sobota, 11 lipca 2009

Rocznica

Dokładnie 7 lat temu, czyli 11 lipca 2002 formalnie kupiłam gospodarstwo na Mazurach. Realnie kupiłam je dzień wcześniej – dzień wcześniej byliśmy u notariusza w Ełku, który kazał sekretarce sporządzić umowy i sprawdził je, odczytał nam je szybko i bełkotliwie i podsunął do podpisu. Był przy tym nieprzyjemny, wymądrzał się arogancko, pokrzykiwał na nas – jak jakiś skończony oszołom. Traktował nas jak śmieci. Miałam ochotę wstać, wyjść i poszukać innego notariusza. Byłam wściekła. Niestety, moi kontrahenci śpieszyli się z powrotem do Warszawy, gdzie kupili mieszkanie, a w Ełku było wtedy tylko dwu notariuszy i ten drugi chyba był na urlopie. Tak więc zacisnęłam zęby i zniosłam chamskie zachowanie typa. Zaraz potem wysłał mnie do banku abym zapłaciła taksę notarialną. Gdy wróciłam, zastałam drzwi kancelarii zamknięte. Wściekłam się jeszcze bardziej. Chciałam złożyć skargę do jego zwierzchników. Żałuję, że tego nie zrobiłam. To była ważna transakcja. To był przełomowy dzień w moim życiu, a arogancki facet zepsuł mi całą radość z kupna ziemi.
 
Po sporządzeniu umów i podpisaniu przez nas tych umów oraz wpłacie przeze mnie kilku tysięcy za usługę notarialną zamknął nam przed nosem kancelarię zmuszając tym samym do zrobienia extra 150km i zmarnowania kolejnego dnia. Musieliśmy drugi raz przyjechać do Ełku z wioski, w której kupiłam gospodarstwo. Notariusz zamknął nam przed nosem kancelarię złośliwie, bo jak twierdził, nienawidzi Warszawiaków. My pochodzimy ze Szczecina i Łodzi, ale dla niego to wsio ryba. Widać ogólnie nienawidzi ludzi z miast. Faceta jakaś wściekłość i zawiść wewnętrzna toczy i nie może ścierpieć, że ludzie z miast kupują ziemię na wsi.
 
Była to wyjątkowo nieprzyjemna transakcja, w dodatku kosztowna. Przy sprzedaży mojego mieszkania w Szczecinie za większą kwotę opłaty notarialne były mniejsze i obsługa kulturalna. Ale wtedy obsługiwała mnie i moich kontrahentów notariusz ze Szczecina i ona zachowywała się na poziomie. Także taksę płaciło się na miejscu w kancelarii, a nie ganiano nas po bankach jak to zrobił złośliwy kaleka z Ełku. Tamta szczecińska transakcja przebiegła gładko, sprawnie, miło, bezproblemowo i szybko. Trwała ok. 10 minut, bo już wcześniej notariuszce wysłałam emailem niezbędne dane i wskazówki. Natomiast ta transakcja w Ełku to istny koszmar. Straszny facet. Przysięgłam sobie, że nigdy w życiu przez tego typa żadnych nowych umów nie będę zawierać.
 
Gdyby nie ten złośliwy kaleka, to byłby to dla mnie wspaniały i radosny dzień, a tak wszyscy przeżyliśmy niepotrzebne stresy, straciliśmy cały dzień i o całą dobę przeciągnęło się formalizowanie transakcji, co więcej kontrahenci wydali extra na paliwo na dodatkową jazdę do Ełku i z powrotem. Facet po prostu zrujnował mi ważny dzień życia. W imię czego? W imię jakichś chorych zawiści i animozji.

2 komentarze:

  1. Mimo wszystko osmielam Ci sie zlozyc serdeczne zyczenia z okazji tak milej rocznicy -notariusz pewnie ma wrzody zoladka ze zlosci , a Ty masz swoj kawalek nieba :) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. To był ważki dzień popsuty przez małorozumnego i nieprzyjemnego typa, ale za to cały kolejny tydzień spędziłam na moim nowokupionym gospodarstwie tarzając się z radości na trawie porastającej me włości :)))

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!