sobota, 6 czerwca 2009

Papiery strawiły sobotę

Dzień strawiły papiery. Wielka szkoda, bo ziemia szybko schnie, a niebawem upały i nic nie urośnie bez podlewania. Będzie się też ciężko kopało. Wieczorkiem posadziłam wiadro ziemniaków. Jutro dokończę resztę i dalej muszę rzeźbić w papierach. Szkoda mi tego czasu na te papiery, oj szkoda. Chyba jednak zostawię sobie je na poniedziałek, a jutro posadzę te ziemniaki i posieję warzywa i wkopię kilka drzewek.
 
Bernadetta dzisiaj bydłowała. Zapyliłam ją Istarem. Oby skutecznie tym razem. Psy nakarmione. Trawa po deszczach bujna rośnie. Nie mam łańcucha dla Berny. Ten co kupiłam – rozerwała – za słaby. Będę musiała kupić gruby, porządny łańcuch dla niej. Chociaż, jeśli teraz zapylona skutecznie, to po tej rui już nie będę miała z nią problemów.
 
Plan na jutro – dokończyć sadzenia ziemniaków, posiać warzyw ile dam radę.
Ziemia mokra – koniecznie to trzeba wykorzystać. Posiać rzodkiewkę, koperek, sałatę – cokolwiek byle rosło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!