niedziela, 17 maja 2009

Nocne podchody lisiury

Lisiura się nie poddaje. Znów zorganizował grilla znienacka. Tym razem przyniósł wódkę by mnie zmiękczyć. Ale ja nie lubię wódki :D Nie pijam wódki w ogóle, a jeśli już, to tylko żołądkówkę i to sporadycznie, od wielkiego dzwonu.
Skoro już przyszedł, a zanosiło się na deszcz, dałam mu pawilon do zmontowania. Zanim skończyliśmy montować, faktycznie rozpadało się. Wyniosłam na dwór grilla, przygotowałam kiełbaski na ruszt, przyniosłam rozpałkę.
Lisiura dostał polecenie przytargania ławek pod dach pawilonu.
Wrzuciłam kiełbaski na ruszt i grillowaliśmy rozmawiając o tym, to o tamtym. Potem zrobiłam się śpiąca i odesłałam lisiurę do jego chaty, a sama poszłam spać do mojej.
Dopiero rano, gdy wyszłam z domu, mogłam ocenić mój pawilon w świetle dnia. Piękny jest - taka śnieżnobiała biel na tle zieleni wygląda cudnie. Siedząc pod pawilonem ma się przed sobą fantastyczne widoki na 4 strony świata. Najlepiej widać południe i zachód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!