wtorek, 14 lipca 2009

Pracowity dzień

To był pracowity dzień. Nowy pracownik spisuje się na medal. Dostrzegam zauważalne efekty jego pracy.
 
Niespodziewanie przybył kurier. Dostałam wspaniały, ceramiczny prezent. Jestem zachwycona :) To w ramach rekompensaty za zakup kubków z wadliwej serii. Sprzedawca zachował się niezwykle elegancko. To rzadkie.
Niespodzianka sprawiła mi wielką radość – dostałam naczynia z tej sprawdzonej serii, którą kupowałam wcześniej. Wypakowałam naczynka i ustawiłam w pokoiku pracownika na szerokiej skrzyni by się nacieszyć ich widokiem. Jutro sobie wypijemy capuccino w tych ślicznych filiżaneczkach... :)
 
Dziś pracowaliśmy oboje pilnie. Pracownik Jacek działał głównie na polu i oborze, ja częściowo w domu, częściowo na pastwisku i podwórku. Wszędzie mnie było pełno. Pranie, gotowanie, sprzątanie, karmienie, przestawianie ogrodzenia, rozwieszanie sznurków do suszenia prania, rozwieszanie samego prania.
 
Próbowałam wygonić dziś konie z podwórka. Nic z tego – zawzięły się i za żadne skarby nie chciały opuścić miejscówki pod moim domem :D
 
Trochę je pogoniłam. One rozbujały się i urządziły sobie gonitwę galopując raz po raz z podwórka nad rzeczkę i  powrotem. Wyglądały przecudnie tak galopując. Ogierek ostatnio niechętnie biegał, bo miał gwoździa w kopycie. Pewnego dnia położył się i wtedy rozczyściłam mu kopyta i znalazłam tego gwoździa. Wyciągnęłam go i zdezynfekowałam otarcie naskórka i teraz konik ma się dobrze. Poza tym kopyta ma w super kondycji – zdrowe i czyste. Konik był tak grzeczny, że zaczęłam mu skrobać puszkę kopytową. Gdybym miała nóż do kopyt, to bym mu je sama przycięła, gdy tak spokojnie leży. Ale pilnik mam, to mogę spróbować spiłować mu ten narośnięty róg. Kowal nie przyjeżdża, to trzeba samemu zadziałać.
 
Przestawiłam ogrodzenie krowom i koniom. Koniom nie skończyłam, bo to duży obszar i na jego końcu coś zagrzechotało w zaroślach, gdy się zbliżyłam. Czy w Polsce są grzechotniki lub inne grzechoczące żmije? Zanim pomyślałam, włos mi się odruchowo zjeżył i moje nogi pośpiesznie opuściły zarośla :D To raczej nie był świerszcz :D Zima była w sumie łagodna, a to sprzyja przeżywalności gadów.
 
Dzień minął pracowicie. Ja wstałam o 5.00. Zaczęliśmy pracę o 7.00 i z przerwami na posiłki kursowaliśmy do 20.00 wieczorem, dzięki temu widać jakieś efekty. Kulinarnym hitem dnia były naleśniki kakaowe. Pycha. Pierwszy raz zrobiłam coś takiego. Będę experymentować z naleśnikami częściej.
 
Pod koniec dnia pojawił się akwizytor Cyfry plus. Namawiał mnie na instalację. Kusił 100-ma kanałami. Ucięliśmy sobie miłą, długą pogawędkę. Zastanawiam się nad jego ofertą. W pakiecie ma kanały popularnonaukowe, a to cenię. Nie chcę oglądać nudnawych oper mydlanych lub powtarzalnych filmów akcji lub chorych horrorów. Pragnę się dowiedzieć czegoś więcej niż wiem o świecie. Przydałoby się mi odrobina luksusu. Jestem tego warta. Haruję od 7 lat bez urlopu, bez dnia wolnego, męczę się bez samochodu. Po długim dniu pracy chciałabym obejrzeć coś porywającego lub pouczającego a nie ten chłam gęsty od reklam co puszczają w TV1, TV2 i Polsacie. Chcę oglądać coś ciekawszego.
 
Krowy mnie bardzo martwią. Jutro muszę im poświęcić duuużo czasu. Nie będzie łatwo, oj nie.
Jastrzębie mnie martwią. Krążą dwa nad moim gospodarstwem. Na razie się nie odważyły zaatakować, ale to tylko kwestia czasu. Na razie obecność  kóz i koni chroni moje kurki. Niepewna to ochrona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!