadł, ledwo Indianka skończyła jeść obiadek.
Tak czy inaczej, trzeba skontrolować sytuację po deszczu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!