wtorek, 8 września 2009

Krzątanina

Wczoraj czułam się fatalnie i niewiele z tego co sobie zaplanowałam zrobiłam. Przesunęły się te zadania na dzisiaj. Dzisiaj czuję się znacznie lepiej. Krzątam się przez cały dzień. Tylko na chwilę się musiałam położyć, gdy poczułam się słabo. Potem znowu wstałam i dzielnie przerobiłam ogrodzenie padoku koni, które ostatnio z upodobaniem rozrywały i przekraczały wybierając się na dalsze wycieczki. Chyba te treningi je tak rozzuchwaliły. Takie mam wrażenie. Dokazują na całego.
Zatem ustawiłam podwójny płot, puściłam prąd w silnie trzepiącej taśmie, podwoiłam zabezpieczenie bramek na przejeździe przez rzeczkę.
 
Poza tym nakarmiłam kury – dziś ich nie wypuszczam, ba, wyłapałam te które zostały na dworze i zamknęłam w kurniku, bo wczoraj jastrząb zamordował kilka kur. Dziś krogulec na próżno się wściekał skrzecząc nad podwórkiem – kur nie było. Zamordowane kury to strata. Jest tylko jedna pozytywna rzecz w tych napadach – inne kury robią się ostrożniejsze. Niestety, bociany odleciały i nie ostrzegają już swym sykiem i klekotem kur o nadlatujących drapieżnikach. Kury nie mogą być już bezpieczne nawet pod samym domem czy na podwórku. Krogulec atakuje wszędzie. Zrobił się zuchwały. Pod samym domem morduje mi kury. Lata nisko, na wysokości okna. Niczego się nie boi.
Nie ma wyjścia – muszę postawić wybieg dla kur i dobrze go zabezpieczyć przed krogulcem.
 
Druga pozytywna rzecz w tym, że to jastrzębie atakują, a nie pterodaktyle. Jak dobrze, że pterodaktyle wyginęły. Takie ptaszydło mogłoby i kozę porwać, krowę rozerwać i konia, że o człowieku nie wspomnę.
 
Dziś rano jakieś stado zwierząt przebiegło moje ziemie. Nie widziałam dokładnie co to, bo daleko to było. Sarny? Dawno ich nie widziałam. Coś brązowawego. A może to dziki? Jelenie? Nie wiem.
Za daleko były i tylko przez ułamek sekundy je widziałam, jak przez moją wewnętrzną drogę przebiegały.
 
W TV zapowiadają pandemię – atak świńskiej grypy. Tylko 4 miliony szczepionek i ja nie dostanę.
Pamiętam tę zjadliwą grypę, która zabiła Papieża. Ja też nią zostałam zarażona w Olecku przez sprzedawcę pił spalinowych. Strasznie ciężko ją przechorowałam. 
 
Wieczór. Nareszcie w moim wygodnym łóżku... ufff... jakiś sensacyjny serial.. „Wyspa Harpera”.
Oglądam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!