środa, 2 czerwca 2010

Chemiczny sabotaż

Kolejny sabotaż Smrodliwego Truciciela – tym razem spryskał chemikaliami ekologiczną ziemię Indianki.
Miesiąc bez prowokacji wioskowego – to miesiąc stracony :)))
Indianka udała się na obchód swojej posiadłości i o zgrozo zobaczyła wypaloną, pożółkłą od chemikalii ziemię wzdłuż ogrodzenia dzielącego ją od Smrodliwego Truciciela. Truciciel Smrodliwy, bez wiedzy i zgody Indianki spryskał jej ziemię środkiem chemicznym, który zniszczył trawę na polu Indianki wzdłuż ogrodzenia. Co ciekawe, T.S. nie spryskał ziemi po swojej stronie, tylko wyłącznie po stronie Indianki. Dość tego warcholstwa! Jakim prawem facet pryska chemikaliami jej ekologiczną ziemię??? I to w miejscu, gdzie ona tak pracowicie sadziła żywopłot? Wkurzona Indianka złożyła zawiadomienie na policji.

16 komentarzy:

  1. O mój Boże-znowu to samo-to już jest chyba jakieś fatum bo powiedzieć że pech to za mało powiedziane.Co Ci ludzie tam z Tobą wyprawiają to przechodzi już nawet moje i chyba każdego myślenie-i co na to policja?
    Dziwne to strasznie dziwne .......dziwny jest ten świat-Cz.Niemen

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle, ze powinnas probowac jakos sie z sasiadem dogadac (zakladam, ze do tej pory nie probowalas, jesli tak, pomin moj komentarz).
    Skladanie pozwow na policji daloby moze cos np. w Holandii albo Szwecji, ale w Polsce, gdzie (podobnie jak na prowincji w USA) na malej wiosce kazdy kazdego zna a pan komendant lokalnej policji pewnie jest kumplem sasiada...wyniki sa mierne.

    czesto jest tak, ze ludzie sa zlosliwi bo sie boja, a boja sie nieznanego. Na tle okolicznych we wsi jestes pewnie nietypowa np bo nie dosc, ze jakies "ekologiczne bzdury" probujesz przeprowadzac, to jeszcze kobieta, na dodatek w miare mloda, sama, nie ma samochodu...toz to obcy wrogi element :)

    Moze trzeba, zeby przestali Cie traktowac jako obca?

    To tylko takie tam sugestie, oparte na moich wczesniejszych obserwacjach zderzenia zycia "miastowych" ze "wsia".
    Moga ale nie musza odnosic sie do Twojej sytuacji, wiec potraktuj je luzno. Tak po prostu zastanawialam sie, czy jakos nie daloby sie rozwiazac problemu uciazliwych sasiadow..

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się zastanawiam, jak tu rozwiązać problem uciążliwych sąsiadów... Na razie nic mi do głowy nie przychodzi. Rozmawianie nic nie da - kiedyś z nimi rozmawiałam i nic to nie dało, więc przestałam.
    Obecnie nawet nie mam ochoty z nimi rozmawiać, bo wiem, że celowo mi szkodzą i robią na złość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni tak się zachowują, bo jestem bezbronną, samotną kobietą. To dla nich zachęta do robienia świństw.
    Gdybym była chamskim wyrośniętym facetem co potrafi zajść do jednego i drugiego sąsiada i przyłożyć w pysk, to by się tak nie zachowywali. Ja jestem za delikatna dla nich, więc mi dokuczają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będą mi dokuczać, dopóki u mego boku nie pojawi się wyrośnięty osiłek o dużej pięści - wtedy zgrzecznieją :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moim zdaniem powinnaś zorganizować się w jakąś grupkę-tyle lat tam mieszkasz więc powinnaś mieć jakiś znajomych-i sprawa załatwiona.Jednej osobie to mogą dokuczać grupce już by tak nie mogli-no w każdym razie NIE DAJ SIĘ -szkoda że władze gminy nie mogą Ci jakoś pomóc -a może jest taka szansa???-no albo jakiś ksiądz-jest tam jaki u Ciebie ????Jak Ciebie się nie boją to jego na pewno!
    nieMEN

    OdpowiedzUsuń
  7. OOOO- mam inne rozwiązanie-zacznij chodzić na siłownię i problem z głowy ;-))))nieMEN

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm... To nie miasto, że sobie mogę skoczyć na sąsiednią ulicę do siłowni... :)
    A po całym dniu pracy fizycznej w polu, to nawet by mi się nie chciało... :)
    Wymyśl inny sposób na upierdliwych sąsiadów... :)
    Może coś mnie zainspiruje... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W grupkę to byłoby mi się trudno zorganizować, bo nie jestem mobilna tj. nie mam samochodu i rzadko opuszczam gospodarstwo.

    Gmina nie pomoże, bo pracownicy gminy są zakolegowani z moimi sąsiadadami, także policjanci są zakolegowani z moimi sąsiadami i z reguły lekceważą moje zawiadomienia i na siłę je bagatelizują.
    Chyba jedyna nadzieja w księdzu...
    Ale najpierw spróbuję sobie poradzić z nimi sama. W końcu są odpowiednie paragrafy na to co oni wyprawiają.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam więcej pomysłów ale ktoś może inny coś wymyśli.Tak myślę i się zastanawiam-można trafić na tych dobrych jak i na złych sąsiadów(osobiście miała się różnych-tych złych też niestety) Znam osobiście taki przykład gdzie dwóch sąsiadów najpierw przez kilka lat nie mogli bez siebie żyć-dzień w dzień odwiedziny-a potem jak o coś tam poszło że jeden zaczął zazdrościć drugiemu to zaczął się istny cyrk-niemal jak u Kargula i Pawlaka-a co do Twej sytuacji-może powinien włączyć się w to ktoś trzeci-tylko kto-policja,ksiądz,inny sąsiad a może jakaś pomoc społeczna lub może jakiś rozjemnik( o ile jest taka osoba w Polsce ????)A może ktoś coś innego Ci doradzi ???? NieMen!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tym księdzem to naprawdę dobry pomysł (tak myślę)-zależy jaki ksiądz jest tam u Was-o ile znam życie to ludzie na wsi boją się jeszcze trochę księdza-że ich powyzywa z ambony-a po za tym jeżeli Ci Twoi sąsiedzi robią takie rzeczy że są na nich paragrafy to tym bardziej powinni się bać księdza-o ile jeszcze chodzą do kościoła oczywiście-i że macie tam jakiś kościół! NieMen!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zanim zacznę fatygować świątobliwą osobę, spróbuję sobie sama z konfliktowymi sąsiadami poradzić...

    OdpowiedzUsuń
  13. A w jaki sposób chcesz to zrobić-wydaje mi się że sama przeciw sąsiadom masz nieduże szanse-kto wie-może jeszcze bardziej zaognisz sytuację-no ale próbuj-zawsze warto lepiej spróbować niż siedzieć z założonymi rękami-a może jednak Ci się uda! NieMen

    OdpowiedzUsuń
  14. Silowo sama nie wygrasz..czasami zagrywki tak zupelnie z przeproszeniem z d. potrafia wprawic ludzi w zdumienie i zastanowienie. Na przyklad: pojsc z ciastem (no umiesz piec prawda :)) i zapytac sie od d. strony: a wie sasiad, upieklam, zostalo mi pomyslalam, ze fajnie byloby sie podzielic.
    Albo cos w tym stylu. Ja wiem, ze flaki sie moga wywracac, bo masz ich dosc i w ogole ale...

    .. ale ze swojego doswiadczenia wiem, ze nawet najwieksze skur... jak do nich podejsc lagodnie i z dobra intgencja, to sie roztopia.

    Czego jak najbardziej zycze. Bo jakos tak mi sie wydaje, ze ja Cie uznaja za swoja a nie obca to i te zlosliwosci i kradzieze i cala reszta sie skonczy...
    Dopoki biegasz na policje to jestes wrog co burzy porzadek we wsi. Jakkolwiek idotycznie by to nie brzmialo, pewnie tak jest.
    (Aczkolwiek jesli sie myle prosze wyrzucic moje gadanie do kosza i nie miec zalu ).

    OdpowiedzUsuń
  15. Indianko, tak mi przyszło do głowy... Stare porzekadło bladych twarzy mówi, że tam, gdzie obyczaje proste a prawo kulawe, nic lepiej nie przełamuje impasu, jak... woda ognista. Ja wiem, że trudno po tym wszystkim, czego doświadczyłaś od lokalnej społeczności, wyciągnąć flaszkę i zbratać się z ludem, ale faktem jest, że nie od czapy wszelkim "wkupinom" w łaski, przełamywaniu wzajemnych niechęci i łagodzeniu konfliktów, towarzyszy co najmniej pół litra na twarz... Zwłaszcza, gdy rzecz nie dzieje się "na salonach".
    Tak sobie tylko głośno myślę. ;)

    Pozdrawiam serdecznie.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Podoba mi się klimat na Twoim blogu, będę zaglądała częściej:) Może zechcesz wymienić się linkami? Twój link już u mnie jest:) pozdrawiam, Aneta:)

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!