środa, 13 stycznia 2010

Przemeblowanie

Indianka powoli zdrowieje. Organizm osłabiony, ale mózg pracuje niezmordowanie tryskając dziesiątkami pomysłów na godzinę. Ganek ocieplony – desek nie ma, by go od wewnątrz obić, więc będą nabite żerdzie.
August wycina siekierą odrosty i samosiejki nad stawem. Cienkie są, ale jakby je gęsto nabić, to spełnią swe zadanie, a do tego efekt plastyczny będzie ciekawy. Żerdzie zanim trafią na ściany ganku zostaną poddane obróbce przez kozy, których zadaniem będzie okorowanie żerdzi. Drewno nieokorowane jest atakowane szybko przez pasożyty, które żerują wpierw pod korą, następnie toczą całe drzewo. Kozy zatem będą miały uciechę, bo zimową porą kora drzew smakuje im wybornie. Kora drzew jest źródłem witamin i garbników, które kozy potrzebują do prawidłowego trawienia.
 
Agata umyła już zamrażarki i podłogę w jej i jej chłopaka pokoju. Teraz myje drzwi wejściowe do domu.
Wczoraj Indianka zarządziła totalne przemeblowanie. Razem z Augustem zniosła zamrażarki i lodówkę do piwnicznej kuchni. Na parterze zrobiło się luźniej, ale nadal jest zagracony, więc dziś ciąg dalszy przemeblowania i porządkowania.
Kufer Indianki wybebeszony z ciuchów i przeniesiony do jej sypialni i umyty. Ciuchy przeglądane i składane inaczej niż były, coby się nie odbarwiły na miejscach pierwotnych zagięć.
 
Pogoda piękna, więc August został oddelegowany do cięcia żerdzi, Trzeba naciąć materiału na te ścianki gankowe.
Jutro ma być ostry mróz, więc dziś trzeba podziałać na dworze, póki ładna pogoda i temperatura znośna. Na termometrze na zewnątrz minus 9C w cieniu, w słońcu w którym pracuje August – kilka stopni cieplej. Nawet się zagrzał. „Tylko się nie rozsuwaj” – doradziła Augustowi Agata... ;) „Tak, tak – nie rozsuwaj się” – dodała Indianka... ;) August się uśmiechnął: „No, nie rozsuwam się”  ;) ...
 
Wczoraj po przytarganiu do piwnicy ogromnych zamrażarek i wysokiej lodówki z niemałym, a wręcz karkołomnym trudem i cyrkową zręcznością – Indianka nabrała ochoty na wykonanie drzwi do kuchni piwnicznej. Jak pomyślała tak i wykonała je społem z Augustem. Efekt zadowalający. “Nawet ładnie te drzwi wyglądają” rzekł August. Indianka dechy na te drzwi kupiła dwa lata temu. Takoż dwa lata temu je przeszlifowała i pomalowała lakierobejcą na piękny, ciepły rudawo-czerwonawy kolor. Drzwi osobiście wykonane z prawdziwego drewna cieszą podwójnie, tym bardziej, że rzeczywiście pięknie się odcinają od bieli kuchni piwnicznej...
 
Kuchnia piwniczna w zasadzie już urządzona. Jeszcze trzeba będzie dokładnie podłogę umyć i można by tu gotować na gazie lub na prądzie, bo kuchni opałowej tu na razie nie ma, chociaż dojście do przewodu kominowego jest, bo tu był parnik podłączany ongiś, no ale temperatura w kuchni piwnicznej jest obecnie za niska by stać i gotować. Za to latem będzie w sam raz do gotowania. No i w trakcie remontu parterowej kuchni, z musu będzie się na dole gotowało. Kiedy remont kuchni parterowej? Nie ma dopłat, nie ma kasy na materiały, nie ma też dojazdu do gospodarstwa, ale są w kuchni tynki do skucia, parapety do wyklejenia, więc i tak jest co robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!