RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
czwartek, 30 kwietnia 2009
Porwanie na zakupy
środa, 29 kwietnia 2009
Boże, jak pięknie!
Gee... how hungry I am!
wtorek, 28 kwietnia 2009
Umorusana - but happy :)
Przez południowe wejście pięęękny widok, aż przez chwilę pożałowałam, że jednak nie wstawiłam w tym miejscu szklanych drzwi.
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Bernadetta zainseminowana...
Spiąca!
Bernadetta doprowadziła mnie do szału!!!
niedziela, 26 kwietnia 2009
Karma dla kurczaków
Kozina - przepisy z australijskiej farmy
It is healthy, low in fat and cholesterol and is versatile for many styles of eating
Quality kid meat is beautiful and rivals top quality lamb. Milk fed kid meat or capretto is so tender and can be enjoyed in so many ways
You can bake or stew goat just like lamb, and the following are just some of my favorite goat-meat recipe ideas, and goat-curry is my favorite meal.
Przepisy na mięso kozie
Torba odpowiedzi
Hungry
sobota, 25 kwietnia 2009
Chory thriller
Fajne przepisy
piątek, 24 kwietnia 2009
Sucha wiosna
środa, 22 kwietnia 2009
Centrum dowodzenia - Rancho!
wtorek, 21 kwietnia 2009
Wiosna pracowita
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
Strasznie śpiąca...
niedziela, 19 kwietnia 2009
Chłodny wieczór
Jak ten czas leci
sobota, 18 kwietnia 2009
Wiosenne porządki i prace ogrodowe
Najpierw przygotowałam sobie kilka dołów pod drzewka. Potem przesadziłam żonkile z miedzy pod dom, bo wyszły już i niedługo zakwitną. Skopałam rabatę pod wiekowymi gruszami pod domem i posadziłam przywiezione taczką z drugiego końca ziemi żonkile. Tam rosły na miedzy fajnie – ziemia tam bardzo żyzna. Rozrosły się i rozmnożyły. Teraz nimi zapełniłam prawie całą rabatę. Grusze zabezpieczyłam siatką przed kozami, bo je strasznie w zeszłym roku poogryzały. Na szczęście te zniszczenia nie zabiły drzew – wypuściły pąki i niebawem zakwitną. Całą rabatę i tak planuję ogrodzić siatką by kury nie rozgrzebały rabaty i kozy by nie zdeptały kwiatów. Na razie nie mam tej siatki – czekam, aż znajomy dowiezie w przyszłym tygodniu. Z chęcią ogrodziłabym już, bo boję się że zwierzęta, zwłaszcza kury zniszczą mi ledwo co posadzone kwiaty. Rośliny porządnie podlałam aby się łatwiej przyjęły.
Rano chłopcy przysłani przez znajomego przywieźli kilka drzewek rodzimych wiśni i czereśni. Nieco pokręcone, ale z dwie ładne sadzonki też dało się wybrać. Te posadzę w ogrodzie, a te pokręcone – gdzieś na miedzy może. Chociaż może jeśli nad nimi popracuję i je spróbuję uformować jakoś sensownie to też mogą wyglądać pięknie. Teraz zastanawiam się gdzie te czereśnie i wiśnie posadzić. Czereśnie bardzo mocno się rozrastają – to rozłożyste drzewa. Kwitną na bladoróżowo. Widok dorosłej, dojrzałej czereśni, to piękny widok. Jutro zdecyduję gdzie je posadzić, by wyeksponować ich naturalne piękno.
Na jedno z drzew już siatkę nałożyłam i koniś natychmiast się nią zainteresował. Więc nie było wyjścia – szybko musiałam przestawić z 200 metrów ogrodzenia. Przy okazji przestawiania okazało się, że trzeba było naprostować szpilki od tyczek, bo się powyginały i tyczki krzywo przez to stały.
Załączyłam pranie i coś sobie zrobiłam do jedzenia na prędce.
Trzeba doić.
Kundel sołtysowej
piątek, 17 kwietnia 2009
Hiacynta zainseminowana!
Tego samego typu gęsta siatka odgradzająca kurczaki będzie mi też potrzebna do zabezpieczenia co cenniejszych drzew przed kozami, bo obgryzają mi drzewa pasjami. Np. kasztanowców i czeremchy mi szkoda, bo ładnie kwitną.
Nabiegałam się za krowami po polach i drodze niemało. Nogi mnie bolą aż pulsują. Spać!
środa, 15 kwietnia 2009
Biznes plan dla gospodarstwa agroturystycznego
rozbudowuję - chyba wpadłam w trans pisania biznes planów. Nie wiem czy z
tym zdążę na czas - najwyżej się narobię na darmo, ale za to na następny raz
to już będę gotowa na 100 procent. Poza tym - może go wykorzystam gdzie
indziej?
Tak czy inaczej taka umięjętność i wiedza jaką sobie właśnie odświeżam, na
pewno mi się jeszcze przyda.
Indianka
Drzewka są...
niedziela, 12 kwietnia 2009
Pozdrawiam świątecznie...
sobota, 11 kwietnia 2009
Praktyki zawodowe na rancho
- Sadzenie drzewek
- Nawożenie sadu obornikiem
- cięcie drzew piłą spalinową
- obsługa motopompy wodnej do nawadniania sadu
- obsługa ręcznej wiertnicy glebowej do nasadzeń i ogrodzenia
- przycinanie racic u bydła
- struganie kopyt u koni
- dojenie krów
- dojenie kóz
- robienie zastrzyków zwierzętom
- kolczykowanie
- uprawa ziemi koniem
- powożenie bryczką
- trening koni
- nauka jazdy konnej
- bielenie obór
- kopanie rowów
- brukowanie
- wylewka betonowa
- tynkowanie wapienno-cementowe
- narzucanie tynku typu baranek
- nawiercanie otworów w ścianach
- proste podłączenia elektryczne typu gniazdko, włącznik, kinkiet
- hydraulika
- kafelkowanie
- fugowanie
- kładzenie paneli
- murowanie
- budowa szalunków
- wyrób nabiału
- wyrób konfitur
- rozbiór mięsa
- wędzenie
- wyrób kiełbas
Indianka
Atak na glebę
piątek, 10 kwietnia 2009
Świderek
czwartek, 9 kwietnia 2009
Czas sadzenia
jest tak ciepło, że w samym podkoszulku po gospodarstwie chodzę i z gołymi
nogami. Multum roboty czeka na mnie. Drzewka z niecierpliwością tuptają
korzonkami by je posadzić.Część puszcza pąki, część wygląda na uśpioną,
część na uschnietą. Trzeba szybko sadzić.
Nie ma co liczyć na Mietka - słyszałam, że od 3 dni chleje we wsi i wcale mu
się nie śpieszy by przyjść do pomocy.
Nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło - zaoszczędzę pieniądze jeśli on
nie przyjdzie. Dzisiaj zabieram się do sadzenia. Zobaczę, jak mi to wyjdzie.
Może dam radę sama wszystko posadzić. Najwyżej zajmie mi to dużo czasu.
Trzeba paczkę z nabiałem dziś uszykować też. Krowy i kozy wydoić. Wygrabić
siano z poddaszy i dać zwierzętom. Podsypać im owsa. Kury zaczęły nieść
jaja. Na razie niewiele tych jaj, ale już na święconkę kilka mam :)
Wczoraj duży kogut pognał małego kogucika po podwórku tak, że liliputek ze
strachu aż nie wrócił do kurnika na noc. Dzisiaj rano słyszałam jego pianie
tak blisko, że myślałam, że jednak wszedł do kurnika. Tymczasem sprytny
kogucik wskoczył, a raczej wefrunął na parapet okiennka kuchennego i z tej
pozycji tak sobie fajnie piał.
Ciekawe gdzie kureczka liliputka, bo i ona na noc nie wróciła do kurnika.
Mam nadzieję, że nie została upolowana przez kunę, jastrzębia lub inne
ptaszydło.
Muszę siatkę kupić dla kur i ogrodzić im wybieg. Działkę pod warzywa
wygrabić i obsiać warzywami. Nie wiem czy się wyrobię z tymi wszystkimi
pracami. Mam za dużo zadań do sprostania teraz. Najpilniejsze są drzewka.
Szkoda, że nie mam nikogo do pomocy, ale z drugiej strony to MÓJ OGRÓD i
MOJA SATYSFAKCJA i PRZYJEMNOŚĆ z jego zakładania. Tyle, że tak strasznie
dużo do zrobienia, a ja jestem sama jedna i niezmechanizowana i boję się, że
zmarnują się mi te drzewka, tym bardziej, że sucho jest. Sucha wiosna. Będę
musiała się wiader wody natargać całe mnóstwo. Szczęście, że do wody blisko.
Samo się nie zrobi. Trzeba sadzić. Najgorzej się zabrać do tego. Potem
pójdzie z górki. Na pierwszy rzut pójdą ligole. Ich sadzonki już puszczają
pąki, więc przetrwały zimę mimo potężnego mrozu.
No, ale były głęboko zadołowane. Tak głęboko, że teraz ich nie mogę
wyciągnąć ;))) Wczoraj 2 godziny grzebałam rękami w ziemi próbując je
wyciągnąć. Nadaremno. Dzisiaj im nie odpuszczę. Muszę dzisiaj posadzić choć
kilka sztuk. W sumie mam wykopanych z kilkadziesiąt dołów. Na początek
starczy. Ale i tak trzeba będzie zaprawić je obornikiem, bo strasznie jałowa
ziemia w tym sadku - sam piach i żwir. Część zaprawiłam na jesieni. Dodałam
też darń. Te doły zagospodaruję w pierwszej kolejności.
W sadku kwiatki zakwitły. To jakieś cebulice - chyba szafirki, które
posadziłam na jesieni. Od razu w sadku milej. Ciekawe czy pozostałe cebule
przetrwały. Mam grządkę naszykowaną na sadzenie ałyczy, ale chyba wsieję w
nią nasiona śliwy węgierki i nasiona róży marszczonej (rosa rubinosa).
Na pewno część drzewek uschnie lub wymarznie, więc trzeba będzie je
wymieniać i wtedy posadzę własnoręcznie wyhodowane węgierki. Tato nasiona
przysłał w zeszłym roku i pół roku chłodziły się w lodówce coby ulec
stratyfikacji. Nie pamiętam, czy jest im skaryfikacja potrzebna, ale chyba
nie, bo tato sadził normalnie w glebę i wyrosły same z siebie koło domu
(szkoda, że mnie nie uprzedził gdzie je posadził, bo bym je w porę
zabezpieczyła przed kozami, a tak kozy wszystkie drzewka zjadły
doszczętnie).
Jabłoń LIGOL - opis
Owoc: Duży do bardzo duży, kulistostożkowaty, żebrowany przy kielichu, od
nasłonecznionej strony pokryty ciemnokarminowym rumieńcem.
Miąższ: Smaczny, kremowy, soczysty, aromatyczny, słodko-kwaskowaty.
Drzewo: Odporność na mróz: wysoka
Plenność: bardzo duża
Idealnie owocuje w pobliżu odmian: Elise, Gala Must, Gloster, Golden
Delicious Reinders, Idared, Jester, Lobo, Pinova, Rubin, Szampion.
Dojrzewanie owoców: przełom września i października.
Ogólnie: Polska odmiana deserowa, wcześnie i obficie owocująca,
charakteryzująca się bardzo dobrą jakością owoców.
Miejsce wyhodowania: Polska
Pochodzenie: Linda x Golden Delicious
Wzrost: średni, korona o mocnej konstrukcji, średnio zagęszczona, konary
lekko zwisające, tworzą szerokie kąty z przewodnikiem, nadaje się do
formowania koron wrzecionowych.
Zapylacze: Delbard Jubile, EliseR, Elstar, Enterprise, Gala, Gloster,
GoldRush, Golden Delicious, Idared, Jester, Lobo, LodelR, PilotR, PinovaR,
Rubin, Szampion, Witos.
Odmiany zapylane: Alwa, Early Freegold, Idared, LodelR, Paulared.
Owoce: duży lub bardzo duży, kulistostożkowaty, z wyraźnym żebrowaniem przy
kielichu, skórka gładka i błyszcząca, a od strony nasłonecznionej całkowicie
pokryta rozmytym, czerwonokarminowym rumieńcem.
Dojrzałość zbiorcza: wrzesień/październik.
Przechowywanie: chłodnia: 5 - 6 miesiące; chłodnia KA: 6 - 7 miesięcy.
Wytrzymałość na mróz: średnia/duża
Podatność na choroby: parch -mała/średnia; mączniak - mała/średnia; zaraza
ogniowa - duża; inne: choroby kory i drewna - mała; gorzka plamistość
podskórna - duża; gorzka zgnilizna jabłek - duża.
No to do dzieła. Najpierw pożywne śniadanie i nastawię pranie - bo ciuchów
czystych na zmianę mi brakuje.
Pożywne śniadanko musi być, bym miała siłę pracować fizycznie w mym
ukochanym sadku. Chyba sobie upitraszę jajecznicę na boczku i z cebulką.
Uwielbiam taki skład jajecznicy.
Jeszcze pomidorki by się przydały. A propos - powinnam posiać nasiona
pomidorów w domu. Jejkuś - ile zadań przede mną. Całe multum i ciągle coś
się domaga uwagi mojej!
O! I chleb muszę upiec, bo się skończył!
Well, do dzieła, Izabella!
środa, 8 kwietnia 2009
Pomoc na gospodarstwie potrzebna od ZARAZ
Potrzebuję do pomocy osoby uczciwej, sumiennej i lojalnej. W zamian oferuję zakwaterowanie w pokoju gościnnym z łazienką (wc, umywalka, brodzik - wodę do łazienki bierze się z kuchni obok) całodzienne wyżywienie oraz szkolenie w pracach gospodarskich.