Ale jestem zmęczona! Spać spać!
Dzisiaj caaały dzień baaaardzo pracowity: od rana do 15.00 obrządek zwierzyny, odebrałam też paczki od kurierów, a potem palenie w piecu, gotowanie, pranie, zmywanie.
Jestem padnięta, ale pożywny rosół ugotowałam, usmażyłam kotlety, ugotowałam ziemniaki, ugotowałam budyń. Wypróbowałam nową pralkę i tu rozczarowanie - pralka uszkodzona. Cieknie. Muszę zwrócić.
Szkoda, bo ładna, pojemna i fajnie się w niej pierze. Na jutro został mi do wypróbowania nowy automat do wypieku chleba. Dziś jeszcze w starym, małym upiekę chlebek na jutro.
Mietek wrócił przed północą - tym razem od swego wujka. Oczywiście zawiany – no, ale trafił w Sylwestra, to usprawiedliwiony ;)
Trochę pogadaliśmy. Zdał relacje gdzie był i co robił. Potem w skrócie naświetliłam mu błędność rzucania sznurków od kostek siana na podłogę koziarni i stwarzane przez takie niechlujne postępowanie zagrożenia dla zdrowia i życia kóz. Poniał. :) Wytłumaczyłam mu też, jak obchodzić się prawidłowo z ciężarnymi kozami i nowonarodzonymi koźlętami.
Mietek wyszukał ostatni kawałek czekolady w tym domu – świątecznego Mikołaja spod choinki.
Przełamaliśmy dziada na pół i zjedliśmy z budyniem, który dziś ugotowałam. Budyń niesamowity – ugotowany na mleku kozim, ale niezwykłym – na siarze. Gęsty jak legumina. Bardzo pożywny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!